Mount Aduadu – najwyższa góra w Ghanie

Najwyższa góra w Ghanie. Afadjato, czy Aduadu?

Najwyższa góra w Ghanie. Aduadu. Czy Afadjato?

Najwyższa góra w Ghanie. Aduadu. Czy Afadjato? To ten dzień! 10 listopada 2018 roku. Najwyższa góra w Ghanie przed nami. Większość spotkanych ludzi mówi, że jest nią Afadjato. My wiemy, że to nieprawda. Jest nią Aduadu położone tuż obok, kilkaset metrów w stronę granicy z Togo. Aby na nią wejść  i tak musimy najpierw zdobyć Afadjato.

Skąd się biorą różne informacje? Różnica tkwi w tym, czy bierzemy pod uwagę wysokość bezwzględną, czy względną. Afadjato to najwyższa góra w Ghanie, licząc jej wysokość względną, czyli od podnóża. Aduadu jako najwyższa góra w Ghanie jest kwestionowana, chociaż jej wysokość bezwzględna wynosi dużo ponad 900 metrów. Wszystko dlatego, bo jej wysokość względna licząc od podnóża jest mniejsza od Afadjato.

Przed trekkingiem na Mount Aduadu
Przed trekkingiem na Mount Aduadu

Gbledi

Samochodem jedziemy do wioski Gbledi, skąd zaczyna się trekking. Można go w zasadzie zacząć też z sąsiedniej wioski.  Z każdej wioski na szczyt Afadjato prowadzi inna droga. Nasz przewodnik jest jedną z osób uparcie twierdzących, że Afadjato to najwyższe miejsce w Ghanie. Nie zgadzamy się z nim i upieramy się, że nie wystarczy trekking na Afadjato. Na wszelki wypadek dzwoni po drugiego chłopaka, bo sam nie zna drogi na Aduadu. Po dojściu na wierzchołek Afadjato śmiesznie wyglądać będzie dyskusja dwóch przewodników, z których jeden stwierdzi, że to ta góra jest najwyższa, a drugi będzie mówił, że to nieprawda. A obaj są przecież przewodnikami. Taka Afryka.

Marsz na Afadjato zajmuje mniej więcej godzinę. Podejście jest dość strome. Większość trasy prowadzi po kamieniach i korzeniach. Jest ślisko. Wędrujemy przez bardzo wilgotny las. W ukryciu z pewnością czają się pająki i węże. To dopiero 8 rano, a jest okrutnie gorąco. Na szczycie jest 30 stopni. Słońce praży niemiłosiernie. Przed nami Aduadu. Jak na dłoni widać, że jest wyższe. O ile? Ciężko stwierdzić. Jeden przewodnik mówi, że góra jest na terytorium Togo. Drugi zapewnia, że to wciąż Ghana. Nie wnikamy w tą dyskusję.

Na górze Afadjato
Na górze Afadjato

Mount Aduadu

Odpoczywamy. Wykonujemy tradycyjną sesję fotograficzną z pierwszego szczytu i ruszamy dalej. Aduadu czeka. Za godzinę, a może nieco szybciej powinniśmy być na drugiej górze. Najpierw nieco w dół, ale potem znów pod górkę. Jest mniej stromo niż podczas podejścia na Afadjato. Ścieżka jest prawie zarośnięta. Widać, że mało kto tędy wędruje. Podejrzewam, że jedynie ludzie pracujący na zarośniętych plantacjach kawy i kassawy. Wybudowali sobie tu nawet prowizoryczne schronienia.

Piękne motyle unoszą się nad naszymi głowami. Przedziwne owady wędrują po ścieżce. Mam nadzieję, że żaden nie wejdzie mi na głowę.

Jesteśmy na szczycie. Wysokość większa o około 150 metrów. Nie ma wątpliwości, że tu jest najwyższe miejsce w Ghanie, chociaż nie jest to najwyżej wolno stojącą górą. Kolejna porcja zdjęć. Do tego Ptasie Mleczko, które tradycyjnie wnoszę na szczyt.

Mount Aduadu – najwyższa góra w Ghanie
Mount Aduadu – najwyższa góra w Ghanie

Powrót z góry

Czterdzieści stopni daje się we znaki. Kończy się woda, a przed nami ze dwie godziny wędrówki. Dobrze, że to wędrówka w dół. Wędrujemy przez Afadjato. Tu nagrywam zaproszenie na zbliżający się Festiwal Slajdów Podróżniczych TERRA w Warszawie.

Dalszą drogę pokonujemy alternatywną trasą. Jest bardziej stroma niż ta, którą wchodziliśmy. Trochę się nawet ślizgamy w bardziej mokrych miejscach. W butach zgromadziła się porządna ilość potu ściekającego z nóg. Przy bardziej stromych fragmentach zamontowano nawet liny. Z chęcią z nich korzystam.

Marzę o coca coli. Znajdujemy ją w sklepie przy siedzibie jednej z dwóch organizacji zajmujących się trekkingami na górę. Dobre pół godziny zajmuje dojście do siebie po zaskakująco intensywnej wędrówce. Regulujemy opłaty za pozwolenie na wejście na szczyt i wracamy do samochodu, który zostawiliśmy kilkaset metrów dalej. Opona, którą przebiliśmy dojeżdżając do miejsca startu jest już naprawiona. Wracamy do Wli. Cieszymy się, że nie pada. Ta droga byłaby dla naszego samochodu nieprzejezdna. Tak samo jak szlak na szczyt. Mógłby być nie do przejścia.

Minęło sześć godzin odkąd ruszyliśmy na dzisiejszy trekking. Dość sługo, ale mocno się nie spieszyliśmy. Mamy nadzieję, że przewodnik, który nie dowierzał, że Aduadu jest wyższe przekonał się.

Pić się chce

Siadam na krześle. I po prostu siedzę. Jestem wyczerpany. Przede wszystkim upałem. Pochłaniam kawę, coca colę i wodę. A pić dalej się chce. Zamawiam kolejne napoje. Nie mam siły wstać. Marzę o zimnym prysznicu. Nie mam siły. Nie mam siły żeby zdjąć buty, a marzyłem o tym całą drogę. Siedzę. To wystarczy. Pod dachem jest chłodno w porównaniu z tym, co było na górze. Tu jest tylko trzydzieści stopni.

Dopiero po 16 mobilizuję wszystkie siły i biorę orzeźwiający prysznic. Przynosi ulgę na tyle, że mogę się przejść do Wli. Dziś też jest ładny zachód słońca.

Kąpiel w misce
Kąpiel w misce

U fryzjera

Łukasz postanowił skrócić włosy i podciąć brodę. Zaglądamy do fryzjera. Lubię fotografować zakłady fryzjerskie szczególnie, gdy ich właściciele z dumą pozują podczas pracy. Jest tak samo jak w większości zakładów w Afryce. Można napisać, że jest z fantazją i niedoróbkami. Broda podcięta krzywo. Wąsy z jednej strony nie ruszone. Na głowie zostają pojedyncze kępki włosów. I tym bardziej to dziwne, bo w podcinanie zaangażowane były aż dwie osoby. Jest ciekawie.

U fryzjera w Ghanie
U fryzjera w Ghanie

Umawiamy się na jutrzejszy spacer nad wodospady Wli z młodym chłopakiem, który prowadzi małą restaurację, po czym wracamy do hostelu na tilapię. Nie mogę się jej doczekać. Tym bardziej, że dziś powinniśmy uczcić zdobycie najwyższej góry Ghany wiśniówką, coca colą i resztką rozpuszczonego w ghańskim słońcu Ptasiego Mleczka. Ktoś po drodze oferuje mięso nietoperza. Po krótkim namyśle za nietoperza dziękujemy. Tilapia wygrywa. Jest taka, jak wczoraj. Wyśmienita. Rozpływa się w ustach. Celebrujemy kolejną afrykańską górę i pierwszą, na którą weszliśmy z Łukaszem bez mgły.

Rozmawiałem z Mateuszkiem! Bardzo za nim tęsknię. Został jeszcze tydzień do spotkania.

Tuż po 20 leżymy w łóżkach. Jesteśmy spakowani na jutrzejszy trekking. Szkoda, że prawdopodobnie będzie trzeba założyć mokre buty. Nie będzie to zbyt komfortowe. Nie ma wyjścia.

Kończę pisać relację. Nawadniam się przed snem i znów kołysany szumem wiatraka staram się zasnąć. Czeka mnie dość długi sen pomimo tego, że pobudkę zaplanowaliśmy na 5 rano.

Zdjęcia i relacja z podróży do Ghany

Zdjęcia z podróży do Ghany

Pozostałe odcinki relacji z podróży do Ghany na blogu

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Ghany

Podróż do Ghany – informacje praktyczne

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.