Ruszamy na poszukiwanie zwierząt w Serengeti
Zjadamy cokolwiek żeby nie burczało w brzuchu i jeszcze przed wschodem słońca ruszamy na poszukiwanie zwierząt w Serengeti. Panuje przyjemny chłód, jak często rano podczas safari w Tanzanii. Pierwsze stada słoni ze wschodzącym afrykańskim słońcem w tle dostrzegamy już po chwili. Małe i duże. Całe stado. Przechodzą przez drogę nie przejmując się samochodami.
Jesteśmy poza sezonem turystycznym, więc turystów i samochodów nie ma zbyt dużo. Tropienie zwierząt jest więc całkiem przyjemne. Mijamy kolejne stada słoni, bawoły, antylopy i strusie. Nie przejmując się niczym wędrują po zielonym Serengeti. Krajobraz zmienia się z kilometra na kilometr. Raz jest zielono, a po chwili żółto od falujących wysokich traw. Do tego nieliczne akacje, drzewa gorączkowe, wielkie baobaby i drzewa chlebowe.
Poszukiwanie zwierząt w Serengeti – lwy
W pewnej chwili podjeżdżamy do sporych skał. Aż prosi się żeby w pobliżu wylegiwał się wielki lew. Nagle rzeczywiście dostrzegamy lwa. Samica wygrzewa się na słońcu. Śpi z łapą wciśniętą pod głowę. Wygląda niewinnie – jak duży kotek. Po kilkunastu minutach obserwacji wstaje, leniwie się przeciąga i chowa się za skałami. Podjeżdżamy z drugiej strony, ale po lwicy ani śladu. Rezygnujemy z dalszego czekania. I dobrze, bo już po chwili pod pobliskim drzewem zauważmy kolejne lwy. Są jednak dość daleko.
Czas na piknik pod drzewem chlebowym. Obok pnia leży szkielet. Wyobrażam sobie leżącego na jednej z gałęzi lamparta, który uważnie mnie obserwuje. Nie czuję się zbyt pewnie w tym miejscu, szczególnie, że dookoła falują wysokie żółte trawy, wśród których nie ma szansy zauważyć czającego się lwa, geparda, ani lamparta. Pozostaje mi tylko zaufać Josephowi, że rzeczywiście nic nam nie grozi. Zjadamy pyszne mandarynki i ananasy, po czym wracamy do poszukiwania lwów.
Joseph łamie zakazy i zjeżdża z drogi. Nie wolno tego robić. Mimo wszystko Joseph podejmuje ryzyko zapłacenia mandatu. Jedziemy pod drzewo, pod którym leżą trzy lwice. Gdy robię im zdjęcia, patrzą mi prosto w oczy. Mam wrażenie, jakby się szykowały do skoku i w mgnieniu oka jedna z nich ruszy w moim kierunku. Na szczęście tylko uważnie obserwuje, pozwalając fotografować się z bliska, z boku i w grupie. Jestem mocno podekscytowany. Tak blisko lwów jeszcze nie byłem.
Po jakimś czasie wracamy na oficjalna drogę. Prawdopodobnie nikt nas nie zauważył. Podczas dalszej przejażdżki mijamy ogromne stada pięknych zebr, po czym wracamy na kemping na lunch pełen przysmaków.
Żyrafa na kempingu
Na kempingu jesteśmy prawie sami. Bierzemy prysznic i nagle widzimy wchodząca na teren obozu żyrafę. Wchodzi jak gdyby nigdy nic. Jest w końcu u siebie na sawannie. Objada drzewa akacji z liści. Stoi dokładnie w miejscu, gdzie nocą stał nasz namiot. Nic sobie nie robi z naszej obecności. Po prostu zjada sobie liście z kolczastej akacji. A my niemal przechodzimy pomiędzy jej nogami.
Nasz kolega z Holandii zaprzyjaźnia się z chłopakiem odpowiedzialnym za czystość na kempingu i chodzi z nim za rękę. Znikają w oddali. Nie dopytuję go o nic, ale dość często w Tanzanii widziałem takie obrazki. W ten sposób mieszkańcy Afryki okazują sobie przyjaźń – chodzą trzymając się za rękę. W międzyczasie Joseph naprawia dziurawą oponę.
A później kontynuujemy nasze safari. Szukamy kolejnych stad. Najwięcej jest antylop. Zwykle kilkanaście samic i jeden samiec. Udaje nam się też znaleźć leżącego na drzewie lamparta. Jest gorąco, więc śpi. Nogi i ogon zwisają z gałęzi niczym sznurki.
Poszukiwanie zwierząt w Serengeti – Hippo Pools
Odwiedzamy miejsce zwane Hippo Pools. W wodzie moczą swoje cielska dziesiątki hipopotamów. Wielkie zwierzaki zanurzone w wodzie wyglądają spokojnie chociaż tak naprawdę są bardzo szybkie. Widzieliśmy to wczoraj. Wynurzają się od czasu do czasu z wody i ziewają, pokazując ogromną paszczę oraz wielkie kły. Przepychają się między sobą rycząc złowrogo.
Niestety po paru minutach musimy jechać, bo mamy pozwolenie na pobyt w Serengeti tylko do 17.30. Jedziemy więc coraz szybciej. Jak się spóźnimy z wyjazdem Joseph zapłaci za kolejną dobę pobytu w parku. Tak bym wolał, ale niestety w planie mamy coś innego.
Niestety spóźniliśmy się z wyjazdem. Joseph płaci za kolejną dobę pobytu w parku. Wkrótce robi się ciemno. Momentalnie, jak zwykle. Jedziemy więc do najbliższej wioski szutrowa drogą, która naprawdę daje się we znaki. Wioska nazywa się Robanda. Oczywiście nie ma w niej nic ciekawego. Proste domy i sklepiki sklecone z byle czego.
Najgorszy nocleg w Tanzanii
Siadamy w przydrożnym barze i zamawiamy zimne piwo Kilimandżaro. Joseph z Mari zastanawiają się nad sensem dalszej jazdy do rodzinnej wioski Tanzańczyka. Chyba nie mogą się dogadać. Ostatecznie wspólnie decydujemy, że zostajemy w tej wiosce, a dalej pojedziemy z samego rana.
Baza noclegowa nie jest zbyt wyszukana. Podrzędny guesthouse, w którym się zatrzymujemy jest naprawdę obskurny. Nie wiem, czy nie jest to najpodlejsze miejsce, w którym spałem. Śmierdzi okropnie. Brakuje wody. W zasadzie nie ma możliwości żeby się umyć. Jedyny plus tego miejsca to moskitiera i łóżko. Chociaż nie!. Łóżko jest jednak tragiczne. Zapada się pod moim ciężarem. Na szczęście chodzi tylko o kilka godzin snu.
Zanim pójdziemy spać idziemy jeszcze do baru na kolację i kolejne piwo. Idziemy środkiem głównej drogi, po której nic nie jeździ. Gdzieś z radia słychać muzykę. Na kolację dostajemy ugali z kawałkiem kurczaka i zieloną papką przypominającą w smaku szpinak. Zanim zaczniemy jeść dostajemy mydło i ciepłą wodę z konewki i myjemy ręce. Będziemy przecież jeść palcami. Jedzenie jest wbrew pozorom bardzo dobre. Cieszę się ze znajomości z Josephem. Dzięki niemu możemy doświadczyć wielu ciekawych rzeczy i podróżować niekoniecznie szlakami, którymi zwiedzają Tanzanię turyści. I do tego możemy czuć się dość bezpiecznie. Po kolacji wracamy do obskurnej sypialni i na zapadającym się łóżku z upiornie brzęczącym generatorem za zakratowanym oknem próbujemy doczekać rana.
Planujesz podróż do Tanzanii?
Jeśli marzysz o wyprawie do Afryki i planujesz podróż do Tanzanii spraw sobie praktyczny poradnik. Znajdziesz w nim wskazówki ułatwiające planowanie, organizację i samą podróż do Tanzanii. Sprawdź, jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety, co spakować oraz ile kosztuje safari w Tanzanii.
Album fotograficzny ze zdjęciami z Tanzanii
Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z mojej drugiej podróży polecam mój album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Tanzanii). Znajdziesz w nim też sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Tanzanii.
Pamiątki z Tanzanii
Pamiątki z Tanzanii możesz kupić w wielu miejscach podczas podróży: na targach, bazarach, w sklepach, w hotelach i od ulicznych sprzedawców. Jeśli jednak zapomniałeś albo nie miałeś wystarczająco miejsca w bagażu – zapraszam do mojego afrykańskiego sklepu z oryginalnymi pamiątkami z Tanzanii i z wielu innych miejsc w Afryce. Znajdziesz w nim oryginalne maski, rzeźby afrykańskie, drewniane naczynia, figurki zwierząt, kosmetyki, kawy i mnóstwo niepowtarzalnych afrykańskich dekoracji.
Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Tanzanii
W galerii znajdziesz zdjęcia z podróży do Tanzanii z 2011 roku. Wszystkie odcinki relacji z podróży możesz przeczytać na blogu z podróży do Tanzanii i na Zanzibar.