Poranne fotografowanie Spitzkoppe
Ciepła noc mija szybko. Jest już widno, gdy zaspani wychodzimy z namiotów. Aparaty w ręce, plecaki na plecy i znów idziemy w skały na poranne fotografowanie Spitzkoppe. Hiszpan, z którym fotografowaliśmy nocą Drogę Mleczną jeszcze nie wstał. My też moglibyśmy jeszcze chwilę pospać, ale wolimy robić zdjęcia.
Przez ponad godzinę fotografujemy skały o poranku. Później obchodzimy je dookoła w poszukiwaniu ptaków. Znajdujemy jednak tylko kilka gatunków jaszczurek. Kończymy więc zdjęcia, zwijamy namioty i przenosimy się pod recepcję kempingową na śniadanie. Dziś smażymy jajecznicę z cebulą i kabanosami z antylopy. Jest przepyszna. Wypita do śniadania kawa daje pozytywną energię i zachęca do działania.

Zmiana planów
Zmieniamy plany, które wcześniej przygotowaliśmy. Zamiast zostać w Spitzkoppe na drugą noc zmierzamy wrócić na wybrzeże do Walvis Bay żeby fotografować flamingi. Upał daje się we znaki. Jest gorąco. Ale to się zmieni, gdy tylko dojedziemy nad ocean. Powrót na wybrzeże zajmuje około dwóch godzin. Mamy okazję jechać najprawdziwszą namibijską dwupasmową autostradą łącząca Swakopmund i Walvis Bay. Ruch na niej jest niewielki, ale pozwala nieco skrócić podróż pomiędzy miastami.
W Walvis Bay zatrzymujemy się na parkingu przy supermarkecie, gdzie robiliśmy zakupy dwa dni wcześniej. Nie potrzebujemy wielu rzeczy. Na wszelki wypadek tylko uzupełniamy zapas wody i pieczywa. Nie udaje się kupić wina, ani piwa, bo ku mojemu zdziwieniu alkohol w soboty sprzedaje się do godziny 13:00. Jest po 16:00. Zatrzymujemy się jeszcze w informacji turystycznej. gdzie rezerwujemy na jutro rejs katamaranem po zatoce Walvis Bay. Dzięki temu zobaczymy pelikany, uchatki. Być może uda się też zobaczyć wieloryby i delfiny. W końcu znajduję tez fajne t-shirty, więc kupuję na pamiątkę dla mnie i dla Mateusza.

Fotografowanie flamingów w Namibii
Kolejne dwie godziny spędzamy już na fotografowaniu flamingów. Ogromne stada i pojedyncze ptaki stoją na płyciznach zatoki. Żerują, ale ciężko im, bo jest bardzo silny wiatr. Nam też nie jest łatwo. Trudno utrzymać aparaty z ciężkimi teleobiektywami w rękach. Kładziemy się więc na piachu i w tej pozycji jest zdecydowanie łatwiej. Flamingi przyzwyczajają po pewnym czasie do naszej obecności i spokojnie pozują do zdjęć.
Dojeżdżamy też drogą na półwysep, skąd można obserwować ocean. Stąd też można jechać na południe, wzdłuż linii brzegowej w kierunku Sandwich Harbour. To popularny cel popołudniowych wycieczek. Wydmy wpadające do oceanu, a przy samym oceanie droga. Jazda tą drogą na pewno musi być fajną przygodą. My jednak kończymy dziś naszą przygodę dojeżdżając po prostu do oceanu.

Zimna noc
W drodze powrotnej na kemping znów mijamy stada flamingów i potężną kopalnię soli morskiej odsysającą surowiec z wody morskiej. Zrobiło się też bardzo zimno, więc gdy dojeżdżamy na kemping muszę założyć dwa polary, czapkę i wciąż jest mi zimno Tak już tu jest na wybrzeżu. Wieje silny wiatr i jest bardzo wilgotno. To potęguje odczucie chłodu.
Na dzisiejszą kolację możemy przygotować mięsko i kiełbaski z grilla. Korzystamy z przygotowanych na każdym kempingu miejsc do grillowania. To charakterystyczne dla Namibii. Przy każdym miejscu kempingowym przygotowane są miejsca do przygotowania jedzenia z grilla. Jest pysznie.
Po dwóch dniach bez kąpieli zmuszamy się tez do kąpieli. Nie jest łatwo, bo zimny wiatr zniechęca. Ale to najwyższy czas szczególnie, że prysznic jest porządnie ogrzewany. Jest też oczywiście ciepła woda. Kąpię się dobre pół godziny starając się wygrzać w gorącej wodzie. Leżąc w namiocie uzupełniam jeszcze wspomnienia i nagle po porostu zasypiam podczas pisania. Dowiaduję się o tym dopiero nad ranem, gdy budzę się na otwartym zeszycie.
Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii
Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.