W drodze do Etoszy

W drodze do Etoszy

W drodze do Etoszy

Na zewnątrz jeszcze ciemno. Śpiew ptaków wybudza mnie ze snu prawie godzinę przed budzikiem. Z przyjemnością jednak leżę w namiocie i wsłuchuję się w ten śpiew. Są dookoła namiotu. Przelatują z gałęzi na gałąź. Nawołują się. Szukają jedzenia. Nie widzę ich. Ale wyobrażam sobie to, co dzieje się przed namiotem. Nie przeszkadzam. W milczeniu leżę, słucham, i nie chcę już spać. Przed 7:00 przepełniony pęcherz wzywa. Wyrywa mnie z tego błogiego stanu. Wychodzę więc przed namiot. Ptaki cichną. Zza horyzontu wyłania się czerwona słoneczna kula. Zmienia się w pomarańczową i z każdą chwilą jaśnieje. Ten dzień właśnie się zaczął. Drugi dzień w drodze do Etoszy.

W drodze do Etoszy ptaki w okolicy Twyfelfontein

Trwa poranna krzątanina. Zwijanie namiotów, gotowanie wody na kawę, krojenie bananowego chleba na kanapki, kąpiel. Ciekawskie ptaki wracają. Najbardziej śmiałe błyszczaki wskakują na stół, szukając okruchów. Inne lądują na gałęziach. Tuż obok stołu w podskokach do swojej norki przebiega myszka. A na pobliskim drzewie z uwagą wszystkiemu przygląda się wiewiórka. Tak właśnie wygląda nasz niespieszny kempingowy poranek.

Błyszczak lśniący w Namibii
Błyszczak lśniący w Namibii

Wkrótce ruszymy szukać ptaków na jednym z luksusowych kempingów. Przy małym oczku wodnym lądują na przemian małe wikłacze czerwonodziobe i synogarlice popielate. Robimy im więc zdjęcia przez prawie godzinę.

Około 10:00 ruszamy w kierunku Etoszy. Najpierw szutrową drogą, przy której można spotkać sporo znaków ostrzegawczych przed słoniami. Później asfaltem. W Khorixas, w którym trzynaście lat wcześniej naprawiałem przedziurawioną oponę, robimy niewielkie zakupy i tankujemy samochód.

Droga do Etoszy

Przed nami wciąż ponad 200 km drogi, która nieco się dłuży. Dobrze, że przynajmniej jest asfalt. Prowadzi nas prosto aż do Outjo, które też doskonale pamiętam z poprzedniej podróży. To do tego miasteczka, nocą, oświetlając drogę czołówkami jechałem zepsutym Volkswagenem Golfem. I tu, po wtoczeniu się na stację benzynową samochód stanął i nie uruchomił się więcej. To była przygoda. Dziś samochód jest sprawny.

W Outjo jesteśmy około 13:30. Emocje rosną, chociaż wszystko dzieje się w typowo afrykańskim nieśpiesznym tempie. Uzupełnianie butli gazowej w sklepie, gdzie ktoś akurat zrobił sobie przerwę. Zakupy pamiątek i szybka przekąska w postaci hamburgera ze sklepu. Po ogarnięciu wszystkiego ruszamy w końcu na ostatni około 100 km odcinek trasy do Etoszy. Droga jest paskudnie płaska, prosta i nudna. Można by zasnąć, gdyby nie zbliżające się spotkania ze zwierzętami.

Formalności przy bramie wjazdowej zajmują tylko kilka chwil. Ostatni siedemnastokilometrowy odcinek pomiędzy bramą a kempingiem Okaukuejo to nuda. Nie widzimy żadnego zwierzaka. Na szczęście później wszystko się zmienia.

Fantastyczne światło do zdjęć

Fantastyczne popołudniowe światło aż prosi się, żeby oświetlić afrykańskie zwierzęta do zdjęć. Jakby na zamówienie przez drogę przechodzi stado słoni. Za chwilę mijamy wędrujące zebry i antylopy. Naszym celem są oczka wodne. Może jeszcze dziś uda się dojechać do trzech. Ostatecznie kończymy podróż przy pierwszym sztucznym oczku wodnym Nebrowni.

Nosorożec w Etosha National Park
Nosorożec w Etosha National Park

Dlaczego nie pojechaliśmy dalej? Bo już przy pierwszym wodopoju stoją cztery pięknie oświetlone słonie. W pobliżu wędruje nosorożec, a kilkadziesiąt metrów dalej stoją lwy. Do tego gnu i impale. Nosorożec podchodzi do wody. Słonie wymieniają się między sobą przy oczku. Jeden z lwów skrada się w pobliżu. Czai się, jakby chciał zapolować na jedną z impali, ale boi się słoni. Pozostaje jednak w bezpiecznej odległości. To wystarcza, aby obserwować zwierzęta przez prawie dwie godziny.

Fotografujemy, filmujemy, cieszymy się widokiem. Wspaniale nas przywitała Etosha. Pierwsze popołudnie jak wymarzone. Wracamy na kemping przed zachodem słońca, bo inaczej utknęlibyśmy za bramą i musielibyśmy zapłacić mandat.

Nocne zdjęcia w Etoszy

Na kempingu mamy chwilę czasu na odpoczynek przed nocną sesją fotograficzną nad kempingowym podświetlanym oczkiem wodnym. Pieczemy więc kiełbaski na grillu i czekamy na ciemność. Przed 21:00 idziemy nad sztuczne oczko wodne Okaukuejo. Mnóstwo ludzi siedzi na ławkach. Widownia jak w kinie. Przed nami przyrodniczy spektakl. Siedem nosorożców, z czego trzy w wodzie. Cztery stoją na brzegu. Piją wodę, wchodzą do niej, wychodzą. Robią zamieszanie. Teren jest ich. Po kilkunastu minutach nad jeziorkiem pojawiają się trzy lwy. Nosorożce odchodzą. Wkrótce po nich żyrafa i stado słoni. Nosorożce krążą w niedużej odległości, czekając aż zwolni się miejsce przy wodzie. Każde ze zwierząt, jakby miało wyznaczony czas i kolejność, kiedy może przyjść się napić. Nocą swój czas mają te duże. Rano i w ciągu dnia przyjdzie pewnie kolej na te mniejsze.

Nocne zdjęcie nosorożca z Namibii
Nocne zdjęcie nosorożca z Namibii

Stado słoni przy wodopoju liczy około dwudziestu osobników, w tym dwa malutkie. Dorosłe samice zwracają na nie szczególną uwagę. Czasem porykują złowrogo. Kilka słoni stoi na straży, jakby obserwowały i pilnowały żeby nic nie przeszkadzało pozostałym w piciu. Na widowni absolutna cisza. Wszyscy obserwują. Ale z każdą chwilą jest coraz mniej widzów. Tradycyjnie jesteśmy najwytrwalsi. Nocne zdjęcia robimy do drugiej w nocy. Na kempingu panuje już cisza. Czasem słychać tylko hieny, słonie, lwy i chrapanie ludzi. To był naprawdę udany fotograficznie dzień, więc świętujemy to winem i piwami. Ze spokojem możemy położyć się na czterogodzinną drzemkę. O 6:00 ponownie wstaniemy na zdjęcia.

Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii

Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.