Drugi dzień w Sossusvlei w Namibii
Drugi dzień w Sossusvlei w Namibii. Kolejne emocje i wrażenia. Kolejne kadry, zdjęcia i obrazy. Wstajemy tak samo wcześnie, jak wczoraj. Chociaż dziś, po wietrznej nocy jesteśmy bardzo niewyspani.
Zabezpieczamy namioty kamieniami żeby po powrocie nie szukać ich po całym kempingu i według wczorajszego scenariusza ruszamy na wydmy. Najpierw w kolejce do szlabanu, a później w konwoju łamiących przepisy samochody na wydmy. Dojeżdżamy na miejsce o tej samej porze. Ale jest nieco inaczej. Na niebie można dostrzec trochę chmur. Może dzięki temu zdjęcia będą nieco inne.
Nie mamy dziś w planach fotografowania suchych drzew Dead Vlei. Za to zamierzamy wejść na najwyższa tutejszą wydmę Big Daddy, która ma ponad 325 m wysokości licząc od podstawy. Można chyba nawet powiedzieć, że to w pewnym sensie kolejny etap projektu „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”. A dzisiejszym celem jest najwyższa wydma Sossusvlei.
Wspinaczka na wydmę Big Daddy
Wspinaczka po piachu nie jest łatwa. Przekonaliśmy się już o tym wczoraj. Wędrując po pustyni, widzimy, jak z każdą chwilą zmienia się jej kolorystyka, szczególnie o poranku. Gdy pierwsze promienie słoneczne zaczynają oświetlać wydmy robi się przepięknie.
Obserwujemy Dead Vlei z góry. Pierwsze promienie słońca zaczynają docierać do drzew. Zresztą widzimy też kilka innych dolin i dziesiątki piaszczystych wydm. Z góry można też zauważyć samotnego oryksa, który na poranny spacer wybrał sobie jedną z ukrytych pomiędzy wydmami dolinek. Jak odkurzacz zrywa kolejne wystające z piachu rośliny.
Zdobywanie wydm to wyzwanie. Szczególnie, gdy jest stromo. Krok za krokiem, a w zasadzie stopa za stopą grzęznę w piachu. Wspinam się, a w zasadzie mozolnie idę w stronę dzisiejszego celu. W pewnej chwili buty wypełniają się piachem tak bardzo, że nie da się iść. Trzeba je zdjąć. Ale nie ma sensu ponownie zakładać. Od teraz idę boso. Czuję piach stopami. To przyjemne uczucie. I jest zdecydowanie łatwiej.
Bieg po wydmie
Wkrótce stajemy na szczycie Big Daddy. Cel osiągnięty. Dookoła piach i wydmy. Kosmiczny widok. Przed nami zejście. A w zasadzie bieg w dół po stromej wydmie. Czujemy, że to będzie wspaniała zabawa. I jest. To coś odjechanego. Pędzimy zygzakami wbijając się gołymi stopami w głęboki piach. Zbiegamy aż do samej podstawy wydmy, czyli do Dead Vlei. To było naprawdę fajne.
Jeszcze trochę zdjęć i kierujemy się w stronę samochodu. W międzyczasie zrobiło się pochmurnie i buro, a z nieba spadło kilka kropel deszczu. To zmienia nasz plan na popołudnie.
Przy samochodzie kręci się szakal. Nie boi się ludzie. Prawdopodobnie przyzwyczaili go do siebie przez dokarmianie. Podchodzi do nas na metr może na dwa. Kładzie się na piachu i jak model pozuje do zdjęć. Tak dobrego portretu szakala jeszcze nie miałem.
Dune 45
Wkrótce ruszamy w kierunku Dune 45. Jest gorąco. Gdy zatrzymujemy się na parkingu, wystarcza chwila żeby zasnąć ze zmęczenia. Jak zwykle krótka drzemka wyzwala we mnie kolejną porcję energii do działania. Przygotowuję popołudniową przekąskę. Tym razem są to kanapki z ogórkiem konserwowym i ketchupem. No i popołudniowa kawa.
Obserwuje mnie kilka kruków. Pilnuję jedzenia przy bagażniku i jednocześnie spoglądam na drzewo, na którym znajduje się gniazdo pustułek skalnych. Ptaki siedzą na gałęzi uschniętego drzewa i obserwują okolice. Szukają przekąski. Wypatrują gryzoni, jaszczurek i owadów.. Kilkukrotnie podrywają się do lotu żeby coś pochwycić.
Pustułka skalna
Po pochmurnym okresie słońce zaczyna nieśmiało prześwitywać przez chmury. Coraz mocniej i odważniej. Wypita kawa dodaje energii. Pełni ekscytacji znów ruszamy na zdjęcia, bo zobaczyliśmy młodą pustułkę, która wyleciała z gniazda i usiadła na nisko rosnącej gałęzi. Jest dokładnie naprzeciwko pomarańczowej wydmy. Doskonale pozuje. Podchodzimy dość blisko. Ptak nie ucieka. Pozwala wykonać superfoty. Jesteśmy zachwyceni.
Nagle usłyszeliśmy dziwne dźwięki. To kruki buszują obok samochodu. Jeden z nich wlatuje do środka i wyciąga z samochodu torebkę z biltongiem, czyli z suszonym mięsem antylopy. Robi w niej dziurę i wyjmuje kawałek mięsa. Zjada w całości. Drugi z kruków wyciąga kolejny kawałek suszonego mięsa i połyka. Ruszamy w ich kierunku żeby nic więcej nie wywlekły z samochodu. Już wiemy, że nie warto zostawiać otwartych drzwi w samochodzie, ani uchylonych okien.
W międzyczasie popołudniowe słońce pięknie oświetliło wydmę, a młoda pustułka postanowiła spróbować swoich sił podczas polowania na owady. Próba zakończyła się niepowodzeniem, a rodzice postanowili przywołać ptaka do gniazda. Próbuje się wznieść w powietrze. Ale jest ciężko, bo zerwał się silny wiatr. Kilkukrotnie próbuje poderwać się do lotu. Dopiero za piątym razem osiąga cel i odlatuje w kierunku gniazda, gdzie czeka na nią mysz upolowana przez jednego z rodziców.
Na kempingu na pustyni
Na kempingu wracamy wyjątkowo wcześnie. Jest jeszcze widno. Haseł do internetu wciąż brakuje, dzięki czemu mamy dużo czasu na porządki w namiotach i przygotowanie kolacji. Dziś będzie tradycyjnie, czyli makaron w sosie pomidorowo-cebulowym z dodatkiem mięsa w sosie curry. Potrawa wychodzi dość pikantna, ale całkiem pyszna.
Noc znów zapowiada się ciepło. Mam nadzieję, że nie będzie wiało tak, jak poprzedniej nocy. Siedzimy przy stoliku i każdy zajmuje się swoimi sprawami. Uzupełniam wspomnienia, a Łukasz przegląda zdjęcia w komputerze. Mija godzina 22:00. Cykady głośno dają znać o sobie. Raz na jakiś czas dobiegają nas odgłosy innych zwierząt. Nie jestem w stanie ich rozpoznać. W większości brzmią tajemniczo. Może to szakale albo hieny? A może oryksy. Są blisko. Może nawet kilka metrów obok. Kto wie, czy za chwilę nie przejdą przed namiotami. Z niecierpliwością czekamy na to, co się wydarzy. Jeśli się wydarzy.
Bardzo się cieszę się, że mogę tu być i to wszystko przeżywać. Przed wejściem do namiotu przywiązuję go sznurkiem do drzewa. Dopiero teraz mogę bezpiecznie położyć się w środku. Nie wchodzę do śpiwora, bo jest bardzo ciepło. Po prostu leżę i wsłuchuję się przed snem w pustynne dźwięki, zastanawiając się, czy przed namiotem nie przechodzi właśnie szakal albo impala.
Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii
Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.