Zamek w Elminie

Forty i zamki w Ghanie

Forty i zamki w Ghanie

Miniony dzień w zasadzie się nie skończył. Od razu zaczął się kolejny. Nie zmrużyłem oka nawet na chwilę. Kilka razy wychodzę na plażę przed hotel podpatrywać wracających z nocnych połowów rybaków. Nie jest zbyt przyjemnie. Wyczuwam napięcie. Obsługa odradza oddalanie się od hotelu. Niestety poddaję się nerwowej atmosferze i zostaję tuż przy wejściu. Z niecierpliwością czekam aż zobaczymy forty i zamki w Ghanie.

Poranek na wybrzeżu w Ghanie
Poranek na wybrzeżu w Ghanie

Forty i zamki w Ghanie – Zamek w Cape Coast

Mijają dwie godziny. Jesteśmy w Cape Coast przy zamku. Zbudowany na Złotym Wybrzeżu przez Szwedów w XVII wieku jest jednym z około czterdziestu tak zwanych „niewolniczych” i handlowych zamków w Ghanie. Miał służyć handlowi drewnem i złotem lecz później był wykorzystywany w handlu niewolnikami. Trzymano w nim niewolników oczekujących na transport do Ameryki i na Karaiby. „Brama bez powrotu” była ostatnim przystankiem w drodze przez Ocean Atlantycki.

Forty i zamki w Ghanie - zamek w Cape Coast
Zamek w Cape Coast

Słońce praży mocno. Białe mury zamkowe wyraźnie odcinają się od błękitnego nieba. Zwiedzamy zamek, na terenie którego można zajrzeć do kilku sal. W niektórych znajdują się ekspozycje obrazujące historię Złotego Wybrzeża, Ghany oraz niewolnictwa. Są też cele, w których przetrzymywani byli stłoczeni więźniowie, czekający na transport do Ameryki. Wyglądają przygnębiająco.

Na targu w Cape Coast

Tuż przed zamkiem na skalistym i piaszczystym wybrzeżu handluje się rybami. Większość łodzi wróciła z porannego połowu. Na pniu sprzedawany jest cały połów. Ryby są raczej małe, a handel odbywa się na wiadra i misy. Nie ma tu rekinów, ani wielkich tuńczyków, przynajmniej o tej porze roku. Jest tylko drobnica, trochę ośmiornic i krabów. Sprzedaż, rozplątywanie sieci, suszenie, naprawa łodzi, picie, kłótnie, hałas i wielki bałagan. Miejscami niezły syf. Tak! Okolice portowe to niezły syf i smród.

Idziemy pomiędzy pięknymi drewnianymi i kolorowymi łodziami, a dookoła rozkładają się resztki, fruwają foliowe torby, gniją zwierzęce i ludzkie odchody. We wszystkim grzebią psy, koty, kury, świnie i kozy. Tak wyglądają niektóre wybrzeża w Ghanie.

Cape Coast – widok z zamku na port rybacki
Cape Coast – widok z zamku na port rybacki

Forty i zamki w Ghanie – Zamek w Elminie

Upał daje się we znaki. Musimy się napić, wiadomo czego. Coca cola zero króluje również tutaj. Po dwóch godzinach przenosimy się do Elminy, pierwszej europejskiej osady w Afryce Zachodniej. Plan jest podobny. Kierujemy się do zamku. Ale tym razem zadowalamy się spojrzeniem na zamek z zewnątrz. Ten w Elminie wygląda nieco mniej okazale, chociaż też jest bardzo ładny. Jego biel w towarzystwie smukłych palm rzuca się w oczy. Zbudowany przez Portugalczyków pod koniec XV wieku był najdalej na południe od Sahary znajdującą się konstrukcją należącą do Europejczyków. Był pierwszym punktem handlowym na Złotym Wybrzeżu. Podobnie jak zamek w Cape Coast służył początkowo wymianie handlowej. Później stał się ważnym miejscem w handlu niewolnikami.

Forty i zamki w Ghanie - zamek w Elminie
Zamek w Elminie

Forty i zamki w Ghanie – Fort Coenraadsburg

Wędrujemy wąskimi uliczkami Elminy. Nie szukamy niczego szczególnego. Staramy się wtopić w tłum. Wiadomo, że to się nie uda. Idziemy pod górę w kierunku Fortu Coenraadsburg znanego też jako Fort São Tiago da Mina. Fortyfikacja zbudowana została w 1652 roku w Elminie do obrony Holenderskiego Złotego Wybrzeża i ochrony pobliskiego zamku przed atakiem. Fort powstał na miejscu wcześniejszego portugalskiego kościoła warownego, spalonego przez Holendrów w bitwie pod Elminą w 1637 roku. W 1872 roku Holendrzy sprzedali fort Wielkiej Brytanii wraz z całym Złotym Wybrzeżem. W 1979 roku, wraz z innymi fortami regionu został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nie wchodzimy jednak do środka. Fort jest już zamknięty. Pozostaje nam widok Elminy z góry.

Forty i zamki w Ghanie - przed wejściem do fortu Coenraadsburg
Przed wejściem do fortu Coenraadsburg

Kontynuujemy spacer po mieście. Skomplikowany labirynt wąskich uliczek i przejść szybko pozwala na zagubienie się w mniej uczęszczanych rejonach. Betonowe uliczki, ścieki, chodniki, śmieci, zwierzęta. Wszystko miesza się ze sobą. Trafiamy na boisko. Ale to nie jest tylko miejsce do gry w piłkę. To szlak komunikacyjny, pastwisko i punkt spotkań. Za chwilę zbiorą się dwie drużyny. Starsi gracze przepędzą młodszych kolegów i zagrają w piłkę. Każdy zakłada to, co ma. Nikt nie myśli o jednolitych strojach, ładnych t-shirtach, czy markowych butach. Może nawet wszyscy o tym myślą, ale większości na to nie stać. Gra się w tym co jest. Zwykle nie ma zbyt dużo.

Bridge House

Przed zmrokiem opuszczamy boisko na tyle dyskretnie, na ile się da. Kolację zjemy w Bridge House dokładnie naprzeciwko zamku w Elminie. To taka strefa turystyczna z idealnym widokiem na zamek i przepływające kanałem łodzie. Kto boi się ciemnych uliczek albo miejskiego gwaru kryje się właśnie tu. Dla nas to chwila odpoczynku po całodziennym zwiedzaniu. Trochę jesteśmy zmęczeni całodziennym pobytem w dwóch nadmorskich miasteczkach.

Koncert w Akomapa Village Guesthouse

Już po zmroku kierowca zabiera nas do Akomapa Village Guesthouse, gdzie wcześniej zostawiliśmy bagaże. To przyjazny hostel z ładnym widokiem na Ocean w cichej, jak na Ghanę okolicy. Nie da się wykąpać w Oceanie, bo woda jest bardzo wzburzona, a brzeg chroni kamienny falochron. Mimo wszystko jest przyjemnie. Słychać szum oceanu, a na dodatek jest niezbyt drogo. Gdy wchodzimy do pokoju trwają przygotowania do koncertu. To miejscowa grupa bębniarzy i tancerzy szykuje się do występu. Zapowiada się ciekawie. W rzeczywistości jest jeszcze lepiej. To po prostu trzeba zobaczyć i usłyszeć. O ile nie jestem fanem tańców na scenie to występ tej grupy robi na mnie duże wrażenie. Przedstawienie muzyczne z elementami tradycyjnej muzyki, bębnami, tańcami i kilkoma wątkami, wokół których toczy się akcja. Wow! Jest świetnie.

Koncert zespołu z Akomapa Village Guesthouse
Koncert zespołu z Akomapa Village Guesthouse

Występ kończy krótka sesja zdjęciowa. Wspólnie z zespołem i właścicielem hostelu, który też jest członkiem grupy siadamy na werandzie i cieszymy się chłodem (o ile tak można to nazwać) wieczora. Ktoś przynosi tort. Ktoś inny donosi piwo i bimber. Snujemy plany na następny dzień. Najważniejsza będzie poranna wędrówka po targu i portowej części Elminy. Naszym przewodnikiem będzie Cantona, jeden z aktorów dzisiejszego przedstawienia, znający Elminę jak własną kieszeń.

Cantona – nasz przewodnik po Elminie podczas występu tanecznego
Cantona – nasz przewodnik po Elminie podczas występu tanecznego

Nadchodzi sen

Czy ta noc będzie taka jak poprzednia? Oby nie. Chyba bym tego nie przetrwał. W pokoju jest silny wiatrak, ale znów niestety tylko jedno łóżko. Kolejną noc spędzamy razem. Na szczęście łóżko jest szerokie. Wiatrak powoduje ruch powietrza. Dzięki temu jest całkiem przyjemnie.

Emocje i adrenalina związane z nowym miejscem i dzisiejszymi przeżyciami powoli opadają. Sen szybko o sobie przypomina i nie daje na siebie długo czekać.

Zdjęcia i relacja z podróży do Ghany

Zdjęcia z podróży do Ghany

Pozostałe odcinki relacji z podróży do Ghany na blogu

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Ghany

Podróż do Ghany – informacje praktyczne

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.