Marrakesz

W drodze do Marrakeszu

W drodze do Marrakeszu

Budzę się o szóstej rano z zamiarem krótkiego spaceru po Agadirze. Ale jakoś ciemno za oknem. Leżę jeszcze pół godziny. I kolejne. Zwlekam się dopiero o 7.30. Jest przyjemnie chłodno. Siadam w hotelowej restauracji i zjadam powoli wliczone w cenę noclegu śniadanie. Za oknem nic się specjalnego nie dzieje. Ktoś przechodzi. Ktoś otwiera sklep. Dwa psy ganiają się po placu. Zaraz będę w drodze do Marrakeszu.

Kończę kawę i wychodzę na spacer. Kupuję bilet na autobus do Marrakeszu. Mam ponad godzinę do odjazdu. Łapię taksówkę żeby szybciej dotrzeć na dworzec. Oferuję 15 dirhamów za przejazd. Dwóch taksówkarzy nie zgadza się. Ale trzeci zabiera mnie na dworzec. To dobra cena. Na dworcu natychmiast zjawia się bagażowy i pomaga znaleźć biuro CTM (linia autobusowa, którą podróżuję). Robi to niepotrzebnie, bo bagaż i tak sam sobie niosę. Nadaję bagaż – co jest obowiązkowe, jeśli pakujemy go do luku bagażowego. I czekam. Podjeżdża ładny, wielki i czysty autobus dalekobieżny. Tłumu w nim nie będzie – tak sobie myślę. I rzeczywiście. W środku podróżuje może 10 osób.

W drodze do Marrakeszu drzemię i czytam. Staram się zapamiętać kilka zwrotów po arabsku i berberyjsku. Ciężko mi idzie. Przysypiam. Budzę się, gdy wjeżdżamy na przedmieścia Marrakeszu. W oddali dostrzegam góry Atlas, z widocznym śniegiem na szczytach. Po obu stronach drogi plantacje. Pierwsze zabudowania. Pomarańczowe i czerwone domy. Wszystkie. Takie, jak sobie wyobrażałem. Coraz więcej budynków. Coraz większy ruch. Jesteśmy na miejscu. Wreszcie nie jestem w drodze do Marrakeszu.

Maroko - Mury Medyny
Maroko – Mury Medyny w Marrakeszu

W stronę Medyny

Pewnym krokiem idę w nieznanym mi kierunku. Intuicja mnie nie zawodzi. Idę w dobrą stronę. Trochę kluczę, ale wciąż zbliżam się do celu. Nie śpieszy mi się. Jest wielu turystów. Jest już bardzo ciepło. Na niebie żadnej chmurki. Na horyzoncie dostrzegam meczet Kutubijja – największy meczet w Marrakeszu. Dokładnie tu mam zamiar się dostać. Obchodzę meczet dookoła, wiedząc że do środka nie wolno mi wejść. W całym Maroku są zaledwie trzy meczety, do których wolno wchodzić innowiercom. Niestety żaden z nich nie znajduje się w Marrakeszu.

Maroko - Meczet Kutubijja w Marrakeszu
Maroko – Meczet Kutubijja w Marrakeszu

Słońce świeci niemalże pionowo. Dochodzę do słynnego placu Dżemaa el-Fna i znikam w handlowej części tutejszej Medyny. Gdzieś w zakamarkach wąskich uliczek czeka na mnie Riad, w którym zarezerwowałem nocleg na najbliższą noc. Szybko go znajduję. Jestem tym zaskoczony. Przyjemny cień wewnątrz Riadu rozleniwia. Chciałoby się zdrzemnąć. Choć chwilę. Ale nie. Trzeba zwiedzać. Przemierzam tutejsze uliczki, suki i sklepiki.

Maroko - Na ulicach Medyny
Maroko – Na ulicach Medyny w Marrakeszu

Ludzie nie chcą zdjęć

Dziwnie się wciąż czuję w nowym dla mnie kraju. Krępuję się robić zdjęcia. Gdy pytam, ludzie nie pozwalają. Bez pytania – trochę się wstydzę. Kręcę się więc po zakamarkach Medyny szukając ciekawego motywu na zdjęcia. Nie szukam niczego szczególnego. Na bazarze jest wszystko. Wielki miszmasz. Nie ma wyraźnego podziału na specjalizacje. Nie ma ulicy z wyrobami metalowymi, drewnianymi, skórzanymi, ciuchami itd. Albo jeszcze w te miejsca nie dotarłem. Są stragany z przyprawami. Niezbyt jednak dużo. Są dywany. Zwykłe turystyczne pamiątki. Są daktyle. W bocznej bramie odnajduję bazar z drobiem. Koguty, kury, gołębie, indyki. I mnóstwo jajek. I straszny smród przy okazji. Po kilku chwilach wychodzę.

Idę w kierunku placu Dżemaa el-Fna. Podobno tu kradną. Uważam. Ponumerowane budki ze świeżym sokiem z pomarańczy wręcz bija się o klientów. Pije pierwszą szklankę z pysznym świeżym sokiem. Za chwilę drugą i kolejne. Kosztują 4 dirhamy, czyli mniej niż 2 zł.

Maroko - Stragany z sokiem pomarańczowym w Marrakeszu
Maroko – Stragany z sokiem pomarańczowym w Marrakeszu

Na placu Dżemaa el-Fna

Szwędam się nieco bez celu. Chociaż nie. Tak naprawdę czekam. Czekam na wieczór. Wtedy plac robi się jeszcze bardziej gwarny. Na ulicach pojawiają się kramy z jedzeniem, zaklinacze węży, tancerze, treserzy małp i wiele innych nieznanych mi jeszcze pseudoatrakcji turystycznych.

Maroko - Zaklinacze węży w Marrakeszu
Maroko – Zaklinacze węży w Marrakeszu

Ponieważ słońce jest już nieco niżej idę pod meczet Kutubijja żeby zrobić lepsze zdjęcia. Gdzieś z tyłu meczetu para Marokańczyków obściskuje się w ukryciu, łamiąc pewnie wiele zakazów. Na placu zaczyna się ruch. Jest coraz więcej ludzi. Robi się głośniej. Pojawiają się pierwsze kramy z jedzeniem. Są też naganiacze. Pochłaniam kolejne soki ze świeżych owoców. Pomarańcze, arbuz, truskawki, grejpfrut. Daję się namówić na porcję gorących gotowanych ślimaków. W wielkim garze ugotowane setki, a może nawet tysiące małych ślimaków. Niektóre zastygły w bezruchu, z czułkami wystawionymi z muszli. Wyglądają jak żywe. Nie smakują mi. Straganów ze ślimakami jest 5. Każdy wygląda podobnie.

Maroko - Gotowane ślimaki w Marrakeszu
Maroko – Gotowane ślimaki w Marrakeszu

Taras widokowy na plac Dżemaa el-Fna

Idę do kawiarni. Jest w niej taras widokowy. To idealna miejscówka na obserwację placu. Kupuję obowiązkowy napój, będący jednocześnie biletem wstępu. Pierwszy raz piję tradycyjną marokańską, mocno osłodzoną herbatę z dodatkiem świeżych liści mięty.

Zajmuję najlepsze miejsce przy barierce. Ustawiam statyw. Wyciągam aparat i zaczynam przygotowywanie długiego timelapsa. Obserwuję toczące się życie na placu z góry. Tłum coraz większy. Gwar. Piszczałki zaklinaczy węży. Krzyki i hałas. Latające kolorowe światełka. Kramy z jedzeniem. Pobudzające zmysły zapachy jedzenia docierają na górę. Słońce zmierza ku zachodowi. Zapalane są pierwsze światła. Ludzi coraz więcej. Zaciekawieni klienci kawiarni pytają, co robię. A ja od ponad dwóch godzin w odstępach 10 sekundowych robię zdjęcia zmieniającego się placu. Poznaję Marokańczyka z agencji turystycznej i poznaję fotografa ze Stanów Zjednoczonych. Poznaję dwie Polki na wycieczce objazdowej po Maroku. Jest już ciemno. I zimno. Nie widać gwiazd, bo dym ze straganów z jedzeniem przesłania widok. Po czterech godzinach kończę zdjęcia.

W drodze do Marrakeszu
Maroko – Plac Dżemaa el-Fna w Marrakeszu

Staram się wtopić w tłum przechodniów. Ale to jest niemożliwe. Daję się porwać marokańskiej kuchni. Na jednym ze straganów zamawiam mix mięs. Szaszłyki, kefta, kiełbaski. Brzuszek najedzony. Można wracać. Kupuję trochę daktyli i bardzo słodkie ciastka z sezamem polane miodem na jutrzejszą podróż w góry. Zadowolony odnajduję drogę do Riadu i po krótkiej chwili w Internecie zapadam w sen.

Maroko - Przysmaki
Maroko – Przysmaki

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Maroka

Kolejne odcinki relacji z Maroka znajdziecie tu: Relacja z Maroka na blogu.

Zdjęcia z trekkingu i z podróży do Maroka znajdziecie w galerii: Maroko 2016.

One comment

  1. Relacja pełna kolorów i smaków. Maroko wciąż pozostaje w moich planach, ale teraz chyba nabiorą one tempa 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.