Ruszamy na Kilimandżaro. Nagle zaczyna padać. Gdy wędrowałem tędy dziesięć lat temu deszczu nie było. Teraz niestety nie mam tyle szczęścia.

Ruszamy na Kilimandżaro. Nagle zaczyna padać. Gdy wędrowałem tędy dziesięć lat temu deszczu nie było. Teraz niestety nie mam tyle szczęścia.
Powrót do Arushy. W drodze do bramy Momella zatrzymujemy się tylko w dwóch miejscach. Pierwsze to potężny wodospad Tulalusia.
Mount Meru zdobyte! Nad Kilimandżaro pojawia się kolorowa poświata. Gdy robi się zdecydowanie cieplej, a słońce mocno już grzeje, wracamy.
Wschód słońca nad Kilimandżaro. Na horyzoncie niebo staje się pomarańczowe. Gwiazdy powoli gasną. Dookoła Kilimandżaro horyzont staje się coraz jaśniejszy.
Trekking na Mount Meru. Kilimandżaro tonie w chmurach. Zresztą tak samo jak wierzchołek Meru. Nocą pogoda się poprawi. Mam taką nadzieję.
Pierwsze chwile w Tanzanii. Suche afrykańskie powietrze uderza z ogromną mocą po wyjściu z samolotu. Pamiętam tą chwilę z wcześniejszych podróży.
Czwarta podróż do Tanzanii już trwa. Zobaczymy Kilimandżaro Przed nami dwie górskie wędrówki. Później krater Ngorongoro i Zanzibar.