Na safari w Tanzanii

Na Safari w Tanzanii

Na Safari w Tanzanii

Wstajemy punktualnie o 5.00. Zjadamy pyszne i szybkie śniadanie i ruszmy w drogę. Nie wiem kiedy Joseph znalazł czas, na spakowanie całego sprzętu na safari w Tanzanii, ale samochód jest po prostu wypchany na maksa. Jedziemy łącznie w siedem osób, bo dołącza do nas jeszcze Kaya. To Holender, który przez ostatnie trzy tygodnie był wolontariuszem i mieszkał w masajskiej wiosce.

Tuż przed wschodem słońca pokazuje nam się na chwilę Kilimandżaro, po czym znika w tumanach chmur. A my ruszamy w kierunku Serengeti. Jest ciasno. Ekscytacja i adrenalina związana z pobytem w Afryce powodują, że nie zwracam uwagi na ciasnotę i zmęczenie.

W drodze na safari

Przejeżdżając przez Aruszę robimy kolejne zapasy na podróż. Odwiedzamy supermarket, który znam z poprzedniego wyjazdu. W pobliżu znajduje się targ, gdzie podczas pierwszej podróży szukałem bananów. Jest też sklep z pamiątkami, w którym poprzednio kupowałem t-shirty.

Mijamy, plantacje kawy, niezamieszkałe tereny. Wjeżdżamy na ziemie zamieszkałe przez Masajów. Najczęściej spotykamy mężczyzn, wędrujących przez wyschnięte od słońca ziemie. Ubrani są zwykle w kangi/shuki – czerwone, niebieskie, czasem fioletowe. Często trzymają w rękach kij, dzidę albo maczetę. Idą swoimi ścieżkami, ciągnącymi się kilometrami wzdłuż głównej drogi. Jest ich wielu. Czasem siedzą pośród traw albo pod drzewami, doglądając stad bydła. Mijamy masajskie wioski i proste domy, wykonane z gałęzi i ziemi, rzadziej murowany.

W drodze na safari w Tanzanii
W drodze na safari w Tanzanii

Czasem krajobraz się zmienia. Mam wrażenie, że z każdym kilometrem jest coraz bardziej sucho. Joseph wziął ze sobą butelki z wodą. Trzyma je dla młodych Masajów, którym później będzie rozdawał.

Wspomnienia i zakupy

Wstępujemy do kilku sklepów z pamiątkami. Nie wychodzę z nich z pustymi torbami. W jednym kupuję maskę i pojemnik do trzymania wody. Płacę aż 100 dolarów. Chyba nie umiem się za dobrze targować. Z drugiego sklepu wychodzę z kolejną maską i dzidą, za które płacę 110 000 szylingów. To na razie wystarczy.

Wkrótce potem zatrzymuje nas policja, żądając opłaty za przejazd. Joseph ich olewa. Po prostu rusza i jedzie dalej. Policja nie rusza w pogoń za nami, ani nie strzela nam w koła. Po prostu zatrzymują kolejne samochody licząc na zarobek.

Przypominam sobie całą drogę, którą podróżowałem trzy lata wcześniej. Mijam też miejsce, w którym robiłem zdjęcia z Masajką i miejsce, gdzie targowałem się o strusie jajo.

W końcu dojeżdżamy nad jezioro Manyara do miasteczka Mto Wa Mbu. To właśnie tu podczas poprzedniej podróży złapaliśmy gumę i wieczorem tańczyliśmy i piliśmy piwo na tanzańskiej dyskotece. Tym razem Joseph kupuje dla nas na spróbowanie czerwone pyszne banany. Podobno rejon ten słynie z najlepszych bananów w całej Tanzanii.

Przejazd przez Ngorongoro na Safari w Tanzanii

Mijamy tereny zamieszkałe przez ludzi ze społeczności Iraqw i po kolejnych kilkunastu kilometrach zatrzymujemy się przed bramą Ngorongoro Crater Conservation Area. Aby przejechać do Parku Narodowego Serengeti trzeba zapłacić za przejazd przez Ngorongoro.

Wjeżdżamy na wysokość niemal 3 000 m n.p.m.. Możemy spojrzeć na krater z popularnego przydrożnego punktu widokowego. Tu też byłem trzy lata temu.

Czas na lunch. Zatrzymujemy się na piknik w pobliżu sporych drzew. Niedaleko znajduje się niewielka masajska wioska. Joseph i Mari serwują nam pyszne owoce i zanzibarską pizzę. Jest smacznie. Warto tu przyjechać nawet dla samego jedzenia. Kryjemy się pod drzewami przed ostrym afrykańskim słońcem. Nagle widzimy, jak z drzewa zrywa się potężny drapieżny ptak i wyrywa Josephowi z ręki kawał pizzy. Trzymam mój kawałek pizzy przy ciele i nerwowo rozglądam się dookoła. Trochę się boję. Nagle ptak atakuje Agnieszkę. Na szczęście w ostatniej chwili odwraca głowę i ptaszysko nie trafia w nic szponami. A mógł zabrać marchewkę albo drapnąć Agnieszkę w oko. Mogło się to skończyć bardzo źle. Bezpiecznie pod tymi drzewami nie jest. Kolejne ptaki siadają na gałęziach i obserwują jedzących turystów. Wolimy dokończyć lunch w samochodzie.

Safari
Żyrafy na safari w Tanzanii

Jadąc dalej mijamy wiele masajskich chat. Joseph rozdaje wodę, najczęściej młodym chłopakom, którzy w pewnym momencie swojego dorastania muszą spędzić około 40 dni poza wioską (tak nam tłumaczy Joseph). Muszą sami organizować sobie jedzenie i picie, co w tym suchym terenie jest bardzo trudne. Często dają radę i udowadniają w ten sposób, że są dojrzali. W tym czasie ich twarze pomalowane są na biało, aby można było ich rozpoznać.

Pierwsze chwile w Serengeti na Safari w Tanzanii

W końcu dojeżdżamy do Serengeti. Tu już nie wolno mieszkać ludziom. Ale jeszcze na pobliskim terenie Ngorongoro ludzie i zwierzęta zamieszkują wspólnie wyżynne tereny rejonu Highlands. Na terenie Serengeti żyją już tylko zwierzęta.

Niestety zaraz po wjechaniu na teren parku łapiemy gumę w jednej z opon. Joseph zmienia koło. Chcemy mu pomóc, ale chłopak potrzebuje udowodnić, ze sam sobie ze wszystkim poradzi. Zmienia koło sprawnie i szybko. Jedziemy dalej.

Awaria samochodu
Awaria samochodu

Ziemia jest bardzo wyschnięta. Od wielu kilometrów nie widzimy wody. Rzeki są wyschnięte – zupełnie jak w Namibii. Dookoła żółto i szaro. Pełno kurzu. Ani śladu zieleni. Po jakimś czasem jednak, w głębi Serengeti pojawiają się ślady zieleni. Pojawiają się też w końcu drzewa. Słychać ptaki. A słońce powoli chowa się za horyzont. Doświadczamy pierwszego podczas tej podróży afrykańskiego zachodu słońca. Za chwilę zrobi się ciemno. Na kemping jeszcze spory kawał drogi.

Widać antylopy, zebry, słonie i żyrafy. Przejeżdżając obok rzeki mijamy ogromne hipopotamy. Jeden z nich zrywa się i w popłochu biegnie wzdłuż drogi. Waży ponad pięćset kilogramów, a biegnie ponad 30 km/h. Gdzieś po drodze odpuszcza.

Na kempingu w Serengeti

W końcu dojeżdżamy na miejsce. W świetle czołówek rozpakowujemy samochód i rozbijamy namioty. Joseph bierze się za gotowanie. Na kempingu jest specjalny okrągły budynek, w którym gotują kucharze dla swoich grup. Druga podobna budowla służy jako jadalnia. Obie są zakratowane. W sumie nie jest to dziwne – camping nie jest ogrodzony.

Do tej pory, we wszystkich parkach narodowych Tanzanii, Namibii, Nepalu i RPA kempingi były ogrodzone. Teoretycznie płot zabezpieczał przed zwierzyną. Tu mam lekkie obawy o bezpieczeństwo. Wszyscy zapewniają nas jednak, że miejsce jest ok, a duże zwierzęta tu nie przychodzą. Mogą się zjawić szakale, czy hieny, ale one nie są groźne. Nie uspakaja mnie to wcale.

Wkrótce słyszymy historię o tym, że niedawno po naszym kempingu chodziła żyrafa, a niedaleko polował lew. To też mnie nie uspokaja. Mimo wszystko, w oczekiwaniu na posiłek, stojąc tuż obok namiotu robię zdjęcia przy pełni księżyca. Przy długim czasie naświetlania zdjęcia wychodzą, jak za dnia – tylko na niebie mnóstwo gwiazd.

Joseph w końcu serwuje kolację, czyli zupę z fasoli, ryż z mięsem i warzywami, no i obowiązkowe ananasy. Do tego mango, papaja i arbuz. Przepyszne. Delektujemy się tanzańskim jedzeniem z daleka od jadalni pod rozgwieżdżonym niebem.

Nieprzespana noc

Nagle ktoś zauważa, że w pobliżu toalet stoją dwa słonie. Dopóki w obozie coś się dzieje wydaje się, że jest bezpiecznie. Ale jak wszyscy pójdą spać słonie mogą zechcieć się przejść przez obóz. A słonie potrafią zniszczyć wszystko na swojej drodze, co im przeszkadza. Więc jak nasze namioty będą im przeszkadzały – po prostu się po nich przejdą. Nawet nie chcę myśleć o drapieżnikach, które przecież tez mogą tu przyjść. Nie chcę, ale myślę.

Wypijam kilka łyków wina przed snem, co w założeniu ma mi pomóc zasnąć i na wszelki wypadek nie rozbijamy tropiku. Dzięki temu jest przewiew, widok na gwiazdy i na wszystko dookoła. Zwierząt nie słychać. Wiemy tylko, że słonie stoją tam, gdzie stały. Pilnują toalet.

Noc w Serengeti
Noc w Serengeti

Nie mogę usnąć. Gdy w obozie robi się nieco ciszej zaczynam słyszeć owady i pojedyncze trzaski łamanych gałęzi. Moja wyobraźnia pracuje. Wytężam słuch. Wyobraźnia pracuje coraz bardziej. Wyobrażam sobie słonia, który staje przed namiotem i po chwili stawia nogę na mojej głowie. Albo lwa z wielka grzywą tuż przed wykonaniem skoku na namiot. Boje się. Nie mogę spać. Robi się przeraźliwie cicho. Boję się nawet spojrzeć przez moskitierę żeby nie zobaczyć żadnego zwierzaka. Niecierpliwie staram się doczekać do piątej, gdy zamierzamy wstać.

W pewnym momencie robi się zimno. Przykrywam się masajską kangą i już wiem dlaczego Masajowie w tym nie marzną. Jest bardzo ciepła. A może ciepło mi z powodu zdenerwowania?

Zwierzęta obok namiotu

W pewnej chwili słyszę ryknięcie lwa. Jest niedaleko. Drżę ze strachu. Mam wrażenie, że te dwa słonie zaraz tu przyjdą. Wydaje mi się, że za namiotem jakieś zwierzę gryzie trawę. Może to zebry? Albo antylopy? Mam też wrażenie, że jakieś wierzę łapą skrobie sąsiedni namiot. Ze strachu nie wyglądam na zewnątrz. Myślę sobie tylko: „Niech to już się skończy”. Boję się obudzić Agnieszkę, bo wtedy jeszcze bardziej razem nakręcimy się strachem.

Leżę więc z zamkniętymi oczami pod rozgwieżdżonym niebem, wsłuchując się w odgłosy zwierząt i ich kroków i czekam na nowy dzień. Około godziny czwartej w obozie zaczyna się krzątanie. Kucharze zaczynają przygotowywać śniadania. Przynosi mi to lekką ulgę i w końcu przysypiam na kilka chwil. Niestety już o piątej dzwoni budzik i jednocześnie słychać już gwar ludzi wstających na poranne safari. Pomimo niewyspania cieszę się, że nic nas nie zjadło i nic się po nas nie przeszło. Wrażenia z tej nocy pozostaną jednak na długo w mojej pamięci.

Planujesz podróż do Tanzanii?

E book Poradnik przed podróżą do Tanzanii

Jeśli marzysz o wyprawie do Afryki i planujesz podróż do Tanzanii spraw sobie praktyczny poradnik. Znajdziesz w nim wskazówki ułatwiające planowanie, organizację i samą podróż do Tanzanii. Sprawdź, jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety, co spakować oraz ile kosztuje safari w Tanzanii.

Album fotograficzny ze zdjęciami z Tanzanii

Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z mojej drugiej podróży polecam mój album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Tanzanii). Znajdziesz w nim też sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Tanzanii.

Album W drodze na najwyższe szczyty Afryki z pięknymi zdjęciami z Afryki

Pamiątki z Tanzanii

Pamiątki z Tanzanii możesz kupić w wielu miejscach podczas podróży: na targach, bazarach, w sklepach, w hotelach i od ulicznych sprzedawców. Jeśli jednak zapomniałeś albo nie miałeś wystarczająco miejsca w bagażu – zapraszam do mojego afrykańskiego sklepu z oryginalnymi pamiątkami z Tanzanii i z wielu innych miejsc w Afryce. Znajdziesz w nim oryginalne maski, rzeźby afrykańskie, drewniane naczynia, figurki zwierząt, kosmetyki, kawy i mnóstwo niepowtarzalnych afrykańskich dekoracji.

Pamiątki z Tanzanii

Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Tanzanii

W galerii znajdziesz zdjęcia z podróży do Tanzanii z 2011 roku. Wszystkie odcinki relacji z podróży możesz przeczytać na blogu z podróży do Tanzanii i na Zanzibar.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.