Wodospad Poubarra na rzece Ogowe

Wodospad Poubara

Wodospad Poubara

W drodze z Lekedi do Franceville mamy zamiar odwiedzić wodospad Poubara i znajdujący się w pobliżu, przewieszony nad rzeką Ogowe most z lian. Chociaż droga jest w większości asfaltowa jej pokonanie zajmuje nam ponad dwie godziny. Most robi wrażenie. To raczej kładka niż most. Jest mocno chybotliwa. Buja się na wszystkie strony przy każdym naszym kroku. Musimy iść w odstępach. Kąpiel w rwącej rzece nie jest wskazana.

Kładka nad rzeką Ogowe
Kładka nad rzeką Ogowe

Do wodospadu Poubara trzeba jeszcze przejść kilkaset metrów. Warto. Ogromne masy wody z hukiem spadają z kilkudziesięciometrowego progu. Ogowe to ponad tysiąc dwieście kilometrowa rzeka. Najważniejsza rzeka Gabonu, zbierająca i dostarczająca wodę praktycznie w całym kraju. To jednocześnie czwarta rzeka Afryki pod względem ilości przepływającej wody.

Wodospad Poubarra na rzece Ogowe
Wodospad Poubarra na rzece Ogowe

Franceville

To było przyjemne zakończenie pobytu w okolicach Franceville. Szofer wiezie nas do centrum miasta. Jest jeszcze widno. Może to szansa na kilka ciekawych zdjęć? Czeka na nas wysłannik Sisi, który zarezerwował nam nocleg. Proponuje też przejażdżkę po mieście. Rezygnujemy. Umawiamy się na rano. Ma nas zawieźć na lotnisko. Wprawdzie nie mamy jeszcze biletów lotniczych, ale miejmy nadzieję, że ich odbiór będzie formalnością.

Snujemy się bez większego celu po okolicach targu i naszego hotelu. Ściemnia się. Robimy zakupy. Zjadamy świeżutką bagietkę. Kupuję pierwszą płytę z gabońską muzyką. Zrobiło się duszno i gorąco. Pot spływa po policzkach. Mariusz robi nocne zdjęcia Franceville. Ja się trochę jeszcze krępuję nowego miasta. Mieszkamy w imprezowej dzielnicy. Bar na barze. Głośność muzyki przekracza wszelkie normy. Jest tak głośna i zniekształcona, że nie ma szansy znaleźć jakiegokolwiek rytmu. Gabończycy czują się z tym dobrze. Rumor jest straszny. Jest coraz więcej ludzi. Nikt nie tańczy. Za wcześnie.

Kupujemy kilka porcji kurczaka z grilla i siadamy w jednym z barów. Sączymy piwko. Przy próbie zrobienia zdjęcia jedna z kelnerek robi się trochę nieprzyjemna. A może po prostu jest pijana? Ciężko stwierdzić. Przecież jej nie rozumiemy. Nawet jej nie słyszymy. Na wszelki wypadek po wypiciu piwa ulatniamy się. Wstępujemy do kafejki internetowej. Czas skontaktować się z kimś z São Tomé i napisać co u nas znajomym. Kawiarenka jest tuż obok hotelu. Działa, jak wszystko w Gabonie. Powoli.

Noc

Noc zapowiada się imprezowo. Za ścianą naszego pokoju jest bar z dyskoteką. Ale muzyka, którą słyszymy dociera jeszcze z kilku barów w okolicy. Okna wychodzą na ciemny zaułek, gdzie co chwilę ktoś wchodzi, krzyczy i awanturuje się. To dopiero dwudziesta druga. Początek imprezy. Co będzie się działo w nocy? Strach się bać. Może być ciekawie. Mordobicia. Sex. Wszystko na wyciagnięcie ręki. Wszystko możliwe. Zaraz za oknem. Duża ilość decybeli gwarantowana. To dobry moment na uzupełnienie notatek. Przy okazji degustuję lokalny wynalazek o nazwie VinoCola. Nie ma co się rozpisywać. To słodkie czerwone tanie wino z domieszką aromatu coca coli. Ma 7%. Noc będzie naprawdę ciężka. Jak będziemy wstawać przed siódmą pewnie część Gabończyków będzie dopiero wracać z imprezy.

Zdjęcia i relacja z podróży do Gabonu

Zdjęcia z podróży do Gabonu

Pozostałe odcinki relacji z podróży do Gabonu na blogu

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Gabonu

Gabon – informacje praktyczne

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.