Park Narodowy Kissama. Najtańsze safari w Afryce i najgorsze safari w Afryce. Górka, dołek, górka, dołek. Baobaby. Kaktusy. Sporo ptaków. Kilka zebr, impali, gnu i koziołków przylądkowych.
Park Narodowy Kissama. Najtańsze safari w Afryce i najgorsze safari w Afryce. Górka, dołek, górka, dołek. Baobaby. Kaktusy. Sporo ptaków. Kilka zebr, impali, gnu i koziołków przylądkowych.
Mgła spowiła las, busz i łąki. Słońcu długo nie udaje się przebić przez wilgoć. Jest dość mrocznie i tajemniczo. Zwierząt jednak nie widać. Nawet ptaków. Jedziemy w kierunku Niokolo Lodge, czyli najbardziej luksusowej lodży na terenie parku. I właśnie dopiero w chwili , gdy zbliżamy się do tego miejsca słońce rozgrzewa okolicę. Mgły znikają. Robi się ciepło. Są w końcu ptaki. Głównie łowce i kraski Są też toko senegalskie i wszechobecne gołębie. Pojedyncze antylopy tak samo szybko, jak się pojawiają, znikają w wysokich trawach.
Cisza. Spokój. Nie ma ludzi. Słychać cykady. Gdzieś na horyzoncie można dostrzec błyski. Daleko, może gdzieś w Gambii przechodzi burza. Tu jest parno. Kilkadziesiąt metrów dalej płynie rzeka Gambia. Siedzę na wysokiej skarpie i słucham nocnych dźwięków. To nasza jedyna noc w Parku Narodowym Niokolo-Koba w Senegalu. Nade mną rozgwieżdżone niebo. Przelatują świetliki. Wieczór marzenie. Bez telefonu, internetu, Facebooka i innych głupot nowoczesnego świata.
Na Safari w Tanzanii. Widać antylopy, zebry, słonie i żyrafy. Przejeżdżając obok rzeki mijamy ogromne hipopotamy. Jeden z nich zrywa się i w popłochu biegnie wzdłuż drogi. Waży ponad pięćset kilogramów, a biegnie ponad 30 km/h. Gdzieś po drodze odpuszcza.
Nocleg na kempingu pod gwiazdami. Nocleg nad rzeką, której nie ma. Najbardziej odjazdowy kemping, na którym nocujemy. Po środku buszu. Nic nie słychać. Cisza na maksa. Cisza i gwiazdy są tu bezkonkurencyjne. To ostatnia noc pod namiotem. Taka, o jakiej zawsze marzę myśląc o Namibii. Z daleka od wszystkiego. W prawdziwym nigdzie. Jest bosko. Słucham ciszy. Ale takiej prawdziwej, całkowitej. Nad głową świeci księżyc.
Dziś planujemy opuścić Etoszę. Pojedziemy na wschód, na sam koniec parku niedaleko kempingu Namutoni. To miejsce słynie z lampartów. Zamierzamy spędzić ten dzień w poszukiwaniu lamparta w Namibii. Ciekawe, czy dopisze nam szczęście.
Budzę się przed 6:00. To już normalne na tym wyjeździe. Chwilę zastanawiam się, gdzie jestem. Tak, wciąż jestem na safari w Namibii. Ciemno przed namiotem. Mimo wszystko czas wyjść na zewnątrz. Nie chce mi się leżeć. Sprawdzę, czy sowa jest na drzewie.
Dziś przeprowadzka. Zmieniamy kemping. Kolejne dwie noce spędzimy w obozie Halali, gdzie będą nam towarzyszyły sowy na kempingu w Namibii.