Nocne niebo nad Kilimandżaro

Aklimatyzacja na Lava Tower

Aklimatyzacja na Lava Tower

Kolejny dzień zaczyna się podobnie. Z tą różnicą, że jest wyżej i chłodniej. Na namiocie jest lód. Po śniadaniu, dawce leków i odpowiednim nawodnieniu udaje się nam wyruszyć jeszcze przed 8.00. Dziś przed nami jest dość monotonny marsz w kierunku Lava Tower, aklimatyzacja na Lava Towera, a później strome zejście do obozu Barranco. Do podejścia jest około 800 metrów. Ale wszystko stracimy schodząc ponad 700 metrów do obozu. Ciekawy jestem, czy aklimatyzacja na Mount Meru zadziała.

Obóz Shira o poranku
Obóz Shira o poranku

Z każdym krokiem robi się cieplej. Afrykańskie słońce zaczyna mocno przygrzewać. Plecak mocno dziś daje się we znaki. Od jutra przestanę nosić teleobiektyw i kilka innych rzeczy. Dookoła widać ślady wczorajszego gradu. Woda wciąż jest zamarznięta. Trawy pokrywa szron. Widoczny jeszcze o tej porze szczyt Kilimandżaro przykrywa cieniutka warstwa śniegu albo lodu. Jest niemal biały. Jego widok jednak nie cieszy zbyt długo. Przedpołudniowe chmury nadciągają dziś nieco wcześniej niż zwykle i zasłaniają górę. My też wchodzimy w chmury. Robi się chłodno i nieprzyjemnie. Wysokość też daje się we znaki. Idziemy coraz wolniej. Krok za krokiem walczymy o równy oddech.

W drodze do Lava Tower
Kilimandżaro w lodzie

Jedna osoba po drodze ma kryzys. Mnie zaczyna boleć głowa. Gdy wychodzimy z gęstej wilgotnej chmury na Lava Tower wysokości 4600 m n.p.m. muszę wziąć tabletkę przeciwbólową. Pamiętam, że dziesięć lat temu było identycznie. Zimno, mgła i ból głowy.

Aklimatyzacja na Lava Tower
Lava Tower

Zejście z Lava Tower

Podczas początkowego fragmentu zejścia towarzyszy nam niewielki grad. Woda w mijanym strumieniu jest zamarznięta. Jest ślisko i błotniście. Zupełnie inaczej niż pod stronie, którą podchodziliśmy. Z każdym krokiem robi się cieplej. Głowa mniej boli. Idzie się lepiej. Perspektywa końca wędrówki dodaje sił. Wchodzimy we wspaniały las senecjowy. Ogromne stare drzewa robią piorunujące wrażenie. Wyglądają jak zjawy w gęstej mgle.

Szybko docieramy do obozu Barranco. Jest 15.00. To wysokość około 3900 m n.p.m. Głowa już nie boli. Energia wróciła. Tylko pogoda nie jest zbyt optymistyczna. Ciężkie chmury przewalają się nad doliną. Pomimo tego postanawiam spełnić jedno ze swoich marzeń podczas tego trekkingu. Chciałbym sfotografować piękne nektarniki wyjadające nektar z lobelii. Wystarczy chwila cierpliwości i ptaki pojawiają się na drzewach. Nurkują w poszukiwaniu nektaru w fioletowych kwiatkach. Są zielone i szare. Samce i samice. Marzenie spełnione. Nektarniki szkarłatnoboczne sfotografowane. Dla tych kilku ujęć niosłem dwukilogramowy teleobiektyw. Od dziś zostawiam go w dużym bagażu.

Nektarnik szkarłatnoboczny
Nektarnik szkarłatnoboczny

Zbliża się wieczór, a wraz z nim pyszna kolacja. Dziś potrawa z bananów, mięsa i warzyw. Dla tych, którym nie smakują tutejsze rarytasy jest zwykły makaron z warzywnym sosem. Nie da się być głodnym. Gdy kończymy posiłek, znad Kilimandżaro znikają chmury. Piękna góra oświetlona jest jeszcze ostatnimi promieniami słonecznymi. Ale już za chwilę pojawią się gwiazdy, księżyc i piękna nocna sceneria. Rozstawiam statyw. Wiem, że ten widok się nie powtórzy. Szansa na Kilimandżaro z tysiącami gwiazd pewnie też. Na tą chwilę czekałem.

Nocne niebo nad Kilimandżaro

Gdy wszyscy kryją się w namiotach, ja jeszcze przez dwie godziny fotografuję Kilimandżaro i nocne afrykańskie niebo. W końcu będę miał takie ujęcie góry o jakim marzyłem. Robi się zimno. Temperatura zbliża się do zera. Po 22.00 wchodzę już do namiotu i znikam w cieplutkim śpiworze. Ta noc będzie zimna. Przed snem piszę jeszcze relację przez niemal godzinę.

Nocne niebo nad Kilimandżaro
Nocne niebo nad Kilimandżaro

Gdy kończę znów jestem myślami w Polsce, obok Matiego i Agnieszki. Co robią? Myślałem dziś o Matim podczas podejścia. Marzyłem żeby go przytulić i się z nim pośmiać. I smutno mi było, że jeszcze kilkanaście dni nie będę mógł być przy nim.

Album fotograficzny ze zdjęciami z Tanzanii

Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z podróży polecam też album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” (jestem jego autorem!) ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Tanzanii). Znajdziesz w nim również sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Tanzanii.

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Tanzanii

Ebook Poradnik przed podróżą do Tanzanii i Kenii - poziome informacje

Zdjęcia i relacja z podróży do Tanzanii

4 komentarze

    1. Dzięki! Jak było/będzie podczas dalszej części pobytu w Tanzanii i wędrówki na Kili możesz przeczytać już wkrótce w kolejnym wpisie!

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.