Pamiątki z Namibii
Ostatni dzień w Afryce. Powinniśmy kupić pamiątki z Namibii. Wstajemy przed budzikiem żeby się wstępnie spakować i zrobić porządek w samochodzie. Podczas śniadania fotografuję gromadzące się przy niewielkim zbiorniku z wodą ptaki. Wygląda na to, że mój bagaż znów będzie zbyt duży. Ledwo jestem w stanie podnieść plecak. Co ja tam naładowałem? A pamiątki zamierzamy kupić dopiero po oddaniu samochodu.
Tankujemy pod korek. To jest ciekawe, że wszystkie dystrybutory w Afryce działają tak dziwnie, że odbijają po zatankowaniu kilku litrów i konieczne jest dalsze „upychanie” paliwa przez pracownika stacji. Czasem upycha się ponad 60 litrów. Nie zrozumiem tej metody chyba nigdy. Tym razem dzieje się dokładnie tak samo. Upychamy kilkadziesiąt litrów niewiadomo gdzie. Wydaje się, że tym razem rzeczywiście do samego końca. Ale jeszcze się nie wylewa.
Zastanawiam się ile zapłacimy za te niewielkie szkody w samochodzie. Nie mamy tablicy rejestracyjnej, zaliczyliśmy dwa pęknięcia na przedniej szybie (pajęczynki gotowe), złamaliśmy fragment metalowego pręta od podnośnika i mamy mnóstwo rys na karoserii. Kto wie, czy przypadkiem nie zepsuliśmy czegoś jeszcze. Kontrola samochodu przebiega sprawnie i szybko. Widać, że robią to często. Sprawdzają nawet suwaki w śpiworach i czystość obrusa. Upychają ku mojemu zdziwieniu jeszcze 4 litry paliwa w zbiorniku. Wszystko jest w porządku. Również pod samochodem. A za te szkody nie obciążają nas ani trochę. Super. Kierowca zawozi nas na Independence, gdzie rozpoczynamy pamiątkowe zakupy.
Zakupy pamiątek
Najpierw bazarek. Rozglądam się za ciekawymi gadżetami. Głównie tandeta. Wisiorki, maski. Wszystko to, co można kupić w każdym kraju w Afryce. Jest jedna maska, która podoba mi się szczególnie. Ale wciąż się zastanawiam. Na początek kupuję kilka wisiorków za 300 dolarów namibijskich. Są też kobiety Himba ze swoimi błotnistymi wyrobami. Himba trzymają mocno cenę swoich wyrobów. Nie chcą się targować. Pani od maski też. Przejdziemy się po sklepach i wrócimy. Może zmienią zdanie.
W sklepach kupuję dwa T-shirty i kapelusz łącznie za 1000 N$. Do tego ręcznie malowane kubki z żyrafą i słoniem za 300N$. Zostało jednak najważniejsze. Sklep Bushman Art. Kupić nóż? Maczetę? Maskę? Wciąż się waham. Nie podjąłem decyzji od wczoraj. Te ceny zwalają z nóg. Znając jednak ceny z bazaru wiem, że ceny w sklepie są kilka razy wyższe. Podejmuję w końcu decyzję. Nie kupuję w sklepie. Kupię kilka pamiątek na bazarze i następnym razem, gdy wrócę do Namibii podczas wizyty w wioskach Himba – obkupię się porządnie.
Himba w Windhoek
Tymczasem robię zdjęcia przed sklepem. Obok mnie przechodzi dwóch typów. Zwracają na mnie uwagę. Idą w moją stronę. Zauważam to i szybko uciekam do sklepu. Ochroniarz mówi, że to miejscowi złodzieje. Zauważyli mój aparat. Będą mnie teraz obserwować. Czekam w sklepie aż sobie pójdą. Gdy znikają wychodzimy. Oczy mam dookoła głowy. Znowu ten strach. Wracamy na bazar do Himba. Z maski ostatecznie rezygnuję. Za to kupuję kilka wisiorków od Himba. Gratis dostaję pozwolenie na fotografowanie. Bardzo żałuję, że po raz kolejny nie odwiedziłem północnej części Namibii i Himba zamieszkujących te tereny. Niestety znów zdjęcia Himba jakie przywiozę do Polski będą stąd – z Windhoek. Szkoda. Następnym razem już tak nie będzie. Wtedy będą prawdziwe.
Zaglądamy jeszcze do Namibia Craft Centre. Wśród wielu sklepów , w którym można kupić pamiątki z Namibii znajdujemy wyjątkowy. Foto Namibia. Oferuje płyty z muzyką. I mnóstwo zdjęć. Słuchamy kilku płyt i odkrywamy wyjątkową piosenkarkę. To Blossom. Kupuję dwie płyty tej wykonawczyni. Do tego dołączam płytę Ras Sheehama grającego reggae. To był dobry wybór.
Przy okazji okazuje się, że sklep jest jednocześnie galerią prowadzona przez znanego namibijskiego fotografa. Hentie Burger specjalizuje się w fotografii krajobrazowej i przyrodniczej. To wyjaśnia sekret tak dużej ilości rewelacyjnych zdjęć. Rozmawiamy chwilę. Wymieniamy uwagi na temat fotografii lotniczej i naszych wrażeń z lotu helikopterem nad deltą Okawango. Opowiada o swoich lotach nad wydmami, o tym że dwóch znanych namibijskich fotografów zginęło podczas fotograficznych przelotów helikopterami. Zostawiam mu moje pocztówki.
Ostatnie chwile w Namibii
Do Puccini House wracamy piechotą. Choć chodników nie ma i droga prowadzi tunelem pod torami – to bardzo blisko centrum. Nasz marsz spotkałby się zapewne z dezaprobatą hotelowej pani. O ile oczywiście przyznalibyśmy się jej do samotnego przejścia. Nie zawracamy jej tym głowy.
Mamy cztery godziny do odjazdu na lotnisko. Zażywamy ostatnich chwil z namibijskim słońcem. Opalamy się leżąc nad basenem. Sączymy kolejna butelkę wina. Ale w basenie się nie kąpiemy. Woda ma nieakceptowalną temperaturę – nawet jak na stan po wypiciu butelki wina.
Oryginalne pamiątki z Namibii
Jeżeli lubisz oryginalne przedmioty i pamiątki prosto z Afryki – zajrzyj też do mojego afrykańskiego sklepu Szczyty Afryki i pośród kilkuset oryginalnych dzieł z Afryki znajdź dla siebie wyjątkową drewnianą rzeźbę, maskę albo afrykańską dekorację prosto z Namibii. Na pewno znajdziesz coś ciekawego dla siebie.
Relacja i zdjęcia z podróży do Namibii i Botswany
Pozostałe odcinki relacji z podróży do Namibii i Botswany na blogu