Park Narodowy Kissama. Najtańsze safari w Afryce i najgorsze safari w Afryce. Górka, dołek, górka, dołek. Baobaby. Kaktusy. Sporo ptaków. Kilka zebr, impali, gnu i koziołków przylądkowych.

Park Narodowy Kissama. Najtańsze safari w Afryce i najgorsze safari w Afryce. Górka, dołek, górka, dołek. Baobaby. Kaktusy. Sporo ptaków. Kilka zebr, impali, gnu i koziołków przylądkowych.
Rzeka Kwanza. Rzeka szeroka. Największa w Angoli. Pełno zieleni. Ptaki. Koczkodany. Palmy. Mnóstwo palm. Ukryte pośród nich i meandrów rzeki wioski rybaków. Krokodyle.
Moçâmedes (do 2016 roku Namibe). Miasto nad Oceanem Atlantyckim. Powstało w 1485 roku, gdy na wybrzeżu pojawili się Portugalczycy. Około 133 tys. mieszkańców. W większości Hererowie. Ładna, kolorowa kolonialna zabudowa. Turystów, jak wszędzie. Za to wszędzie pachnie rybami.
Wioski rybackie w Angoli. Venancio Guimares. Wioska zamieszkana przez rybaków i ich rodziny. Cuchnie z daleka. Rybami i odchodami. Jedno z najobrzydliwszych miejsc, w jakim byłem. Wszędzie odchody. Odchody ludzi i psów. Trudno nie wdepnąć. Są wszędzie. Tuż obok suszące się ryby. Sardynki i inne. Pierwsza świeżość. Prosto od rybaków.
Red Rock Canyon. Pustynia. Skamieniałe wydmy. Czerwone skały. Obłędne formacje skalne. Niesamowite kształty. Łuki skalne. Kamienne wieże. Stworzone przez naturę. Przez wodę. Przez wiatr. Niektóre mają nawet kilkadziesiąt metrów wysokości. Wszelkie odcienie czerwieni, pomarańczy, żółci i brązu. Zależy od słońca.
Mucubal – plemię z południa Angoli. Kobiety Mucubal noszą niepowtarzalne nakrycie głowy. Nazywa się ompota. Wykonane jest z wiklinowego szkieletu. Wypełnia się go pęczkiem krowich ogonów. Ozdabia guzikami, muszlami, zamkami błyskawicznymi i koralikami.
Kobiety Ngendelengo noszą charakterystyczne uczesanie w postaci jakby węzłów. Piersi mają ciasno przepasane sznurkiem albo paskiem, służącymi jako staniki podtrzymujące biust. Faceci Ngendelengo często chodzą z maczetami. To część ich ubioru. Fryzury niezamężnych chłopców przybierają formę dużych grzebieni.
Kobiety Mwila w Angoli przychodzą w to miejsce. Uwagę przykuwa ich wygląd. Jest ich tu przynajmniej kilkadziesiąt. Ku mojemu zdziwieniu tradycyjny strój ma też kilka nastolatek. Chociaż ich dekoracje na szyi nie są aż tak kolorowe, jak u dorosłych.