Afrykańskie smakołyki z Malawi

Afrykańskie smakołyki z Malawi

Afrykańskie smakołyki z Malawi. Odwiedzamy po kolei najlepszego szewca we wsi, przyjaciela rzeźbiącego napisy na kijkach z drzewa cedrowego i miejscową bimbrownię. Tu na chwilę się zatrzymujemy. Pomimo, że jest wciąż przed południem grupka kilku chłopaków siedzi w kółku nad butelką przedestylowanego bimbru, zwanego kachasu. Jest naprawdę mocny. Grzeje w żołądek. A produkcja kolejnych litrów mocnego alkoholu trwa w najlepsze.

W drodze na Sapitwa Peak

Sapitwa Peak – wejście na najwyższą górę Malawi

Sapitwa Peak – wejście na najwyższą górę Malawi. Jestem na najwyższym szczycie Malawi! To siódmy afrykański kraj, w którym staję na najwyższym szczycie. Już nieco wątpiłem. Robiłem plan na wypadek, gdyby deszcz ciągle padał. Już zaczęliśmy oszczędzać jedzenie. Ale nie pada. Przynajmniej na razie. Okoliczne szczyty toną już w chmurach. Nasza góra, jak wyspa na bezkresnym morzu pozostaje wciąż ponad nimi.

W Parku Narodowym Liwonde w Malawi

W Parku Narodowym Liwonde w Malawi

Leżę w łóżku pod moskitierą. Początkowa cisza w parę chwil przeradza się w mnóstwo tajemniczych odgłosów. Robi się coraz głośniej. Hipopotamy chrumkają przy brzegu rzeki. Z buszu dobiegają odgłosy łamiących swoim ciężarem gałęzie słoni. Cykady, świerszcze, owady i ptaki są coraz głośniejsze. Raz na jakiś czas jakiś ptak rozedrze się głośno. To jest właśnie Afryka. Busz. Odgłosy natury. Zwierzęta dookoła.

Fotografowanie ptaków nad jeziorem Malawi

Fotografowanie ptaków nad jeziorem Malawi

Dobrze rozpoczęty spotkaniem z ptakami dzień kontynuuję poszukując kolejnych okazji do fotografowania ptaków. Idę więc na koniec wioski, gdzie zaczyna się las. Na drzewach dostrzegam kolorowe żołny. Rzadko mijam ludzi. Gdy już jednak pojawiają się na drodze z zaciekawieniem przypatrują się temu, co robię. Zresztą ja odwzajemniam zaciekawienie. Ktoś ścina siekierą gałęzie. Ktoś inny jedzie rowerem wykąpać się w jeziorze. Nie dziwne. Robi się gorąco.