Etiopia - Góry Semien - Ambiko

Najwyższa góra w Etiopii – Ras Dashen

Najwyższa góra w Etiopii – Ras Dashen

Najwyższa góra w Etiopii – Ras Dashen już dziś przed nami. Wstać się trochę nie chce, ale to już dziś najważniejsze wydarzenie tego wyjazdu. Całkowita ciemność. I tylko tysiące gwiazd rozświetlają ponad nami niebo. Jest znośnie ciepło. Mimo wszystko na początku ubieramy się, jakby miał być niezły mróz. Zjadamy szybkie śniadanie, a ja wykorzystuję chwilę na zdjęcia gwiazd. Chwilę po 4.00 ruszamy. Ciemno bardzo. Idziemy we czterech. Ja, Michał, Amare i skaut. Chwilę po nas na górę ma ruszyć jeszcze jeden Niemiec z przewodnikiem i skautem.

Etiopia - Góry Semien - Ambiko
Etiopia – Góry Semien – Ambiko

Jest przyjemnie. Nad nami tysiące jasnych gwiazd. I cisza. Piękna cisza. Czasem odezwie się przebudzony kogut albo pies. Idziemy wężykiem, jeden za drugim pod górę. Trochę drogą, trochę jakby skrótami przez pola pełne kamulców. Niewiele widać, więc pewny nie jestem którędy prowadzi nasza trasa. Już po pół godzinie muszę zdjąć kurtkę przeciwdeszczową i rękawiczki. Za gorąco. Podejście wcale się nie nuży. Idę równym tempem i rozmyślam. O tym, w jak pięknym miejscu jestem. Jak ludzie prosto tu żyją. Bez prądu, telefonu, telewizora, bez bieżącej wody i wszystkich innych wynalazków i nowoczesności. I pewnie niektórzy nie wiedzą jeszcze, że mogłoby im tego brakować.

Na przełęczy

Mija półtorej godziny. Wychodzimy na przełęcz. Podeszliśmy na wysokość około 3800 m n.p.m. Jeszcze dużo przed nami. Kolejne zdjęcia gór i gwiazd. Zupełnie się nie przejmuję zimnem, które nas dopada podczas postoju. Powoli zaczyna świtać. Jeszcze z pół godziny. Przechodzimy przez pola i wychodzimy na zwykłą drogę. Dalej idziemy drogą. Trochę serpentynami, trochę obchodząc szerokimi łukami kolejne zbocza. Coraz wyżej i wyżej. Zaczynam czuć wysokość. Oddycha mi się ciężej. Ważne żeby iść równym tempem. Czas wyłączyć czołówki. Okazuje się, że tą drogą można dojechać w pobliże wierzchołka. Nie wiedziałem wcześniej o tym.

Etiopia - Góry Semien – W drodze na Ras Dashen
Etiopia – Góry Semien – W drodze na Ras Dashen

Skracamy sobie trasę i podchodzimy pod górę bardziej stromą ścieżką zamiast serpentynami. Jest chyba szybciej, ale męczymy się bardziej. Dziś mam ze sobą kijki. To była dobra decyzja. Pomagają. Szkoda, że wczoraj ich nie miałem. Droga zaczyna się nieco dłużyć. Na wschód słońca na szczycie jest już za późno. Właśnie pojawiają się pierwsze promienie słońca na jednym z wierzchołków.

Etiopia - Góry Semien – okolice Ras Dashen
Etiopia – Góry Semien – okolice Ras Dashen

Dochodzimy do miejsca, z którego prawie już widać Ras Dashen. Rany, jak to jeszcze daleko i wysoko! Jak tam wejść? Nie mogę wpaść na pomysł. Czuję lekkie otępienie. Chyba musimy okrążyć dolinę i wejść na szczyt jakoś od tyłu. Tak robimy. Dochodzimy na przełęcz i odbijamy w lewo. Oddalamy się od drogi w stronę szczytu. Łagodnie pod górę. Od strony, której początkowo nie widzieliśmy podejście jest bardzo łagodne. Ale nie daję rady iść szybko. To już wysokość ponad 4300 m n.p.m. Łąki, lobelie, kruki i skały. Już widać szczyt. Jakby na wyciągnięcie ręki. Widać skały, po których trzeba będzie się wdrapać. Wyglądają groźnie. Coraz bliżej i bliżej.

Na najwyższej górze Etiopii

Zostawiam kijki i nadmiar wody. Czas na najtrudniejszy fragment po skałach. Krótki, ale wymagający. Trzeba sobie pomagać rękoma. A ręce drżą ze zmęczenia. I ze strachu. Koniec! Jestem na szczycie! Najwyższa góra w Etiopii – Ras Dashen dobyta! GPS wskazuje 4546 m n.pm. Na kamiennym znaku widzę wysokość 4543 m n.p.m. Nieduża różnica. Bardzo się cieszę. To był długi i wymagający trekking. Zaraz za mną na szczyt dociera młody chłopak. Skąd on się tu wziął. Wyjmuje z plecaka coca colę, fantę, piwo. Okazuje się, że szedł za nami żeby na górze sprzedać nam napoje. Ale pomysłowy. Tak więc potwierdza się teoria, że coca colę w Afryce można kupić właściwie wszędzie. Nawet z dostawą na najwyższą górę Etiopii. Kosztuje 40 birrów. Kupujemy.

Coca cola i Ptasie Mleczko

Świętujemy wejście na szczyt colą i wtarganym przeze mnie na górę ptasim mleczkiem. Gdy pozujemy do zdjęcia stukając się butelkami nad moim ramieniem przelatuje kruk. Ale to nic. To, że załapał się na zdjęcie to nic. Przelatując nad moim plecakiem robi jeszcze kupę i odlatuje. Mistrz drugiego planu.

Obowiązkowa sesja zdjęciowa trwa dość długo. Jest rześko. Wieje wiatr. Chyba lepiej nie przedłużać pobytu na górze. Jeszcze tylko zdjęcie z maskonurem. Schodzimy. Idziemy dokładnie tą samą drogą. Jest już cieplej. Jak spod ziemi pojawiają się kolejni Etiopczycy wędrujący za swoimi sprawami przez góry. Z jednej wioski do następnej. Sami, albo z osłami. Osły noszą różne pakunki. Etiopczyków coraz więcej. Wyprzedzają nas bez problemu. Nie nadążamy za nimi. Opadam lekko z sił. Widoki piękne. Może nie tak piękne, jak podczas ostatnich 5 dni, ale nie ma się do czego przyczepić. Jest pięknie. Warto było wstać tak wcześnie i wejść na najwyższą górę w Etiopii – Ras Dashen.

Etiopia - Góry Semien – Ras Dashen
Najwyższa góra w Etiopii – Ras Dashen

Zasięg telefonii komórkowej

Gdzieś po drodze, pierwszy raz od pięciu dni pojawia się na chwilę zasięg sieci komórkowej. Wysyłam smsa. I zasięg znika. Schodzi się ciężko. Ześlizguję się na fragmentach z sypkim żwirkiem. Mijamy wioski, pasterzy i pola z czarno – szarą, jak pył ziemią. Dzieciaki do nas machają. Kozy, owce beczą. A psy obszczekują. Mam dość. Zrobiło się gorąco. Stawiam nogę za nogą i marzę o końcu marszu. Dobrze, że mam kijki. Jeszcze godzina. A może pół i będziemy w Ambiko. Koniec! Przy wejściu na camping kucharz, pomocnik kucharza i chłopaki od mułów śpiewają na naszą cześć piosenkę, której słów nie znamy. Dostajemy polne kwiaty. Skąd weźmiemy wazon w górach.

Padamy z nóg. Nie mam nawet siły zdjąć butów. A przydałoby się. Siedzę bez ruchu 15 minut. Chce mi się spać. Nie mam jednak siły żeby przejść 5 metrów do namiotu. Zresztą namiot stoi w pełnym słońcu. I to raczej piekarnik, a nie przyjemne miejsce. Jest 14.00. Szliśmy prawie 10 godzin. Wypijam szklaneczkę herbaty i już jest lepiej. Zdejmuję w końcu buty i przepocone ciuchy. I znów siedzę. Michał śpi. Zjadam kilka frytek i zaległą kanapkę z dzisiejszego lunchu. Po drodze zjadłem tylko jajko i pomarańczę. Zmuszam się do chwili drzemki. Szkoda słońca i ciepła.

Etiopia - Góry Semien – Mieszkańcy gór
Etiopia – Góry Semien – Mieszkańcy gór

Odpoczywam

Siadam obok naszego skauta na kamiennym murku i obserwuję życie. Czas szybko mija. Słońce powoli kryje się za wzgórzem. Robi się chłodno. Znów trzeba ubrać ciepłe ciuchy i czapkę. Zbliża się pora kolacji. To najlepsza kolacja podczas trekkingu. W końcu. Kilka rodzajów warzyw i przepyszny żylasty kurczak. No i zupa. Przenosimy się do ogniska. Jesteśmy jedyna grupą, o ile tak można nazwać dwie osoby, na campingu. To znaczy, że jutro nikt na szczyt nie wchodzi. Przy ognisku świętujemy dzisiejsze wejście z pomocą żołądkowej. Częstujemy przewodnika. Chyba zbyt mocna dla niego. Trochę się krztusi. I nawet lekko się upija. Więcej mówi i jakby mu się język zaczął plątać. Wyjmuję delicje, które są teraz jedną całością i ciężko odróżnić kawałki od siebie. Dzielę pomiędzy nas i wszystkich Etiopczyków przy ognisku. Smakują im.

Ostatnia noc w Górach Semien

Chwilę po 20.00 jesteśmy już w namiocie. Skaut, który cały czas siedzi obok namiotu i pilnuje naszych rzeczy dopiero teraz odchodzi do ogniska żeby napić się piwa. Ja też go próbowałem. Nie wiem do czego można to porównać. Dobre nie było. Trochę owocowe? Tylko skąd u owoce? Gęste. Mętny kolor. Wypiłem tylko jednego łyka. Po przygodach z Botswany po wypiciu tamtejszego wina palmowego wolę uważać. Z niepokojem odkrywam, że ułamał mi się kawałek zęba. Nie chciałbym iść tu do dentysty. Może nic się nie będzie działo.

To ostatnia noc w górach Semien. Nasza ekipa wciąż przy ognisku i piwie. Koń i muł cały czas coś przeżuwają. Po drugiej stronie rzeki szczeka pies. Skaut wrócił na swoje miejsce i postękuje. Michał śpi, a ja w śpiworze kończę notatki. Kolejny udany dzień. Zastanawiam się, dlaczego przewodnik ocenił mój wiek na 52 lata. Tego się nie spodziewałem. Muszę chyba rzeczywiście dziwnie wyglądać. Zresztą nie wiem jak wyglądam. Nie widziałem swojej twarzy od sześciu dni.

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Etiopii

Poszczególne odcinki relacji z Etiopii znajdziecie tu: Relacja z Etiopii na blogu.

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Etiopii znajdziecie w galerii: Etiopia 2016.

One comment

  1. Etiopia – baardzo za nią tęsknimy. Ciekawe jak zmieniła się w ciągu tych kilku lat, od kiedy tam nie byliśmy. Szykowaliśmy się w przyszłym roku na popularne Kili, ale kto wie – może warto wrócić i wdrapać się na Ras Dashen. Dzięki za inspirację :).

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.