Jozani Forest
Wydaje się, że dzień ten będzie upalny i słoneczny. Możliwe, że uda się wybrać na wycieczkę do Jozani Forest. Jeszcze przed wschodem słońca idę na plażę i czekam na pierwsze promienie. Pierwsze przegapiłem. Tak naprawdę czekam na drugie. Słońce musi jednak najpierw wyłonić się zza chmur.
Po kilku chwilach pobytu na plaży pojawiają się towarzysze. Na szczęście tylko jeden z nich nieco nachalny. Czekamy razem. Aparat wczoraj zaczął działać Ale dziś znów szwankuje. Mimo wszystko znajduję sposób na robienie zdjęć. Towarzysz oczekiwania opowiada mi trochę o wiosce, o tym, że ocean w ciągu dobry dwa razy ma odpływ i o tym, że dziś nie płynie na ryby. Płynie jutro. Według niego prawie metrowy tuńczyk kosztuje około 5000 szylingów. Opowiada też, że w czasie odpływu kobiety i dzieci zbierają algi, które sprzedają do jednej z pięciu firm. A one eksportują algi do Japonii. Miejscowi nie wiedzą jak i do czego ich używać. Nie mają takich potrzeb.
Słońce wschodzi po raz drugi (pierwszy raz był normalny, ale przegapiony; drugi zza chmur). Momentalnie robi się gorąco. To dobry czas na dodatkową poranną drzemkę. W wynajętym pokoju rytmicznie stuka wiatrak, co powoduje bardzo szybkie zaśnięcie.
W drodze do lasu Jozani
Po śniadaniu, korzystając z wciąż świecącego słońca, postanawiamy dać drugą szansę Jozani. Wychodzimy na szosę i próbujemy złapać dala-dala. Upał jest męczący. Nic się nie zatrzymuje, bo prawie nic nie jeździ. W chwili, gdy zdecydowaliśmy się wrócić do Jambiani żeby wypożyczyć rowery, zatrzymuje się samochód z dwójką Anglików. Podrzucają nas aż do lasu Jozani. Niestety w tym rejonie znowu pada. Nie ma się czemu się dziwić. To w końcu las deszczowy.
Wynajmujemy przewodnika, który ma nas zaprowadzić stada małp, które zamieszkają las. Żyją tu dwa gatunki małp, w tym endemiczne gerezy trójbarwne (Zanzibar Red Colobus). To stąd właśnie na znaku drogowym jest ostrzeżenie o „colobusach”.
Ciekawostki o lesie Jozani
Robimy im zdjęcia, po czym jedziemy parkowymi rowerami do namorzynowego lasu, który jest zasilany przez przypływy słonej wody z oceanu. Podczas przypływu w lesie można spotkać kraby i oceaniczne ryby. Tuż obok tego lasu jest jeszcze las koralowy, który korzysta z wody słodkiej. Drzewa z dwóch całkowicie odmiennych lasów, czerpiących wodę z zupełnie innych źródeł. Drzewa rosną tuż obok siebie, a niewielka przerwa pomiędzy nimi wyznacza granicę, której żadne drzewo przekroczyć nie może, bo nie przetrwa.
Las namorzynowy jest gęsty. Składa się z trzech rodzajów drzew, których korzenie spotykają się przy podłożu tworząc niezłą plątaninę. Nasiona drzew spadają i ostrym końcem wbijają się w błoto momentalnie ukorzeniając się. Z drzew zwisa też mnóstwo korzeni, kierujących się w stronę ziemi. Gwarantuje im to zachowanie równowagi. Ciekawostka, o której nie wiedziałem.
W innych miejscach na świecie w podobnych warunkach żyją krokodyle. Tu niestety nie. Może i dobrze, że ich nie ma. Ciekawe jest tez to, że na Zanzibarze nie ma żadnych rzek.
Wracamy do biura parku Jozani. Spacerujemy jeszcze kilka chwil po gęstym tropikalnym lesie wśród palm i leśnych krabów, w strugach nasilającego się deszczu i burzy. Niestety aparat wciąż szwankuje. Raz robi zdjęcia, raz nie.
Powrót do Jambiani
Przeczekujemy ulewę i za 2000 szylingów jedziemy do Paje nad oceanem złapaną dala-dala. Przed nami sześciokilometrowy spacer plażą do Jambiani. Nie śpieszymy się. Idziemy po mięciutkim białym piasku wśród palm i innych przybrzeżnych drzew. Szukamy odpowiedniego miejsca na odpoczynek i kąpiel. Szukamy też miejsca, gdzie moglibyśmy spróbować zanzibarskiej pizzy, czyli tutejszego specjału.
Pamiętając pyszną pizzę, którą przygotował nam Joseph nie możemy się doczekać jedzenia. Niestety nigdzie nie ma tej pizzy, więc ostatecznie lądujemy w restauracji na Fish Pizzy, popijanej sokiem z mango i arbuza. Nabieramy energii i znów szukamy zanzibarskiej pizzy. Tym razem w wiosce, a nie w turystycznych restauracjach. Wędrując wśród koralowych domostw wracamy do tego samego chłopaka, u którego byliśmy wczoraj. Mówi, że potrafi zrobić taką pizzę.
Po niekończącym się oczekiwaniu dostajemy posiłek. Niestety nie jest tak dobra, jak u Josepha. Może w Stone Town będzie lepsza. Wypijamy kolejne soki. W sklepiku kupujemy kilkanaście opakowań pestek z baobaba w czerwonym cukrze, które zamierzamy przywieźć do Polski. Dostaje też worek, w który zamierzam włożyć pudełko z maskami. Niestety szybko gdzieś go gubię.
Gdy zaczyna się przypływ wracamy do bungalowu. Wzmaga się wiatr. Na niebie nieskończona ilość gwiazd. Światło w wiosce pojawia się i znika. Można się do tego przyzwyczaić, chociaż chwilami jest przerażająco ciemno. Ostatni wieczór w Jambiani spędzamy w małej knajpce przy piwie i smażonym bananie. W tle szumi ocean, a na wietrze kołyszą się palmy. Siedzimy tu przy świetle świeczek i czołówki. Tylko czasem pojawia się również światło słabych żarówek. Afryka nocą jest trochę przerażająca, ale mimo wszystko przyjemna. I w tych właśnie całkowitych ciemnościach wracamy plażą do bungalowu, uważając tylko na przebiegające kraby.
Planujesz podróż do Tanzanii?
Jeśli marzysz o wyprawie do Afryki i planujesz podróż do Tanzanii spraw sobie praktyczny poradnik. Znajdziesz w nim wskazówki ułatwiające planowanie, organizację i samą podróż do Tanzanii. Sprawdź, jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety, co spakować oraz ile kosztuje safari w Tanzanii.
Album fotograficzny ze zdjęciami z Tanzanii
Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z mojej drugiej podróży polecam mój album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Tanzanii). Znajdziesz w nim też sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Tanzanii.
Pamiątki z Tanzanii
Pamiątki z Tanzanii możesz kupić w wielu miejscach podczas podróży: na targach, bazarach, w sklepach, w hotelach i od ulicznych sprzedawców. Jeśli jednak zapomniałeś albo nie miałeś wystarczająco miejsca w bagażu – zapraszam do mojego afrykańskiego sklepu z oryginalnymi pamiątkami z Tanzanii i z wielu innych miejsc w Afryce. Znajdziesz w nim oryginalne maski, rzeźby afrykańskie, drewniane naczynia, figurki zwierząt, kosmetyki, kawy i mnóstwo niepowtarzalnych afrykańskich dekoracji.
Zdjęcia i wspomnienia z podróży na Zanzibar
W galerii znajdziesz zdjęcia z podróży na Zanzibar z 2011 roku. Wszystkie odcinki relacji z podróży możesz przeczytać na blogu z podróży do Tanzanii i na Zanzibar.