Kamerun 2016

Przemytnicy mięsa

Przemytnicy mięsa

Zamieszanie. Tłum. Kontrola naklejek bagażowych. Kontrola szczepień przeciwko żółtej febrze. Wreszcie kontrola paszportu i wizy. Wszystko gra. Przechodzę do niewielkiej hali bagażowej. Dwa potężne samoloty z Belgii i Francji przywiozły tłum do Kamerunu. Kilkaset osób jednocześnie stara się odebrać bagaże. Dwie nie dające sobie rady taśmy zacinają się i trzeszczą. Torby spadają z taśm. Walizki piętrzą się na stosie i pękają. Odnajduję swój bagaż. Teraz poczekam sobie na Łukasza. Kątem oka obserwuję wyjście. Jakieś służby kontrolują wynoszony bagaż i na wyrywki proszą o otwarcie toreb. Nie ma reguły. Sprawdzają wszystkich. Jak się wytłumaczę z mięsa i sera? Jak się zachowują przemytnicy mięsa?

Łukasz Toch

Jest Łukasz. Poznajemy się. Na pewniaka próbujemy przejść obok kontroli. Nie da się. Zatrzymują nas i proszą o pokazanie zawartości bagażu. Udaję, że nie wiem, którą torbę mam otworzyć. Gdy mówimy, że jesteśmy turystami dają nam spokój. Możemy iść. I tak przemyciłem do Kamerunu trochę mięsa i wódki.

Przemytnicy mięsa - bagaż do Kamerunu
Bagaż do Kamerunu

Przed wejściem do terminala trwa walka o klienta, wśród szemranego towarzystwa liczącego na łatwy łup. Naciągacze, znajomi naciągaczy i złodzieje. Afryka wita nas tym, co najgorsze. Na szczęście na nas czeka Willie. Czeka wprawdzie na nas, ale ma kartkę z imieniem o. Darka, dla którego przywieźliśmy trochę rzeczy. W międzyczasie czterech bagażowych cwaniaków przejmuje nasze torby i wynoszą je za płot przed lotniskiem. To czekają już na nas lewe taksówki. Willie wie, że tych wynająć nie możemy. Ja bym nie wiedział. Odchodzimy nieco dalej. Zatrzymujemy właściwy samochód.

Jedziemy do hotelu

Jest już ciemno. Jedziemy prosto do hotelu. To niedaleko. Warto by było załatwić dziś jeszcze kilka spraw. Przynajmniej kartę telefoniczną i wymianę pieniędzy. To bardzo głupi pomysł. Brniemy w niego uparcie. Zostawiamy bagaże i idziemy z Willim na miasto. Zatrzymujemy kolejną taksówkę. Wiemy dokąd jechać. Tak nam się zdaje. Podobno gdzieś w mieście można jeszcze o tej porze wymienić pieniądze. Po drodze zatrzymujemy się żeby kupić kartę do telefonu. Dzwoni do nas o. Darek z Jaunde. I od razu odechciewa nam się dalszych nocnych podróży. Mamy natychmiast wracać do hotelu. Douala słynie z napadów na turystów. Szczególnie nocą. I to nie są delikatne prośby o oddanie forsy. Noże nie pozostają bezużyteczne.

Już nam się nie chce wymieniać pieniędzy. Skąd to mi w ogóle przyszło do głowy? Jutro też jest dzień. Wracamy czym prędzej tą samą taksówką do hotelu i wypijamy po pierwszej wielkiej butelce coca coli. Wręczamy chłopakowi pakunki dla o. Darka i idziemy spać. Pokój z klimatyzacją. Prysznic z zimna wodą. Obowiązkowo obecne kąpielowe hotelowe klapki czekają na chętnych. Kto by się przejmował, że jeden jest zielony, a drugi niebieski. Ważne, że są.

Kolejne odcinki relacji z Kamerunu znajdziecie tu: Relacja z Kamerunu na blogu

Galeria zdjęć z Kamerunu do obejrzenia tu: Zdjęcia z Kamerunu

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.