Hluhluwe Game Reserve

Hluhluwe Game Reserve

Hluhluwe Game Reserve (Rok 2001)

Zachęceni przez Olgę i Piotrka opowieściami o wielkiej ilości nosorożców i słoni spotkanych w parku Hluhluwe Game Reserve jedziemy w to miejsce z wielkimi nadziejami. Chcemy bardzo zobaczyć nosorożce, bo widzieliśmy tylko jednego w Krugerze, a tu ma być ich mnóstwo. Poza tym wciąż nie mamy skompletowanej Wielkiej Piątki. Po Kruger National Park mamy na koncie bawoły, czarnego nosorożca, lwy i słonie. Wciąż brakuje lamparta.

Park Hluhluwe składa się w zasadzie z dwóch rezerwatów: Hluhluwe Game Reserve (czyt.: szluszlui) i Umfolozi Game Reserve. Są one obecnie ze sobą połączone i zwierzęta mogą swobodnie przemieszczać się z jednego do drugiego. Park jest położony około 150 km na południowy zachód od granicy z Mozambikiem i Swazilandem i około 200 km na północny wschód od Durbanu. Jest drugim, co do popularności rezerwatem w RPA. Zamieszkują w nim czarne i białe nosorożce, lwy, słonie, żyrafy, cała masa różnego rodzaju antylop, małpy, guźćce, zebry i inne. Dlatego po krótkim pobycie w Swazilandzie zdecydowaliśmy się odwiedzić ten właśnie park.

Hluhluwe Game Reserve
Hluhluwe Game Reserve

Odwiedzamy tylko pierwszym z nich. Początkowo myślimy, że największym wydarzeniem podróży przez Hluhluwe będzie nieoczekiwane spotkanie z zebrami. Pojawiają się na naszej drodze i nie mają możliwości skoku w bok. Potulnie stoją odwrócone pupami w naszym kierunku i spokojnie czekają aż odjedziemy. Są tak blisko, że możemy je prawie pogłaskać po czarno – białych tyłkach. Uszczęśliwiony tym czekałem na kolejne atrakcje.

Odnajdujemy też bardzo ładny, tak zwany loop (czyli pętlę), gdzie jest niewielkie bajorko i stojące na środku uschnięte drzewko. Gromadzą się wokół niego kolejne zebry, antylopy i gużće. Przez drogę przechodzi ogromna jaszczurka.

Nosorożce

Na koniec czeka na nas prawdziwa niespodzianka. Są upragnione nosorożce. Leżą leniwie w niewielkim bajorku. Wielkie bydlaki leżą w wielkiej kałuży błota i chronią się przed gigantycznym upałem. Szkoda tylko, że są dosyć daleko. Niestety to jest ostatnia atrakcja jaką raczy nas rezerwat. Wykończeni przez przeraźliwie upalny dzień, jeżdżąc i wypatrując zwierząt zasypiamy jak dzieci. Nie ma sensu dalej jeździć. Tak więc nie udaje się zobaczyć afrykańskiego The Big Five i z „wielkim niedosytem” opuszczamy rezerwat.

Kolejne odcinki relacji z pierwszej podróży do Afryki znajdziecie tu: Relacja z pierwszej podróży do Afryki na blogu

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.