Wiza do Burundi z przygodami
Nigdy nie spodziewałem się, że wiza do Burundi to prawdziwa droga z przygodami. Pamiętaj o odpowiednio wcześniejszym wnioskowaniu o wizę (to naprawdę zajmuje sporo czasu, szczególnie, gdy zdarzą Ci się przygody). No i na pewno musisz być cierpliwy i gotowy na niespodziewane wydarzenia. Moja przygoda zdarzyła się na początku 2013 roku.
Wysyłanie mejli z pytaniami w języku angielskim na podany na stronie ambasady Burundi w Niemczech prawidłowy adres mejlowy nie przyniosło żadnego rezultatu. Po wysłaniu ośmiu mejli dałem sobie spokój.
Przypomniałem sobie, że w Berlinie (tam jest ambasada) mieszka znajoma, która być może mogłaby mi pomóc w kontakcie z ambasadą. Okazało się, że kontakt z ambasadą to wymagające zadanie.
Pierwsza rozmowa z Ambasadą Burundi w Niemczech
Pierwsza rozmowa telefoniczna skończyła się następującą relacją z jej przebiegu: „Na razie tam dzwoniłam. Pani powitała mnie „bążur”. To ja do niej czy ona deutsch. Nein. English? No. To ona do mnie czy ja franse. Ja na to że noł pardą. Pani przełączyła do jakiegoś pana, który deutsch też ni w ząb, ale za to, że po angielsku. To ja mu wyłuszczam problem w dawno nieużywanym narzeczu. I wtedy nastąpiła odpowiedź. Nie wiem z jakiego plemienia pan pochodzi i gdzie uczył się angielskiego, ale nie przypominało to nic, co kiedykolwiek wcześniej słyszałam. Wydaje mi się, że mówił, że nie trzeba rezerwacji. Ale to bardziej przeczucie, intuicja taka. Równie dobrze mógł mówić, że Polakom wiz nie wydają z zasady. Nic nie można było zrozumieć. Natomiast na pewno uparcie odsyłał mnie na stronę internetową.
Podziękowałam grzecznie i się rozłączyłam. Następnie poszłam do mojego szefa, który jest Francuzem. Zadzwonił, porozmawiał (z pierwszą panią) i dowiedział się, że mam zadzwonić w poniedziałek o 10, bo wtedy będzie pan, który się tym zajmuje. Czekamy więc do poniedziałku…. „.
Jak widać, wysyłanie mejli rzeczywiście było bez sensu.
Wiza do Burundi – wniosek wizowy
W międzyczasie w domu wypełniam wniosek wizowy dostępny jedynie w wersji francusko-niemieckiej. Oczywiście nie do końca wiem ,co wypełniam, bo tych języków nie znam. Wypełniam według mojego uznania po angielsku. Może ktoś w ambasadzie zrozumie. Do wniosku dołączam mój paszport, dwa zdjęcia, 65 euro w gotówce i korzystając z pomocy znajomych wysyłam komplet dokumentów do znajomej z Berlina.
Telefon z ambasady
Paszport trafia do ambasady. Wiza ma być za tydzień. Dwa dni później okazuje się, że niekoniecznie. Odbieram telefon od Pani z ambasady Burundi. Pani mówi po niemiecku. Nie rozumiem nic. Używam dwóch znanych mi niemieckich słów: „Nein” i „Ja”. Pani chyba w końcu domyśla się, że nic nie rozumiem. Przełącza mnie do tego Pana, co po mówi angielsku. Pan nie ma pojęcia o co chodzi i pyta, po co do niego dzwonię. Tłumaczę, że to przecież Pani z ambasady do mnie dzwoniła i to ja właściwie pytam, po co dzwonią. Ostatecznie chyba zrozumiał. Prosi żeby poczekać aż przyjdzie ta Pani. I wtedy pyta mnie przez telefon, czy to ta Pani do mnie dzwoniła. A skąd ja mam to wiedzieć.
Na szczęście się dogadują sami. Pytają, czy mam rezerwację hotelu w Burundi. No to im mówię, że przecież nie była potrzebna (tak przecież mówili) i że jeszcze nie i że moim celem jest Bużumbura i Ijenda, a do Burundi będę jechał z Rwandy. Obiecuję, że już niedługo będę miał rezerwację. Nie wiem co zrozumieli. Mówią, że oddzwonią później. Oddzwaniają, ale nie do mnie, tylko do kolegi, który tez przesłał komplet dokumentów wizowych. Rozmowa wygląda tak samo. W międzyczasie dowiadujemy się od koleżanki z Niemiec, że rezerwacja, która podobno nie była potrzebna, jednak jest konieczna. Cytuję koleżankę: „Ambasador w tym przypadku zadecydował, że rezerwacja musi być. Nie wiem, może jakieś szklane paciorki im wysłać, albo krowę…”.
Wiza do Burundi – obowiązkowa rezerwacja w hotelu
Dyskusja nie ma sensu, więc wysyłam mejle w różne miejsca z prośbą o rezerwację w hotelu. Oczywiście pisze po angielsku – może połowa adresatów zrozumie. Okazuje się, że połowa adresów mejlowych biur podróży w internecie jest nieprawidłowa. Ale część działa. Po kilku godzinach mam pierwszą rezerwację, która jest na styczeń 2012 roku (czyli ubiegłego roku).
Po kilku podobnych odpowiedziach czekam już tylko na hotel, który pierwszy prawidłowo trafi w daty, których potrzebuję i w prawidłową liczbę osób. I na dodatek przystawi pieczątkę w odpowiednim miejscu i w miarę prawidłowo umieści na rezerwacji nazwiska. To nie jest takie proste.
Ale w końcu jest prawidłowy dokument. Nawet nie zastanawiam się, co to za hotel. Wysyłam potwierdzenie rezerwacji na ten adres mejlowy, który od zawsze milczał. Okazuje się, że jednak działa.
Na wszelki wypadek tworzymy też „pełnomocnictwo” po niemiecku i angielsku do odbioru paszportów dla koleżanki w Niemczech. Obawiam się, że może ambasador postanowi w tym przypadku, że jest potrzebne. Tworzymy je w dwóch językach, bo nie wiemy, w którym języku zrozumie. Ambasador zdecydował, że zasłużyliśmy na wizę. Jest stempel w paszportach! Możemy podróżować do Burundi.
Informacje praktyczne przed podróżą do Rwandy i Burundi
Przed podróżą do Afryki warto zerknąć na kilka wskazówek ułatwiających planowanie podróży. Sprawdź, jak zaplanować podróż do Afryki, gdzie znaleźć tanie bilety oraz co spakować. Zerknij też na przykładowe koszty i ceny w Burundi (według stanu na 2013 rok).
Zdjęcia i wspomnienia z podróży
W galerii znajdziesz zdjęcia z podróży do Burundi. Wszystkie odcinki relacji z podróży do Rwandy, Burundi i Tanzanii można przeczytać na blogu z podróży do Rwandy, Burundi i Tanzanii.
Pamiątki z Afryki – sklep afrykański z rzeźbami i maskami
Jeśli ciekawią Cię różne oryginalne przedmioty z drewna z Afryki – zajrzyj do mojego sklepu afrykańskiego. Znajdziesz w nim dużo interesujących masek, rzeźb i figurek wykonanych przez artystów z wielu afrykańskich państw. Gorąco polecam!
Album fotograficzny ze zdjęciami
Polecam też album fotograficzny „W drodze na najwyższe szczyty Afryki” (jestem jego autorem!) ze zdjęciami z Rwandy. Oprócz zdjęć znajdziesz w nim również opowieści z podróży po Afryce oraz wspomnienia i ciekawostki z górskich wędrówek po Afryce. Oczywiście są w nim obszerne fragmenty poświęcone górom Rwandy, Burundi i Tanzanii. Polecam!
Wydaje się, że turyści to kasa, więc takie ceregiele z wizami są doprawdy dziwne…
No niestety to nam się tak tylko wydaje 😉 A to jest poważna sprawa 😉 Ta dość zabawna przygoda z wizą Burundi to jedna z wielu, której możemy doświadczyć. Dość ciekawie może też być podczas wyrabiania wizy do Ghany.