W Masai Mara
Przed nami drugi dzień w Masai Mara. Ekscytacja tym, co się dziś wydarzy pozwala wstać bez problemu jeszcze przed szóstą rano. Wszystkie koła są podobno naprawione, więc może dziś safari nie skończy się przedwcześnie. Okazuje się, że jednak nie wszystkie koła są naprawione. Nie zdążyliśmy wsiąść do samochodu, bo okazuje się, że w jednym kole nie ma powietrza. To już czwarty kapeć w Masai Mara.
Gdy ruszamy z półgodzinnym opóźnieniem balony z turystami unoszą się w powietrzu i szybują nad równiną. Słońce wstaje zza horyzontu. Zaczynamy tropić zwierzęta. Początek jednak nie jest tak obiecujący, jak dzień wcześniej. Długo jedziemy nie spotykając nic oprócz gnu, zebr, antylop i bawołów. Te zwierzęta w tym miejscu już tak nie pasjonują. Dopiero gdy dojeżdżamy do potężnego stada gnu zaczynamy na serio fotografować.
Buczenie gnu w Masai Mara
Nagrywam buczenie gnu. Chmary antylop pasą się wokół nas. Chyba jednak zbyt dużo czasu dla nich poświęcamy, bo gdy wjeżdżamy na jedno z wzniesień z daleka widzimy przeprawiające się przez rzekę Talek gnu. A jednak! Pędzimy więc, ile tylko droga pozwala w kierunku rzeki. Setki antylop wpadają do koryta rzeki i wychodzą, a w zasadzie wybiegają z niej po drugiej stronie. Hałas, harmider i kurz. W rzece nie ma jednak krokodyli czyhających na bydło. Mimo wszystko ten widok i tak jest zachwycający. Przeprawa kończy się po kilkunastu minutach. Reszta stada rezygnuje.
Jedziemy wzdłuż wędrujących antylop. Pośród traw stoją też dwa wielkie ptaki. To sekretarze. W buszu skryły się lwy. Skryły się tak mocno, że niemal ich nie widać. Po kilkuset metrach mijamy niedojedzone przez lwy resztki gnu. To, co zostało rozszarpują sępy. Jedną z nóg zajął się szakal. Niedaleko znów ukrywają się lwy. Czekamy chwilę licząc na to, że zaatakują kolejne gnu wędrujące im tuż przed nosem. Są chyba zbyt najedzone. Jedynie młode lwiątka wykazują nieco zainteresowania. Pewnie z chęcią popędziłyby w kierunku bydła. Ale pozostają w ukryciu razem z resztą stada.
W poszukiwaniu zwierząt w Masai Mara
Kolejne chwile spędzamy na poszukiwaniu lampartów wzdłuż rzeki. Nie widać żadnych śladów ich obecności. Są hipopotamy, bawoły i słoniem. Jeff decyduje, aby jechać w inny rejon rezerwatu. Najpierw jednak musimy przejechać przez miasteczko Talek. Tu naprawiamy przebitą oponę, po czym przekraczamy w pełni legalnie bramę rezerwatu. Za jego granicą cisza totalna. Pusto. Żadnych zwierząt. Stajemy pod samotnym drzewem, na którym gnieżdżą się sępy. To czas na lunch. Nie jest jednak zbyt przyjemnie, bo dziesiątki natrętnych much uporczywie na nas siada. Nie da się wytrzymać. Nici z odpoczynku. Jedziemy dalej. Pusto wszędzie. W tym rejonie nic nie znajdziemy. Po raz kolejny zmieniamy miejsce poszukiwań.
Szybko jedziemy w zupełnie nowe miejsce. Teoretycznie wydaje się, że tu też nic nie będzie. Długi odcinek niemal szutrowej autostrady prowadzi nas w dal. Nagle przez radio dowiadujemy się, że są lwy. Samiec i samica leżą gdzieś w trawach nad niewielkim strumykiem. Mają podobno miesiąc miodowy, czyli spędzają czas razem. Kopulują. Odbywa się to w regularnych odstępach co kilkanaście minut. Czekamy. Nic się nie dzieje. Wrócimy tu później bo mamy kolejną informację. Gepardy!
Gepardy w Masai Mara
Jedziemy znów masajską szutrostradą. Po niezbyt długim odcinku zjeżdżamy w bok poszukiwaniu geparda. Rozglądamy się uważnie. Nagle coś widać. Samochód. Obok niego w trawie wyleguje się aż pięć gepardów. To podobno bracia. Młode gepardy wygrzewają się w słońcu. W samochodzie siedzi ktoś kto prowadzi obserwacje gepardów. Nagrywa, filmuje i robi notatki. Ustawiamy się obok tak, żeby nie przeszkadzać. Gepardy pięknie pozują. Siadają, wstają i ziewają. Ale widok i emocje. Robimy dziesiątki zdjęć. Kręcimy filmiki. To chyba kulminacja dzisiejszego safari. Widok marzeń. Dopiero cieszyłem się z pierwszego spotkania z gepardem. Później z drugiego. A trzecie to spotkanie z całą piątką kotów tworzących koalicję. Zwierzęta wstają i podchodzą do uschniętego drzewa, przy którym stoimy. Wyobrażam sobie w tym momencie jak pięć gepardów pozuje na drzewie. Odjeżdżamy nieco dalej, a one kładą się w cieniu.
Nie leżą długo. Wypatrzyły gazele pasące się w pobliżu. Ruszają ich tropem. Zaczyna się polowanie. Siadają w czterech rogach prostokątnego obszaru. Każdy obserwuje inną stronę. Ruszają po kolei. Czają się. W pewnym momencie przyspieszają, ale gazele coś wyczuły. Uciekają w popłochu. Obserwujemy je jeszcze przez chwilę, po czym stwierdzamy, że to najwyższy czas sprawdzić co u lwów. Zostawiamy gepardy innym obserwującym z ponad dziesięciu samochodów. Coś mi się wydaje, że Pani prowadząca obserwacje nie jest zbyt zadowolona z najazdu turystów.
Żyrafy w Masai Mara
Nie dojeżdżamy do lwów, gdy mijamy stado dziewięciu żyraf masajskich. Początkowo niechętnie stajemy, ale gdy już je obserwujemy widzimy wyjątkowy spektakl. Wszystkie ustawiają się w zwartej grupie jakby celowo pozowały do grupowego zdjęcia. Skupiają się w pewnym momencie i wyglądają jak jedna żyrafa z pięcioma głowami. Obserwujemy jak przekraczają jakiś kanał. Ustawiają się w rzędzie. Jedna za drugą. Głowy mają skierowane w jedną stronę. Ale nam się trafiło ujęcie. To mogą być ciekawe kadry.
Jedziemy w stronę lwów. Dalej leżą. Nie doświadczamy widoku kopulujących zwierząt. Czas nas nagli. Podobno musimy wyjechać z rezerwatu przed osiemnastą. Nie wiem na ile to prawda, a na ile Jeff jest zmęczony jazdą. W każdym razie wracamy. Nie naciskamy zbytnio, bo słońce kryje się za chmurami. Nie ma nawet co liczyć na ładny zachód słońca.
Powrót do Julia’s RIver Camp
Mijamy bramę Talek i po osiemnastej jesteśmy na kempingu. Na dwie ostatnie noce przeniesiono nas do części VIP. Tu jest zdecydowanie bardziej prestiżowo. Namioty większe. Obsługa wręcz na każde skinienie. Napoje wliczone w cenę. Trochę za dużo jak na nasze potrzeby. To chyba rekompensata za ten wieczór, gdy zabrakło jedzenia. Noc zapada szybko. Jeff nocuje dziś w Talek, więc umawiamy się na 6:30 na śniadanie i wyjazd o siódmej.
Piję wino Four Cousins do kolacji. Łukasz sączy piwo. Jak zwykle przeglądamy zdjęcia. To był znów udany dzień. Lwy, gepardy, żyrafy i pierwsza przeprawa gnu. Gdzieś w oddali widać nadchodzącą burzę. Spodziewamy się jej w nocy. Zachmurzone niebo wskazuje na prawdopodobną nocną ulewę. Przez brak gwiazd na niebie jesteśmy w namiocie tuż po dziewiątej. Kończę notatki i czekam na wyłączenie generatora żebym mógł nagrać nocne odgłosy buszu. To przedostatnia szansa. Czekam i mam nadzieję, że nie zasnę. Strach pomyśleć, że to przedostatnia noc w Masai Mara, a do końca pobytu w Kenii zostały tylko dwa dni. Ale ten czas zleciał. Szkoda, że tak szybko. Dzięki temu już niedługo przytulę się do Mateuszka, bo bardzo za nim tęsknię. Ciekawe, czy on za mną też.
Zdjęcia i wspomnienia z podróży do Kenii i Tanzanii
W galerii znajdziecie zdjęcia z podróży do Kenii i zdjęcia z podróży do Tanzanii. Wszystkie odcinki relacji z podróży można przeczytać na blogu z podróży do Kenii i Tanzanii.
Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Kenii i Tanzanii
Przed podróżą do Kenii i Tanzanii warto zerknąć na kilka wskazówek ułatwiających planowanie wyjazdu. Sprawdźcie jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety, co spakować, ile kosztuje safari w Kenii oraz jaki jest koszt trekkingu na Ol Doinyo Lengai.
Album fotograficzny ze zdjęciami z Kenii i Tanzanii
Jeśli zainteresowała Cię moja relacja z podróży polecam też album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” (jestem jego autorem!) ze zdjęciami z różnych państw Afryki (również z Kenii i Tanzanii). Znajdziesz w nim również sporo informacji praktycznych, wspomnienia i ciekawostki na temat wędrówek po afrykańskich górach, safari i podróżowaniu po Afryce. Oczywiście są w nim też obszerne fragmenty poświęcone górom i podróżowaniu po Kenii i Tanzanii.