Pustynia Danakilska - Dallol

Dallol – najbardziej kolorowe miejsce w Etiopii

Wulkan Dallol – najbardziej kolorowe miejsce w Etiopii

Drugi dzień pobytu w kotlinie Danakilskiej zaczynam przed wschodem słońca. Budzę się kompletnie niewyspany, ale z wielką energią do działania i oglądania dzisiejszych atrakcji. Będą wyjątkowe. Zaczynamy od przejazdu o wschodzie słońca przez słone jezioro Assal. Przed nami wulkan Dallol. Na razie jest biało. Błękitne niebo dodaje uroku. Krajobrazy jak ze słonego jeziora w Boliwii. Pięknie. Filmuję przejazd. Zatrzymujemy się przed kolorowymi skałami. W porannym słońcu wyglądają obłędnie. Nie z tej ziemi. Ale tych 26 samochodów z turystami. Za dużo.

Pustynia Danakilska – Robert i Michał
Pustynia Danakilska – Robert i Michał

Dallol

To wulkan Dallol. Tylko zorganizowana turystyka z wojskową obstawą jest tu możliwa. Idziemy gęsiego pod górę. Kolory cieszą oczy. Żółty, pomarańczowy, brązowy, zielony, beżowy. Kolorowo jak w bajce. Piękne miejsce. Coś syczy. Bulgocze. Zielona woda. Żółte skały. Rozpadliny. Zastygła magma. Natłok kolorów. Smród siarki, aż zatyka płuca. Nie można głęboko oddychać. Jest przepięknie. Wręcz wariuję z aparatem. Mam ciche przyzwolenie przewodnika, któremu opowiedziałem, że mam spotkanie z Ministrem Turystyki Etiopii i mam zamiar promować Etiopię w Polsce. Tak więc spokojnie zamykam grupę, robiąc dziesiątki zdjęć i filmów. Obchodzimy teren dookoła, stając na koniec w najwyższym miejscu. Pod nogami ocean kolorów. Ciężko uwierzyć, że takie miejsca istnieją na świecie.

Pustynia Danakilska - Dallol
Pustynia Danakilska – Dallol

Wydobycie soli

Wracamy do samochodu. Czeka nas ponownie przejazd przez jezioro. Tym razem jedziemy w miejsce, gdzie Afarowie wydobywają sól z jeziora. Patrzymy na ich morderczą pracę. Temperatura przekracza 40 stopni. Słońce praży. A oni wyciągają wielkie bloki solne. Tną na równe kawałki i wiążą po kilka sztuk. Ładują to na osły i wielbłądy. Następnie karawana z blokami solnymi idzie 7 dni do Mekele, aby po kolejnych siedmiu dniach wrócić po następny ładunek. Straszna praca.

Pustynia Danakilska - Praca
Pustynia Danakilska – Praca

To w zasadzie koniec zaplanowanych atrakcji na dzień dzisiejszy. Wsiadamy do samochodów i znów zanurzamy koła w wodach słonego jeziora Assal. Pokonujemy kilka kilometrów i zatrzymujemy się na parę chwil w Hammade Ela. Zatrzymujemy się na colę w barze. Jeden z Koreańczyków wdaje się w targowanie o narzutę, której Afarowie używają jako spódnicę. Afarowie ubierają się bardzo ciekawie. Faceci wyglądają dziwnie. Noszą spódnice. Trzymają się bardzo często za ręce w geście przyjaźni. Nikogo to tutaj nie dziwi.

Pustynia Danakilska - Osły
Pustynia Danakilska – Osły

Długa droga

A przed nami spory odcinek do przejechania. Przez góry i doliny. Musimy się dostać do miasteczka Abaala. Tu będziemy nocować. Dla odmiany w guesthousie. Zostawiamy rzeczy w sali sypialnej i idziemy przejść się po miasteczku. Długo nie musimy chodzić. Zaczepiam jakąś dziewczynę pytając, czy mogę zrobić jej zdjęcie. Uśmiecha się. Zgadza się. Ktoś wygląda przez otwarte drzwi i zaprasza mnie do środka. W środku kilku facetów pije piwo. Nawet nie wiem, czy to knajpa, czy dom prywatny. Pytają, czy chcę piwo. Mówię, że jest nas więcej. Nie ma problemu. Ktoś wynosi z mieszkania stół i krzesła. Piwo ląduje na stole. Siadamy przed domem. Nikt nikogo nie rozumie, a wygląda jakbyśmy się wszyscy doskonale rozumieli. Młoda dziewczyna robi sobie z każdym z nas zdjęcia. Śmiejemy się. Donoszą po kawałku bułki. Kolejne piwa. Jeden z facetów zaczepia przechodniów i coś im o nas opowiada.

Pamiątka z Polski

Dzieciaki ciekawie na nas patrzą. Zaczepiają. Chcą zdjęcia. Ale po chwili trzeba je przeganiać, bo robią się nieprzyjemnie nachalne. Siedzimy tak dobrą godzinę. Przy płaceniu nie zwracamy uwagi, że trzeba było zapłacić nieco więcej niż zwykle. Płacimy tyle, ile chcą. Za miłe spotkanie. Zostawiam na pamiątkę pocztówkę z Polski. Wiem, że to świetna pamiątka. Robią sobie zdjęcie z moją pocztówką. Ja też będę miał pamiątkę. Wracamy do guesthousu. Towarzyszy nam całe stadko dzieciaków. Gdy postanawiam kupić trzcinę cukrową, robi się nieprzyjemnie. Dzieciaki są agresywne. Wyrywają trzcinę. Przepychają się i mnie. Ktoś je przegania. Wracają. Wyrywają trzcinę. Uważam na to żeby nic w międzyczasie nie wyciągnęły z plecaka. W końcu odpuszczają. Na szczęście. To nie było fajne. Wracamy czym prędzej. Na miejscu proszę o pocięcie trzciny na kawałki. Rozdaję ją wszystkim z wycieczki. Po raz pierwszy na wyjeździe wysysam pyszny sok z trzciny.

Kotlina Danakilska – Pamiątka z Polski
Kotlina Danakilska – Pamiątka z Polski

Dziś na kolację indżera, indżera z indżerą i różnymi dodatkami. Dobre etiopskie jedzenie. Na deser ananas, piwo i cola. Leżąc na materacu w kilkuosobowym pokoju piszę jeszcze przez chwilę w zeszycie, ale sen nadchodzi szybko. Na szczęście możemy spać aż do 8 rano.

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Etiopii

Poszczególne odcinki relacji z Etiopii znajdziecie tu: Relacja z Etiopii na blogu.

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Etiopii znajdziecie w galerii: Etiopia 2016.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.