Na targu rybnym w Gambii

Na targu rybnym w Gambii

jedziemy do wioski rybackiej Tanji. To będzie wyzwanie fotograficzne. Bać się czy nie? Robić zdjęcia? Spróbujemy. To podobno największa rybacka wioska w Gambii. Cuchnie okropnie. Dookoła resztki rozkładających się ryb. Sprzedawcy, rybacy i kupujący. Mnóstwo ludzi spogląda na nas i na aparaty niezbyt przychylnym okiem. Chociaż jest kilka wyjątków. Niektórzy Gambijczycy z chęcią pozują do zdjęcia. Ryby smażone, pieczone, suszone i grillowane. Mnóstwo gatunków. Patrząc na to, w jakich warunkach trzymane są ryby, mam wątpliwości, czy jeść ryby w Gambii.

Kotu Creek

Kotu Creek i Serrekunda

Łódeczka jest bardzo chybotliwa. Łatwo się wywrócić. Siedzimy bez ruchu po środku. Bakary z tyłu z jednym wiosłem. Nie wiem, jak będziemy robić zdjęcia. Wolniutko płyniemy środkiem Kotu Creek. Są już rybaczki, zimorodki i czaple i większość innych wodnych ptaków, które już widzieliśmy. Powoli wstaje dzień. Słońce pięknie oświetla namorzynowy las. Ptaki polują. My w pewnym sensie też.

Zakupy w Windhoek

Zakupy w Windhoek

Teoretycznie dziś moglibyśmy nieco dłużej pospać. Tylko teoretycznie. Budzę się jak zwykle przed 6:00. Wychodzę przed namiot i po prostu siedzę, ciesząc się nieprzerwanie tym odludnym i cichym miejscem. Tak naprawdę już cicho nie jest, bo ptaki rozpoczęły swoje śpiewy znacznie wcześniej. Dobrze mi. Żałuję tylko, że to już prawie koniec podróży. Zamierzamy jednak jeszcze nieco z tej podróży wycisnąć. Zanim zrobimy ostatnie zakupy w Windhoek jedziemy poszukać puchacza. Nie ma go w miejscu, gdzie siedział wczoraj.