Bawoły afrykańskie

Powrót do Arushy

Powrót do Arushy

Chociaż sen był zajebiście przyjemny wstaję już o godzinie 5.30, żeby ponownie podziwiać zjawiskowy wschód słońca nad Kilimandżaro. Za trzecim razem wydaje się nie być aż tak spektakularny jak dwa dni temu czy wczoraj. Głupio to napisać, ale chyba chwilowo mi się po prostu opatrzył. A może dziś rzeczywiście jest nieco brzydszy?

Nocne niebo w Arusha National Park
Nocne niebo w Arusha National Park

Zbyt dużo czasu na lenistwo nie ma. Szybkie śniadanie i powrót do Arushy. Leki. Pakowanie. Stajemy gotowi do zejścia z góry. Zanim ruszamy wręczamy obsłudze napiwki. Do podziału ponad milion szylingów. Wydaje mi się, że sprawiedliwie podzieliłem pieniądze pomiędzy czternastu tragarzy, kucharza, strażnika i przewodnika.

W drodze do bramy Momella zatrzymujemy się tylko w dwóch miejscach. Pierwsze to potężny wodospad Tulalusia. Drugie to łąka, z której obserwujemy stado bawołów. Trochę już mam dość tego marszu. Z ulgą docieram na parking, po czym szybko jak na afrykańskie standardy pakujemy autobus aby ruszyć w drogę powrotną do Arushy. Tak się kończy moja druga wędrówka ma Mount Meru, czyli drugą najwyższą górę w Tanzanii. Teraz czas na Kilimandżaro! Ale to jutro.

Wodospad Tulalusia
Wodospad Tulalusia

Powrót do Arushy – relaks do końca dnia

Dziś relaks do końca dnia. Zasłużyłem, choć wciąż jestem w pracy. Razem z Damasem rezerwujemy miejsce w knajpie zwanej Asili z klimatycznym tanzańskim żarciem. Mam nadzieję, że będzie wszystkim smakowało. Kupujemy też jackfruita. W hotelowej restauracji ktoś pomaga pokroić wielki owoc na kawałki, po czym każdy z grupy dostaje na spróbowanie kawałek lub dwa. Jackfruit jest pyszny. Jak zwykle. I dużo. Zapomniałem, że po jedzeniu rękoma będzie mały kłopot z ich domyciem. Kleją się niemiłosiernie. Nie mam oleju, po którym kleista maź schodzi. Receptą tym razem okazuje się nawilżana chusteczka.

Powrót do Arushy - bawoły afrykańskie
Bawoły afrykańskie

Mogę nareszcie zadzwonić do Matiego i Agi. Niestety jakość połączenia jest marna. Nie da się prowadzić rozmowy wideo. Tęsknię za Matim i martwię się, że znów jest chory. Ciekawe, czy potrafi już coś powiedzieć. A może potrafi nową sztuczkę?

Spotkanie z Jeffem

Jest godzina 17.00. Za chwilę spotkam się z Jeffem, Kenijczykiem, który organizował mi trekking na Mount Kenyę. Spóźnia się nieco. Zapraszam go na kawę. Rozmawiamy z godzinę o pierdołach, ale rozmowa się nie klei. Dobrze, że o 18.30 spotykamy się z grupą i idziemy na kolację. Idziemy na piechotę. Wszystkie ulice wyglądają tak samo. Bałagan, bazar i tłok. Można zabłądzić. W knajpie czekają na nas przygotowane stoliki. Myjemy ręce w wodzie polewanej z czajnika nad miską. Zamawiamy piwa, a każdy po kolei idzie wybrać sobie danie. Koźlina, banany, sosy, wołowina, ugali. Ja decyduję się na tanzańską kiełbasę. Nie wiem co w niej jest. Jest sucha i nie smakuje najlepiej. Może to po prostu kaszanka? Zastanawiam się cały czas podczas jedzenia.

Powrót do Arushy - w restauracji
W restauracji w Arushy

Świętujemy zdobycie Mount Meru kolejnymi piwami Kilimanjaro, Serengeti i Safari. Za obfity posiłek z kilkoma piwami dla 9 osób płacimy 110 000 tanzańskich szylingów, czyli około 50 USD. To niewiele szczególnie, że w tej kwocie są wliczone piwa. Ta knajpa to dobry wybór. Nie mam jednak pojęcia jak się nazywała. W niezłych humorach wracamy ciemnymi uliczkami do hotelu. Arusha kładzie się powoli do snu. My jeszcze nie. Przed snem zaglądamy na jeszcze jedno piwo do hotelowej restauracji. Rozdaję wszystkim pamiątkowe dyplomy za wejście na Mount Meru i dopiero teraz możemy rozejść się do pokoi.

Pakowanie

W zasadzie jeszcze nie idę spać. Muszę spakować plecaki na trekking na Kilimandżaro. Zajmuje to dłuższą chwilę. Na Kilimandżaro zabiorę ze sobą więcej ubrań niż na Meru. To oczywiste, choć nie spodziewałem się, że będzie ich aż tyle. Będzie przecież dłużej i zimniej.

Śpię bardzo dobrze aż do chwili, gdy za oknem jakiś gość zaczyna prowadzić głośny monolog. O czym on tyle czasu gada? Po kolejnych paru minutach budzi mnie nawoływanie z pobliskiego meczetu. Takie są właśnie uroki nocowania w centrum Arushy.

Album fotograficzny ze zdjęciami z Tanzanii

Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z podróży polecam też album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” (jestem jego autorem!) ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Tanzanii). Znajdziesz w nim również sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Tanzanii.

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Tanzanii

Ebook Poradnik przed podróżą do Tanzanii i Kenii - poziome informacje

Zdjęcia i relacja z podróży do Tanzanii

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.