Trasa pierwszej podróży do Afryki

Pierwsze wrażenia z Afryki

Pierwsze wrażenia z Afryki (Rok 2001)

Pierwsze wrażenia z Afryki. Tu wszystko jest inne! Powietrze, trawa, ruch uliczny, samochody, drzewa. Dosłownie wszystko. Po raz pierwszy jestem poza Europą. Wszystko mnie dziwi.

Pierwszego dnia ciężko się pozbierać. I przez kilka następnych również. Ciężko sobie wyobrazić, że Afryka różni się od Europy tak wieloma rzeczami. Ludzie zupełnie inni, widoki w Europie nie spotykane, powietrze jakieś takie inne i atmosfera zupełnie nie z tego świata. Nawet samochodami jeździ się w przeciwną stronę niż w Polsce.

Gdy siadam w samochodzie na miejscu, gdzie normalnie prowadzę i nie ma kierownicy – czuję się nieswojo. Kierowca po prawej stronie, lusterka powykręcane w różne strony, zupełnie bez sensu. Samochody przejeżdżające po prawej stronie, znaki drogowe po lewej. Nie do wytrzymania!!! Pierwszeństwo mają Ci z lewej (wystarczy jak na pierwszy dzień). Pierwsze wrażenia z Afryki wciąż dobre i ciekawe.

Przyleciałem z kosmosu

Przez kilka pierwszych dni zachowuję się jakbym przyleciał z kosmosu i przyglądał się jak ufoludki ułożyły zasady ruchu drogowego. I do końca wyjazdu nie przyzwyczaję się do wyprzedzania z prawej strony na autostradzie i do wielu innych podobnych zasad. Dobrze, że nie muszę prowadzić samochodu, bo wrażeń i tak mam wystarczająco dużo.

Na drogach spotkać można przeróżne znaki u nas raczej zbędne. Ostrzegają nas o żółwiach (to dla mnie bardzo ważny znak, bo kiedyś żółwia przejechałem) i o pingwinach. Największe wrażenie robi jednak na mnie znak ostrzegawczy o hipopotamach. Są też znaki: „Don’t feed baboons”. Może bardziej by się przydał znak uwaga na małpy, bo na jednej z dróg spotykamy rozjechaną małpkę i stado innych małp, wpatrujące się w nią smutno.

Uwaga na drogach!

W miastach i w terenie niezabudowanym ludzie wędrują ulicami. To normalne. Kierowcy zwalniają, trąbią i omijają. Sporo trzeba uwagi, aby nie spowodować wypadku. W ciągu dnia jest łatwiej. Ale gdy zapada zmrok robi się bardzo niebezpiecznie. Nie widać nic. Poza większymi miastami po zmroku życie koncentruje się na drogach. Mieszkańcy Afryki ze względu na kolor skóry są naprawdę niewidoczni. Pół biedy, gdy idą w naszą stronę i w świetle reflektorów odbijają się białka oczne, a gdy się uśmiechną również śnieżnobiałe zęby. Ale, gdy idą w tym samym kierunku, w którym jedziemy – jest ciężko.

Pierwsze wrażenia z Afryki
Trasa pierwszej podróży do Afryki

Kierowcy często nie używają nocą świateł, bo światłą po prostu nie działają. Gdy działa choć jedna żarówka to jest jednocześnie lepiej i gorzej. Lepiej bo widać, że coś się zbliża. Gorzej, bo przeważnie jest to żarówka od długich świateł skierowana prosto w nasze oczy. Tak więc zwalniamy i czekamy aż samochód z naprzeciwka nas minie. A zatem lepiej po prostu nocą nie podróżować.

Wciąż wszystko zadziwia. Mieszkańcy RPA, a właściwie kobiety z RPA dźwigają wielkie toboły na głowach. To jest sztuka! I to bez podtrzymywania rękoma. Co za zmysł równowagi i spokój! Pewna kobieta niesie skrzynkę butelek piwa na głowie. Inna kobieta niesie butlę gazową. Ktoś niesie wiadro.

Parasolki

Panuje też moda na parasolki. To praktyczna kolorowa ochrona przed ostrym słońcem. To wszystko po prostu wygląda ciekawie i zupełnie inaczej. Dla mnie egzotyka. Dla mieszkańców RPA normalność. Ludzie wędrujący ulicami z wiadrami na głowach, ubrani w kolorowe stroje, chusty i czapki. Chodzą ulicami, chodnikami i autostradami. Tak! Nie przejmują się autostradą. Co z tego, że są znaki i że nie wolno. Są też znaki ostrzegawcze dla kierowców o możliwości spotkania przechodniów na autostradzie.

I jeszcze patyki. Początkowo nie wiem o co chodzi. Młode chłopaki chodzą przy drogach i podgryzają długie kije. Po co? Zastanawiam się przez kilka godzin. Po co chodzą z kijami? Po co je gryzą? To było jednak bardzo proste. To przecież trzcina cukrowa i pyszny sok, który wysysa się gryząc trzcinę. Trzciny uprawia się dużo. To tłumaczy zamiłowanie chłopaków do soku. Dziwnie to wprawdzie wygląda, szczególnie z daleka.

Będąc w Durbanie kupujemy w końcu trzcinę żeby spróbować soku. Najpierw trzeba oderwać pierwszą warstwę, a później gryźć, rzuć i ssać. Póki co nie zostaję jednak miłośnikiem soku z trzciny cukrowej.

Piękne krajobrazy

Podróż przez Afrykę już pierwszego dnia przynosi wspaniałe widoki i krajobrazy. Wysokie góry, busz, rozległe łąki, ogromne przestrzenie z farmami strusi, lasy eukaliptusowe, lasy palmowe, ananasowe, kaktusowe, początki lasów tropikalnych, sawanny, piękne zielone trawy, łąki z pojedynczymi wysuszonymi lub wypalonymi drzewami, wyschnięte koryta rzek i wiele innych. Nie udaje nam się zobaczyć pustyni. A to między innymi dlatego, że w RPA raczej pustyni nie ma. Jest tylko półpustynia Karoo i na północy fragment Kalahari. Rejon ten nie był na naszej trasie. Oczywiście są jeziora, rzeki, no i dwa oceany: Indyjski i Atlantycki. Ale do Oceanów dopiero mamy dojechać.

Klimat RPA, Swazilandu i Lesotho, do których też się wybieramy jest bardzo różny. Doświadczymy pewnie różnych anomalii pogodowych. Będą dni z upałem powyżej 30 stopni, ale będą też dni z temperaturą w okolicach 15 stopni, co zupełnie nie kojarzy się z Afryką. Do tego wszystkiego bardzo duża wilgotność powietrza mocno przekraczająca 90%, co bardzo potęguje uczucie gorąca, szczególnie wieczorami.

Burze

Niemal gwarantowana będzie każdego dnia burza. Polskie burze do afrykańskich się zupełnie nie umywają. Tu jak pioruny walą to naprawdę strach. Jednocześnie przychodzą bardzo gwałtowne ulewy. Deszcz leje kilka dni z rzędu zamieniając wątłe potoki w rwące rzeki. Przeżyjemy burzę z gradem, a w górach Lesotho może spadnie nawet śnieg. Jak zobaczę śnieg w Afryce – całkowicie zmieni się moje stereotypowe pojęcie o klimacie Afryki. Wszystkie te anomalie w RPA są spowodowane ścieraniem się wpływów dwóch oceanów, i jednoczesnym występowaniem gór, których wysokość sięga niemal 3500 m n.p.m.

Ceny w RPA są bardzo przystępne. Litr benzyny kosztuje mniej niż 2 PLN. Piwo można kupić za około 1,5 PLN, a w knajpie 3 PLN. Alkohol w ogóle jest bardzo tani i dobry. Dobre są kremy Amarula, Kahlua i inne. Jedzenie jest przeróżne. Pierwszego dnia nie jedliśmy nic, co można by nazwać typowo afrykańskim daniem. Restauracje zamierzaliśmy odwiedzić kilka razy podczas podróży. Zamierzaliśmy spróbować mięsa antylopy, strusia i krokodyla. Co ciekawe, bardzo popularne w RPA są po prostu hamburgery – bardzo dobre zresztą.

No i rzecz niesamowita: Coca cola. Jest wszędzie! W każdej najmniejszej wiosce znajduje się przynajmniej jeden punkt, drewniany barak pełniący rolę sklepu i baru jednocześnie, z wielkimi reklamami Coca coli, gdzie kupimy ten napój.

W oczy rzuca się drut kolczasty. Można go zobaczyć wszędzie. Otacza wszystko. To znak, że RPA nie jest do końca bezpiecznym krajem. Pierwsze wrażenia z Afryki nieco pogorszyło powyższe spostrzeżenie.

Kolejne odcinki relacji z pierwszej podróży do Afryki znajdziecie tu: Relacja z pierwszej podróży do Afryki na blogu

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.