Lokomotywa przy drodze do Harare

Podróż z Mana Pools nad wodospady Wiktorii

Podróż nad wodospady Wiktorii

Dalsza część nocy upływa spokojnie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nic nie słyszałem poza chrapaniem Łukasza. Rano w obozie poruszenie. Wszyscy mieszkańcy przeżywają nocną wizytę lwów na kempingu. My sprawiamy wrażenie w panice uciekających z tego miejsca. A to dlatego, że rzeczywiście o godzinie 6 rano jesteśmy już spakowani i gotowi wyruszyć w podróż nad wodospady Wiktorii. Moje nagranie ryczącego lwa, które uwieczniłem w telefonie robi furorę. Jeśli podkręcę nieco głośność będzie z tego hit. Szczególnie, że chyba nagrały się przy okazji nasze emocje w postaci kilku niecenzuralnych słów.

Koniec pobytu w Mana Pools

Kończymy kilkudniowy pobyt w Mana Pools. Zastępca Dardleya odwozi nas do siedziby władz Parku w Marongora, gdzie czekamy na zamówiony wcześniej samochód. Ma nas zawieźć do Harare. To jednak nie będzie koniec podróży. Cały dzisiejszy dzień i najbliższa noc upłyną w drodze. Najpierw czeka nas trzygodzinna jazda przez Mana Pools. Później cztery godziny drogi w wygodnym samochodzie do Harare. Zatrzymujemy się tylko kilka razy. Po pierwsze na zdjęcie tego starego pociągu, którego nie sfotografowaliśmy podczas drogi do Mana Pools. Po drugie na hamburgera w znanej już nam knajpie, gdzie zatrzymuje się tak wielu białych mieszkańców południowej Afryki.

Podróż nad wodospady Wiktorii - Pawian w drodze powrotnej z Mana Pools
Pawian w drodze powrotnej z Mana Pools

Troszkę się denerwujemy, bo cała ta układanka i podróż ma na celu dotarcie na czas do Harare. Tam będzie na nas czekać nocny autobus do Victoria Falls. Musimy się w nim znaleźć przed 17.00. Jeśli dobrze pójdzie w podróży z Mana Pools do Victoria Falls spędzimy około 24 godzin. Jak pójdzie źle – na pewno dłużej.

Przesiadka w Harare

W Harare jesteśmy na czas. Mamy chwilę na przepakowanie, posiłek i rozmowę z Panem Wiesławem. Czasem nawet uda się uciec w rozmowie od polityki, ale nie jest łatwo. Wtedy przechodzimy na piłkę nożną. Pan Wiesław jest właścicielem szkółki piłkarskiej w Zimbabwe. Gdy weszliśmy dziś do domu Państwa Grabowskich gościli u niego młodzi piłkarze z DR Kongo i Zimbabwe. Kto wie, może to przyszłe gwiazdy światowego formatu?

Czas nagli. Dostajemy na drogę potężną wałówkę i prezent dla managera najbardziej luksusowego hotelu w Victoria Falls (Victoria Falls Hotel). Mamy go przekazać po przyjeździe do Vic Falls (cokolwiek to jest).

Lokomotywa przy drodze do Harare
Lokomotywa przy drodze do Harare

Jesteśmy w autobusie na czas. Będzie pełny. Jak zwykle. Są dwa pozytywy kompletu pasażerów. Pierwszy to fakt, że nie będziemy czekać aż zbierze się komplet pasażerów. Drugi to zaledwie cztery miejsca w jednym rzędzie krzeseł. Normalnie jest pięć. Będzie więc luźniej. Tak czy inaczej perspektywa jazdy autobusem przez 12 godzin nieco przeraża. Podręczne plecaki mamy na kolanach. A więc i tak jest ciasno. Strach jednak wciskać je na półkę nad siedzeniami. A więc 12 godzin z plecakami na kolanach. To i tak lepiej niż w chicken busie. Tam cieszylibyśmy się z możliwości ruszenia nogą. A tu nogami ruszamy swobodnie.

Dwanaście godzin w podróży

Dwanaście godzin od zachodu do wschodu słońca. Trzeba przyznać, że były piękne. Tak sobie zawsze myślę podczas podróży, że to, o czym zwykle opowiadam jest tylko chwilą z całej podróży, wyborem najciekawszych, najładniejszych, czy najśmieszniejszych chwil, zdarzeń, czy przygód. A to, co się dzieje w międzyczasie jest podczas opowieści niezauważalne. A to jednak ten czas stanowi większość podróży. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Aby przygotować kilkuminutową sekwencję zdjęć z Mana Pools trzeba spędzić pięć dni na safari. Po to, żeby zobaczyć wodospady musimy jechać 12 godzin. Nuda, ale po jakimś czasie nie będę o tym pamiętał. W głowie pozostaną wodospady.

Jaszczurka w Marongora
Jaszczurka w Marongora

Afryka i podróżowanie po tym kontynencie przez wielu będzie później odebrane jak niekończąca się przygoda i nieustanne spotkania ze zwierzętami. Ale to są nieliczne chwile. Reszta to nuda, jazda, nuda, zmęczenie, kurz, pył, smród i hałas. Ale i tak lubię tu wracać. Nawet jeśli mam spędzić w takich warunkach kilka dni. Warto, gdy nagrodą są emocje ze spotkania z lwami czy potężne wodospady Wiktorii.

Kolejne odcinki bloga z podróży do Zimbabwe znajdziecie tu: Blog z podróży do Zimbabwe

Galeria zdjęć z podróży do Zimbabwe i Botswany do obejrzenia tu:

Zdjęcia z podróży do Zimbabwe

Zdjęcia z Botswany

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.