Polujący bielik afrykański nad jeziorem Naivasha w Kenii

Jezioro Naivasha w Kenii

Jezioro Naivasha w Kenii

Kolejny dzień w drodze. Dziś w końcu jedziemy do Masai Mara. Najpierw jednak inna atrakcja. Jedziemy nad jezioro Naivasha w Kenii. Popłyniemy łódką po jeziorze w poszukiwaniu zimorodków i bielików.

O dziewiątej jesteśmy na brzegu jeziora. Nie marnując czasu, bo jest dość późno jak na fotografowanie ptaków, wsiadamy do łódki. Płyniemy na godzinę, ale jak będzie dobrze zostaniemy jeszcze dwie.

Jezioro Naivasha w Kenii – wikłacze w plastiku

Płyniemy w kierunku małego portu rybackiego, gdzie Kenijczycy przypływają ze złowionymi rybami. Kupujemy dziesięć ryb, które będziemy wrzucać na przynętę dla bielików. Na drzewie obok rzuca się w oczy coś kolorowego. To gniazda wikłaczy. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że są tak kolorowe. Okazuje się jednak, że gniazda zostały wykonane z kolorowych żyłek i sieci znalezionych przez ptaki. I tak poznajemy kolejny nieoczekiwany wpływ człowieka i plastiku na przyrodę. Ptaki zamiast budować gniazda z traw, jak zwykły to robić, zaczęły używać do tego plastiku i śmieci wytworzonych przez człowieka. Koszmar.

Wikłacz przy gnieździe z plastikowych linek i sieci nad jeziorem Naivasha w Kenii
Wikłacz przy gnieździe z plastikowych linek i sieci nad jeziorem Naivasha w Kenii

Bieliki siedzą na czubkach uschniętych kikutów drzew wystających z jeziora Naivasha. Płyniemy więc w tym kierunku. Przewodnik gwiżdże kilka razy zwracając uwagę ptaków i rzuca rybę do wody. Po chwili bielik zrywa się z gałęzi i leci w kierunku ryby. Porywa ją w szpony i wraca na drzewo. Z drugim nie poszło tak łatwo. Niestety nie przyleciał. A my zgubiliśmy rybę.

Jezioro Naivasha w Kenii – w poszukiwaniu rybaczków

Płyniemy też na wyspę Crescent. Kiedyś można było dostać się tam drogą i wybrać się na krótkie safari. Obecnie wody jeziora są na znacznie wyższym poziomie i to jest niemożliwe. Trzeba dopłynąć tu łodzią. Na wyspie zamierzamy zobaczyć zimorodki i więcej bielików. Niestety są tu tylko dwa gatunki: rybaczek wielki i rybaczek srokaty. Tego drugiego już mamy na zdjęciach. Zależy nam raczej na rybaczku wielkim.

Jest! Siedzi na drzewie. Podpływamy i cierpliwie czekamy na to, co się stanie. Nagle ptak leci w stronę lustra wody. Wbija się w taflę i wylatuje spod wody z przebitą dziobem rybą. Po chwili siada na gałęzi naprzeciwko i pozuje do zdjęcia. Zabija rybę uderzeniami o gałąź, po czym połyka ją w całości. Kilka razy wskakuje do wody żeby się opłukać, aż w końcu odlatuje. To było świetne widowisko.

Rybaczek wielki nad jeziorem Naivasha w Kenii
Rybaczek wielki nad jeziorem Naivasha w Kenii

Płyniemy dalej w poszukiwaniu bielików. Mijamy kormorany, pelikany, czaple i hipopotamy. Dwa z nich siedzą w wodzie naprzeciwko siebie i jednocześnie otwierają pyski. Marzyłem o takim zdjęciu i je mam.

Rybacy wędrują po dnie jeziora w kierunku miejsc, gdzie zostawili sieci. Część z nich łowi ryby na wędki i siedzi na kikutach drzew. Przepływamy obok w poszukiwaniu bielików. Kilkukrotnie jeszcze powtarzamy wabienie bielików gwizdaniem i rybą. Jednak nie wszystkie reagują. Mijają niemal dwie godziny. Wracamy w końcu w kierunku miejsca, gdzie wsiadaliśmy na łódź. Tu czekają najbrzydsze moim zdaniem ptaki Afryki: marabuty. To koniec przygody z nad jeziorem Naivasha.

Kenijscy rybacy nad jeziorem Naivasha
Kenijscy rybacy nad jeziorem Naivasha

Droga do Masai Mara

Teraz ponad sześć godzin jazdy w stronę rezerwatu Masai Mara. Po około dwóch godzinach jesteśmy w Narok. Tu wymieniamy dolary na kenijskie szylingi po sporo gorszym kursie niż w Nairobi i kupujemy piwo i wino na pobyt w Masai Mara. Jeszcze tylko kilkadziesiąt kilometrów asfaltu. Później już tylko kenijskie szutry.

Bardzo mnie dziwi minibus, którym podróżujemy. Bez problemu radzi sobie na takich kamienistych szutrowych drogach. Nie trzeba wcale samochodu z napędem na cztery koła. Powoli kończą się też gęste zabudowania. Do tego coraz mniej ludzi. Wioski nieco inne. Więcej łąk, zieleni i gór. Zaczyna mi się podobać, bo znów oddalamy się od dużych skupisk ludzkich. Jest bardziej dziko. Inaczej.

Kobiety ubrane w bardzo kolorowe stroje idą wzdłuż drogi. Dzieci machają do przejeżdżających samochodów, których spotykamy zaledwie kilka. Są zebry, żyrafy i gnu. Zmieniają się domy. Tu dominują proste chatki z gliny i gałęzi chociaż w większości kryte blachą falistą. Zjeżdżamy z głównej szutrowej drogi i przebijamy się szutrowymi wręcz ścieżkami przez busz w kierunku Masai Mara.

Julia’s River Camp

Na horyzoncie widać nadciągającą burzę. Powinniśmy chyba przed nią zdążyć. Jeszcze tylko kilka kilometrów. Zanim słońce zachodzi wjeżdżamy na teren Julia’s River Camp, czyli na kempingu, gdzie zarezerwowaliśmy noclegi. Jeden główny namiot, w którym podawane są posiłki i kilkanaście mniejszych namiotów czekających na gości. Kemping leży nad samą rzeką Talek. Nie ma ogrodzenia. Nocą podobno przychodzą na kemping hipopotamy i inne zwierzęta. Lepiej po ciemku nie chodzić.

Hipopotamy nad jeziorem Naivasha w Kenii
Hipopotamy nad jeziorem Naivasha w Kenii

Przyjemne, chociaż nie tak wielkie jak w Naivasha, czy Amboseli namioty pozwalają odpocząć po całym dniu fotografowania. To miejsce z pewnością jest jednak bardziej klimatyczne niż dotychczasowe. Ale czy warte swojej ceny? Nie kosztowało mało.

Obiad, który miał być o 19:30 spóźnia się całkiem sporo. Gdy w końcu jest, okazuje się, że zabrakło dla wszystkich gości. Obsługa sprawia wrażenie niezbyt przejętej tą sytuacją. My jesteśmy zażenowani i mówimy o tym wprost. Podobno to dlatego, że jest dużo klientów. Tylko Ci klienci płacą niemałą kasę za noclegi i ciężko wytłumaczyć, że brakuje jedzenia, czy wody na kawę. Wstyd. Zamykamy szczelnie namiot z nadzieją, że nocą nie będzie niespodziewanego gościa. Sprzed namiotu dochodzą nas nocne dźwięki buszu i szum rzeki. Cykady i hipopotamy. Tyle rozróżniam. Resztę pozostawiam intensywnie pracującej wyobraźni. Leżąc w łóżku cieszę się, że mogę tego doświadczać. I życzę każdemu, aby mógł posłuchać na żywo odgłosów buszu nocą. Dobranoc.

Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Kenii i Tanzanii

W galerii znajdziecie zdjęcia z podróży do Kenii i zdjęcia z podróży do Tanzanii. Wszystkie odcinki relacji z podróży można przeczytać na blogu z podróży do Kenii i Tanzanii.

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Kenii i Tanzanii

Ebook Poradnik przed podróżą do Tanzanii i Kenii - poziome informacje

Przed podróżą do Kenii i Tanzanii warto zerknąć na kilka wskazówek ułatwiających planowanie wyjazdu. Sprawdźcie jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety, co spakować, ile kosztuje safari w Kenii oraz jaki jest koszt trekkingu na Ol Doinyo Lengai.

Album fotograficzny ze zdjęciami z Kenii i Tanzanii

Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z podróży polecam też album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” (jestem jego autorem!) ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Kenii i Tanzanii). Znajdziesz w nim również sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Kenii i Tanzanii.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.