Mini safari na pustyni w Namibii

Mini safari na pustyni w Namibii

Mini safari na pustyni w Namibii

Przez cały poprzedni wieczór i całą noc siąpiła delikatna mżawka. Wszystko pokryte jest wodą: namioty, trawa i samochód. Niespotykane podczas tej podróży. Ale przynajmniej nie wieje. Uwijamy się szybko z poranną codziennością, bo punktualnie o 8:00 przyjedzie po nas ktoś, kto organizuje wycieczki na wydmy. Nie mogę się już doczekać mini safari na pustyni w Namibii. Nigdy na takim nie byłem.

Uwijamy się ze śniadaniem, kąpielą i pakowaniem. Zostawiamy namioty do wyschnięcia, a poranną kawę wypijamy w drodze. Zgodnie z planem nietypowy samochód terenowy z kilkoma osobami w środku podjeżdża po nas na kemping i z przygotowanymi aparatami wsiadamy na pokład. Po kilku chwilach jesteśmy w pobliżu wydm.

Zwierzęta w piachu

Zanim wjedziemy na piach przewodniczka wypuszcza trochę powietrza z opon żeby było łatwiej jeździć po wydmach. W międzyczasie opowiada o piachu, wydmach i zwierzątkach, które na nich żyją. Okazuje się, że świat zwierząt pustynnych jest naprawdę niezwykły. Doskonale przystosowują się do życia w surowym pustynnym klimacie. Większość z nich dużą część dnia i nocy spędza zakopana w piachu. Kryją się w ten sposób przed innymi zwierzętami, chłodem albo ukrywają się żeby zaatakować z zaskoczenia inne zwierzęta.

Gekon na pustyni w Namibii
Gekon na pustyni w Namibii

Występują tu jaszczurki, węże, kameleony, pająki, mrówki, chrabąszcze i ptaki. Z tych większych zwierząt często spotyka się szakale, hieny i antylopy. Czasem pojawiają się słonie, żyrafy, a nawet lwy. Kiedyś widziano słonia, który próbując zejść z wydmy po prostu zjeżdżał po piachu na plecach.

Dziś zajmujemy się poszukiwaniem tak zwanej „Małej Piątki”, do której zalicza się żmiję karłowatą (Sidewinder Snake), gekona (Palmato Gecko), kameleona namaqua (Namaqua Chameleon), stepniarkę piaskonurka (Shovel-Snouted Lizard) i pająka Tańczącą Białą Damę (Cartwheeling Spider). Co zobaczymy, tak naprawdę zależy od naszego szczęścia. Wiemy, że bez przewodnika nie mielibyśmy szans zobaczyć żadnego z tych zwierząt. To po prostu niemożliwe bez znajomości pustyni i ich zachowania.

Mini safari na pustyni w Namibii – beznoga jaszczurka, gekon i żmije pustynne

Na dobry początek przewodniczka wykopuje spod ziemi długą beznogą jaszczurkę (FitzSimon’s Burrowing skink). Po chwili zauważamy niewielkie dziurki i wzorki na piachu. To ślady, dzięki którym można domyślić się, że w pobliżu zakopał się gekon. Jest zaskakująco kolorowy i przezroczysty. Wykopany z piachu pozuje cierpliwie do zdjęć. Leżę na piachu i obiektywem makro z odległości kilkudziesięciu centymetrów fotografuję to malutkie stworzenie. Po paru minutach zostawiamy go tam, skąd go wzięliśmy przysypując delikatnie piachem. Ruszamy dalej.

Kolejna jest żmija karłowata, której nie sposób dostrzec. Zakopuje w piachu, zostawiając ponad nim jedynie oczy. Jest nie do zauważenia. No chyba, że zna się pustynię. Zbliżam się do jej oczu z aparatem na kilkanaście centymetrów. Dopiero na dużym powiększeniu na ekranie aparatu widzę jej oko pośród ziarenek piasku.

Oko żmii karłowatej na pustyni w Namibii
Oko żmii karłowatej na pustyni w Namibii

Kilkadziesiąt metrów dalej kolejna niespodzianka. Drugi pustynny wąż, którego widzimy to Namaqua Dwarf Adder. Ma charakterystyczne rogi i podobno zmienia kolory, w zależności od miejsca, gdzie się ukrywa. A gdy pełza po wydmie zostawia ślady niczym antylopa. Teraz ukrywa się przy krzakach.

Oba są jadowite, ale nieśmiertelnie. Ukąszenie powoduje podobno problemy w postaci opuchlizny, obrzęku i drętwienia.

Mini safari na pustyni w Namibii – Zadziwiający świat pustynnych zwierząt

Kolejne pustynne zwierzątko, o którym opowiada przewodniczka to pająk White Lady Spider. W ciągu dnia pozostaje kilkadziesiąt centymetrów pod piachem. Tworzy podziemną sieć korytarzyków i pajęczyn, do których łapie swoje ofiary. O tym, że to jego miejsce świadczy kopczyk piachu w nieco innym odcieniu i małe piaskowe drzwiczki przy wejściu.

Jesteśmy podekscytowani tym zadziwiającym pustynnym światem. Nie można jeszcze zapominać o słynnym chrabąszczu, który nocą częściowo się zakopuje w piachu, zostawiając wystający odwłok. Gdy nadchodzi mgła, wilgoć znad to oceanu skrapla się na nim. Dzięki zdobywa cenną wodę. Zresztą cały ten świat polega przede wszystkim na nocnej mgle dającej życiodajną wodę.

Każde z tych zwierząt korzysta z różnych zmysłów i zadziwiających umiejętności wyczuwania innych stworzeń. Nie wszystkie nawet mają oczy. Używają na przykład malutkich włosków na ciele, dzięki którym wyczuwają, gdzie znajdują się inne zwierzęta. To niesamowite.

Małe pustynne szareczki blade pozują do zdjęć. Za to jaszczurka, zwana potocznie pustynnym Ferrari (stepniarka piaskonurek) zdecydowanie nie jest chętna do pozowania. Może biegać z prędkością ponad 20 km/h. Nie ma szans żeby ją złapać w biegu po piachu. Chyba, że ktoś wie jakie zostawia ślady i gdzie może się ukrywać pod piachem. Przewodniczka szybkim ruchem wykopuje piękną kolorową jaszczurkę, która gwałtownymi ruchami stara się natychmiast uwolnić. W końcu chwyta zębami dziewczynę za palec u ręki. Pozuje zawieszona w powietrzu. Po postawieniu na piach natychmiast ucieka i zanurza się w piachu.

Na kameleona nie mamy co liczyć. Podobno zostało ich niewiele. Większość została schwytana i sprzedana. Można je częściej spotkać w hodowlach na całym świecie. A w ich naturalnym środowisku widywane są już bardzo rzadko.

Tlenek żelaza na pustyni

W trakcie krótkiej przerwy na poczęstunek przewodniczka zwraca naszą uwagę na ciemne smugi znajdujące się na wydmach. To świadczy miedzy innymi o obecności tlenku żelaza pośród piachu. Przy użyciu zwykłego magnesu zbiera czarne drobinki magnetytu, który oblepia go w całości. Dzięki niemu i innym surowcom wydmy są tak kolorowe. Te, na których jesteśmy teraz, w pobliżu Swakopmund, są dość jasne, lekko żółtawe. Natomiast te w Sossusvlei były pomarańczowe. To prawdopodobnie dzięki temu, że piach został przeniesiony tam przez rzekę Tsauchab z pustyni Kalahari.

Przygoda z wydmami i krótkie pustynne safari kończy się szybką przejażdżką pod wydmach. Musimy zapiąć pasy, bo przy dużej prędkości łatwo wypaść z fotela.

Sesja zdjęciowa na targu w Swakopmund

Kolejny cel na dziś to Spitzkoppe. Ale zanim ruszymy w jego kierunku idziemy na targ kupić pamiątki. Kilkanaście straganów, a przy każdym następuje próba sprzedania czegokolwiek. Biżuteria, drewniane rzeźby, maski, figurki i kolorowe materiały. Trzeba pamiętać o targowaniu się.

Naszą uwagę przyciągają kobiety Himba i Herrero. Przyzwyczajone do tego, że turyści chcą robić im zdjęcia, zachęcają do zakupów, oferując taką możliwość gratis. Kupujemy kilka wisiorków, a później pożyczamy od jednego ze sprzedawców kawałek kolorowego materiału, który posłuży nam jako tło i portretujemy kobiety. Światło nie jest zbyt dobre. Ale nie wiemy, czy będziemy mieli lepszą okazję na portrety. Więc będziemy mieli przynajmniej te ze Swakopmund.

Kobieta z grupy Himba w Swakopmund
Kobieta z grupy Himba w Swakopmund

W pobliskim barze na kółkach zamawiamy po pysznym czyli hamburgerze i ruszamy w końcu w kierunku Spitzkoppe. Już chyba nic nie powinno nam przeszkodzić w jeździe. Do pokonania mamy ponad 100 km. Niezbyt dużo. Z każdym kilometrem robi się cieplej. Znacznie cieplej. Zatrzymujemy się tylko na chwilę przy jednym z licznych straganów z kamieniami i kryształami. Są ładne, ale nie znam się na tym, więc nic nie kupuję.

Mój drugi raz w Spitzkoppe

Do Spitzkoppe docieramy około 16:00. To świetny czas na rozpoczęcie popołudniowej sesji zdjęciowej przy słynnej formacji skalnej „The Bridge”. Nie rozbijamy namiotów. Zostawiamy tylko krzesła i stolik obok stanowiska kempingowego nr 5, które jest najbliżej skalnego mostu i idziemy fotografować.

Popołudniowe światło pięknie oświetla skały. W użyciu są przede wszystkim szerokokątne obiektywy. Skalny most fotografujemy z każdej strony dobrych kilka godzin. W międzyczasie zachodzi słońce i robi się ciemno. Księżyc oświetla góry. To czas na nocne zdjęcia. Jest pięknie. Dla fantazji wypijamy po piwku. Robimy też w końcu pierwsze zdjęcia „Startrails”.

Po 21:00 robimy przerwę na kolację. Dziś gotujemy kolejną odmianę sosu z makaronem. Jesteśmy mega głodni, więc smakuje nam bardzo. Na deser jeszcze pomarańcza z 6 kg worka z owocami i wracamy na skały robić zdjęcia.

Nocne zdjęcie w Spitzkoppe
Nocne zdjęcie w Spitzkoppe

Nocne zdjęcia Spitzkoppe

Jeden aparat ustawiam na zdjęcia „Startrails”, a drugim fotografuję Drogę Mleczną widoczną pomiędzy skałami The Bridge. Sama skała, skała z niebem, skała z nami i z podświetleniem. Pomysłów na zdjęcia jest dużo. Ale najważniejsze są Droga Mleczna i The Bridge. To dla tego widoku jesteśmy w Spitzkoppe. Około 2:00 Droga Mleczna podąża śladem księżyca i znika za linią horyzontu. To znak, że znów możemy zrobić przerwę. Idziemy na krótką drzemkę. Umawiamy się na 7:00 na kolejne zdjęcia i chowamy się w namiotach. Jestem bardzo zmęczony i jednocześnie szczęśliwy, że mogę tu być i doświadczać tych niesamowitych widoków.

Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii

Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.