W drodze na najwyższy szczyt Mauritiusa - logo

Relacja z podróży na Mauritius

Relacja z podróży na Mauritius

To nie jest zwykła relacja z podróży na Mauritius i kolejnej podróży do Afryki, czy z kolejnej wędrówki na najwyższą górę i wizyty w kolejnym parku pełnym zwierząt. To jest opowieść inna, bo z pierwszej podróży do Afryki z moim synem.

Nic nie będzie tak do końca zaplanowane w porównaniu z sytuacją, gdybym podróżował na Mauritius sam. Tym razem warunki dyktuje Mateusz, czyli mój syn – lat zero i dziewięć miesięcy. Oprócz mnie i Matiego leci z nami Aga.

Lecimy do Afryki, choć nieco innej, bo do jednego z wyspiarskich krajów tego kontynentu: na Mauritius. Główna wyspa jest oddalona od kontynentu afrykańskiego o mniej więcej 1800 kilometrów w linii prostej. Można więc uznać, że to rajska wyspa z idealnym klimatem i pięknymi krajobrazami. Czy tak jest rzeczywiście? Już wkrótce się przekonam.

Mogę też realizować kolejny etap projektu „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”. Góra w tym wypadku nie jest zbyt wysoka. Mierzy 828 metrów i jej zdobycie zajmuje zwykle niecałe dwie godziny.

W drodze na najwyższy szczyt Mauritiusa - logo
W drodze na najwyższy szczyt Mauritiusa – logo

Mauritius to niewielkie państwo. Główną wyspę można objechać dookoła w ciągu jednego dnia. Nie mamy sztywnego planu podróży. Na pewno będę chciał wejść na górę. Co jeszcze? Zobaczymy na co pozwoli Mateusz.

Lot z dzieckiem na Mauritius

Dziś jest 2 listopada 2017 roku. To dzień wylotu. Bilet na Mauritius kupiliśmy zaledwie dwa dni temu. W ostatniej chwili, chociaż ten termin wylotu planowaliśmy już dawno temu. Nie jest wcale łatwo pogodzić wyjazdy z moją pracą związaną z częstymi wyjazdami i pokazami planowanymi na kilka miesięcy do przodu. Dlatego też już kilka miesięcy wcześniej zarezerwowałem sobie dwa tygodnie na ewentualny wyjazd i dzień w dzień czekaliśmy na odpowiednią cenę lotów. Obserwowaliśmy więc ceny czarterowych lotów na stronie biura TUI.

Długo cena biletów nie spadała poniżej 4000 zł. Wiedziałem jednak, że to się zmieni. Doczekaliśmy się. Zapłaciliśmy za bilety po 1999 zł od osoby dorosłej. Za Mateusza zapłaciliśmy 200 zł. W sumie 4198 zł za bezpośrednie loty z Warszawy. Żadnych międzylądowań, ani przesiadek. Prawie 11 godzin w samolocie. Jak Mateusz to zniesie? Czy wytrzymamy? Jak zniosą to osoby, które usiądą obok? Już wkrótce się przekonamy.

Spakowaliśmy się w dwa duże plecaki (w sumie 31 kilogramów) i trzy mniejsze (w sumie 17 kilogramów). Do tego wózek. Ja jak zwykle mam problem z zapakowaniem do bagażu podręcznego całego sprzętu fotograficznego. Tym razem to wyjątkowy problem, bo na jedną osobę przypada zaledwie 5 kilogramów. Korzystam z limitu Mateusza. To i tak nie wystarcza. Pozostaje liczyć na przychylność na lotnisku. Po raz kolejny.

W samolocie

Samolot jest wypełniony do ostatniego miejsca. Komplet. Ciężko uwierzyć, że aż tyle osób leci z Polski na Mauritius. Zapowiada się niemal 11 godzin trudnego lotu. I tak niestety jest. Mateusz daje nam popalić. I wszystkim dookoła. Dotychczasowe loty przebiegały wzorowo. Ten niestety nie. Płacze, kręci się i jęczy. Nie może spać. Nie chce jeść. Ma dość podróży już na samym początku. Na szczęście ma chwile, gdy jest zmęczony i przysypia. Na krótko. Może rosną mu zęby. Może boli go brzuszek. A może to wina nowego uczulenia, które pojawiło się na kolankach przed kilkoma chwilami. Któż to wie. Jęczy. Stęka. Wierci się. A miało być tak łatwo.

Relacja z podróży na Mauritius
Plaże na Mauritiusie

Odliczamy godziny do lądowania. Jeszcze 7, 6, 5… Były już 4, gdyby nie opóźnienie lotu. Jeden z pasażerów tuż przed wejściem na pokład zrezygnował z podróży. Trzeba było więc przeszukać samolot i sprawdzić, czy nie zostawił bagażu. Okazało się też, że obsługa przygotowała za mało zestawów jedzeniowych. Też się chyba przeliczyli i nie spodziewali się kompletu na pokładzie. W rezultacie zamiast 11,5 godziny siedzimy na pokładzie ponad 12 godzin.

Czas się dłuży. Słońce pojawia się za oknem i wkrótce lądujemy na wyspie. A zatem jestem w 19 afrykańskim państwie. Podróż po nowym kraju czas zacząć.

Zdjęcia i relacja z podróży na Mauritius

Zdjęcia z Mauritiusa

Dalsze odcinki relacji z podróży na Mauritius znajdziecie na blogu z podróży na Mauritius

5 komentarzy

  1. Trudny lot, ponad 11 godzin ciągiem i jeszcze go utrudniliście innym. Bardzo nie lubię takich rodziców, którzy nie myślą o innych tylko o sobie. Płacz dziecka, jak nie ma gdzie uciec przez wiele godzin, to tragedia.

    1. Podróż na Mauritius nie była pierwszą naszą podróżą z małym dzieckiem. Więc wiedzieliśmy na co się piszemy. I z pewnością nie można napisać, że ktoś kto zabiera dziecko w podróż myśli tylko o sobie. Ważne żeby w trakcie takiego lotu potrafić odpowiednio reagować na zachowanie/płacz dziecka i być na taką sytuację przygotowanym. I tu myślę, że poradziliśmy sobie w 100% bez uciążliwości dla innych pasażerów. I dodatkowo utwierdziliśmy się w przekonaniu, że można i warto podróżować z dzieckiem i można to robić nie będąc uciążliwym dla innych.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.