Nosacze na Borneo
Wstaję o 6:00 żeby jeszcze przed śniadaniem poszukać ptaków. Niestety poza kilkoma niezbyt udanymi zdjęciami nektarników nic nie znajduję. Umówiony kierowca stawia się punktualnie o 8:30 i jedziemy z nim do rezerwatu nosaczy Labuk Bay Proboscis Monkey Sanctuary żeby zobaczyć nosacze na Borneo. Kilkudziesięciominutowa przejażdżka kończy się przy wejściu na tak zwaną platformę A.
Drewnianą kładką pośród namorzynowego lasu idziemy w jej kierunku. W błocie podskakują poskoczki mułowe. Ptaków nie widać. Słońce mocno praży.
Przy platformie obserwacyjnej siedzą charakterystyczne małpy z wielkimi brzuchami i chwiejącymi się długimi nosami. Są absurdalne. Nosy dyndają im przed pyskami. Najdłuższe mają dorosłe samce. Wybryk natury. Zwierzęta siedzą w krzakach dookoła punktu widokowego. Czasem demonstracyjnie przebiegają z ogromnym łomotem przez kładki, na których czekają turyści. Nie atakują.
Punktualnie o 9:30 ktoś podaje im owoce. Dziesiątki kolejnych nosaczy z pobliskiego lasu zjawiają się nagle. Doskonałe warunki do zdjęć. Portrety małp z wystającymi nosami. Są bardzo blisko. Cierpliwie pozują. Są dziwne i ładne jednocześnie. Po godzinie znikają w lesie. To koniec pierwszego przedstawienia. Przemieszczamy się na platformę B.
Nosacze na Borneo po raz drugi
Po raz pierwszy widzę dzioborożce. Są też nosacze. W większości młode. W oczekiwaniu na porę karmienia chowamy się pod dachem. Filmuję siedzące na uschniętych konarach młodziutkie małpki. Przytulają się i nawzajem pielęgnują swoje futra. Nie mają tak wielkich nosów jak te z platformy A. Są po prostu młodsze. Gdy nadchodzi pola karmienia nagle pojawia się kilkadziesiąt małp. Nie ma wśród nich tak wielu dorosłych samców, jak przy platformie A. Sprawnie zjadają owoce i chowają się w cieniu.
Kolejny punkt z planu podróży na Borneo za nami. Wracamy do Sepiloku. Dziś zmieniamy hotel. Przenosimy się do Borneo Sepilok Rainforest Resort. Ze zdjęć wyglądał ładniej niż okazuje się w rzeczywistości. Nie jest tak klimatyczny, jak dotychczasowy. Jest ładny, ale na pewno nie jest warty swojej podwójnej ceny. Żałujemy przenosin. Wypijamy kawę i nie marnując czasu idziemy przejść się po zainstalowanych na sporej wysokości kładkach pośród gigantycznych drzew w Rainforest Discovery Center.
Rainforest Discovery Center
Metalowa konstrukcja ma kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt metrów wysokości. Rozciąga się na długości kilkuset metrów. Jesteśmy powyżej drzew. Niektóre górują jeszcze sporo nad nami. Upał bardzo doskwiera. Nie widzę żadnych ptaków i zwierząt pomimo, że warunki do obserwacji i miejscówka są doskonałe. Jest za gorąco.
Mijają prawie dwie godziny. Spacer daje nam w kość. Mocno zmęczeni wracamy do domku na terenie nowego hotelu. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na coca-colę i małe pączki. Kupujemy też dziwną galaretowatą przekąskę sprzedawaną przez panią na straganie przy skrzyżowaniu. Przekąski kosztują grosze. Są przepyszne.
Nocne obserwacje w Rainforest Discovery Center
W hotelu korzystamy z basenu. Ale to tylko chwila, bo przed nami jeszcze jedna dzisiejsza atrakcja. Wracamy do Rainforest Discovery Center żeby zobaczyć las nocą. Zakrywamy ciała tak szczelnie, jak tylko się da i idziemy tam, skąd przed chwilą wróciliśmy. Smarujemy ciała Muggą. Rejestrujemy się w biurze i czekamy na przewodnika. W 10-osobowej grupie ruszamy na poszukiwanie nocnych zwierząt.
Najpierw przez ponad pół godziny na metalowej kładce czekamy na latające wiewiórki. Nie wychodzą z dziupli. Idziemy więc do lasu. Jest gorąco i ciemno. Nad nami gwiazdy i ogromne drzewa. Nagle przewodnik dostrzega na drzewie, pośród gałęzi zwisającą zieloną żmiję. To …. Jest jadowita. W życiu, nawet w dzień, nie zauważyłbym jej. Może czasem lepiej być nieświadomym tego, co się mija idąc przez las na Borneo.
Po chwili oświetlamy jakąś żabę. Później jaszczurka i jeszcze jedna zielona żmija zwisająca z drzewa. Oczy setek wędrujących po ziemi pająków odbijają światła latarek. Są wszędzie. Nagle moją uwagę zwraca nietypowy kolor i wzór. Pośród traw zauważam pytona. Ma około półtora metra długości. Jest ładny, ale chyba dobrze, że w pośpiechu odchodzi w krzaki. Cieszę się, że nie zauważaliśmy tych zwierząt podczas wędrówki w ciągu dnia. Węży i żmij jest tu naprawdę dużo.
Dwie godziny mijają szybko. Koniec nocnego spaceru. Ale wrócimy tu po raz trzeci jutro rano. A teraz idziemy na pyszny i tani obiad zakrapiany piwem. I w ciemnościach wracamy do hotelu. Krótka kąpiel w basenie i kilka chwil obok. Komary skutecznie przepędzają nas do domku. Mam niestety kilka ukąszeń. Delikatnie pieką. Mam nadzieję, że to co mnie pogryzło nie skończy się groźną chorobą. Trochę się tego podświadomie obawiam. Jeszcze przez chwilę notuje wspomnienia, ale oczy zamykają mi się ze zmęczenia. Kończę więc i idę spać. Liczę na to, że jutro zrobię dobre zdjęcia ptaków.
Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Malezji
Zdjęcia z tej podróży znajdziesz w galerii zdjęć z podróży do Malezji. Wszystkie odcinki tej relacji z podróży możesz też przeczytać na blogu z podróży na Borneo.