Ostatni dzień w Senegalu
To nasz ostatni dzień w Senegalu. Staramy się więc wycisnąć z niego jak najwięcej. Nie chcemy jednak jeździć daleko. Będziemy się włóczyć po zakamarkach Saly i Mbour. Zaraz po śniadaniu ruszamy na spacer. Nie spieszymy się. Zaglądamy w wąskie uliczki i na plażę. Czasem coś kupujemy. Czasem z kimś pogadamy. Często ludziom nie przeszkadza robienie zdjęć. Czasem nie pytamy, tylko po prostu robimy.

Na plaży fotografujemy wodowanie kolorowej łodzi. Uczestniczący w akcji rybacy z chęcią pozują. Czasem nawet proszę o zdjęcie. Czasem chcą wspólną pamiątkę. Próbują pogadać, ale zwykle barierą jest nasza nieznajomość francuskiego. Mimo wszystko jest fajnie.
Trochę streetphoto w Senegalu na koniec
Idziemy plażą w kierunku bardziej luksusowych hoteli i z powrotem wchodzimy w wąskie uliczki. Tu kupuję fajny t-shirt dla Mateusza. Czekam na przejeżdżające osiołki, przechodzących na tle kolorowych ścian ludzi i na przejeżdżających motocyklistów. Zaglądam też do sklepów. Niestety światło robi się bardzo ostre, więc wracamy do hotelu.
Biorę prysznic i pływam w basenie. Ucinam sobie też drzemkę. Przeczekujemy najgorętszy moment, aby po godzinie 15:00 wrócić na miasto.

Już tylko z samymi aparatami, bez plecaków kierujemy się w stronę portu w Mbour. Byliśmy tu z Babacarem. Na początku podróży nie czuliśmy się tu pewnie. Teraz jest nieco inaczej. Dziś jesteśmy sami. Mimo wszystko dobrze się czujemy pośród Senegalczyków. Z każdą chwilą rodzimy więcej zdjęć.
Ponownie w porcie rybackim w Mbour
Chłopaki sami proszę o foty. A ośmielone dzieci nie odpuszczają nam ani na krok. Każdy chce mieć portret. Ich rodzice aż tak chętnie tego nie robią. Czasem jednak zapytają, czy nie damy im pieniędzy.
Fajne światło też pomaga w zdjęciach. Idziemy coraz węższymi portowymi zakamarkami zamieszkanymi przez rodziny rybaków.

To ostatnia wędrówka w Senegalu. Ostatnie zdjęcia rybaków, sprzedawców, woźniców, dzieci, kolorowo ubranych kobiet i podejrzanych typów grożących palcem. Ostatni dreszczyk emocji w mało turystycznym miejscu. Ostatnia krzycząca i grożąca drewnianą pałką pani. Ostatni taksówkarze, motocykliści i dzieci, które lgną do aparatu. Wszystko już jest ostatnie.
Zdezelowaną taksówką na lotnisko
Ostatnią zdezelowaną taksówką wracamy do hotelu. Kierowca ledwo jadącego Peugeota z rozświetloną wszystkimi kontrolkami deską rozdzielczą zgadza się nas zawieźć na lotnisko. Zupełnie nie przeszkadza, że samochód co jakiś czas gaśnie, a kierowca do końca nie zna trasy.
Oby tylko nie zabrakło paliwa, bo to też chyba nie jest do końca pod jego kontrolą. Najwyżej zatankujemy paliwo z butelki kupione na jednym ze straganów.
Na nasze pytanie, czy może się gdzieś zatrzymać, bo chcemy kupić bagietki z cebulą i mięsem kierowca nie zastanawia się zbyt długo. Zatrzymuje się przy jednym ze straganów z kurczakami. Ale nie ma bagietek. Kierowca idzie ich poszukać. Łukasz idzie z nim. A ja pilnuję bagaży i samochodu. Chłopaki przeszukują całkiem spory teren, aż w końcu wracają z kilkoma gotowymi kanapkami. W końcu możemy jechać dalej.

Ostatnie kanapki z kurczakiem niewiadomego pochodzenia z solidnymi kawałkami kości kupione na straganie. Ostatnia przejażdżka ciemnymi ulicami Senegalu i ostatnie wdechy spalin zdezelowanych gruchotów sunących zakorkowanymi ulicami. Wszystko jest już ostatnie.
Powrót do Polski
Ostatnie chwile z Łukaszem podczas tej podróży. Żegnamy się na lotnisku. Łukasz leci pierwszy. Ja dopiero o 2:00 w nocy. Czas nieco mi się dłuży. Mam więc czas na wspomnienia i na przemyślenia.
Czeka mnie lot z Senegalu do Portugalii. A potem z Portugalii do Polski. Samolot TAP to jednak tragedia. Ekstremalnie mało miejsca. Źle mi i ciasno. Kto wymyślił tak mało miejsca dla ludzi. Nigdy więcej takiego lotu. Samolot notuje półgodzinne opóźnienie. To wystarcza żeby nie zdążyć na lot do Warszawy. Muszę zmienić plan podróży. Na szczęście podróżuję na jednym bilecie i TAP Portugal załatwia mi plan. Polecę przez Amsterdam. Nowy plan zakłada przylot do Warszawy z kilku godzinnym opóźnieniem. Ostatni lot. Zostaje półtorej godziny. Tyle zostało z całej podróży. Tyle zostało do spotkania z Mateuszem i Agą. Bardzo tęsknię. Nie mogę się doczekać.

Pamiątki z Afryki
Pamiątki z Afryki możesz kupić w wielu miejscach podczas podróży: na targach, bazarach, w sklepach, w hotelach i od ulicznych sprzedawców. Jeśli jednak zapomniałeś albo nie miałeś wystarczająco miejsca w bagażu – zapraszam do mojego afrykańskiego sklepu z oryginalnymi pamiątkami z Afryki. Znajdziesz w nim również z pamiątki z Senegalu. Kupisz oryginalne maski, rzeźby afrykańskie, drewniane naczynia, figurki zwierząt, kosmetyki, kawy i mnóstwo niepowtarzalnych afrykańskich dekoracji.

Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Senegalu
Zdjęcia z tej podróży znajdziesz w galerii zdjęć z podróży do Senegalu. Wszystkie odcinki tej relacji z podróży możesz przeczytać na blogu z podróży do Senegalu.