Wschód słońca w Fish River Canyon
Namibia nie pozwala na nudę. Kolejny dzień rozpoczynamy o 6:30. Już świta. Wracamy do kanionu i z niecierpliwością czekamy na wschód słońca w Fish River Canyon. Wielka kula oświetla coraz mocniej kryjące się do tej pory w cieniu urwiska kanionu. Piękne cienie i oświetlone skały. Jest pięknie.
Fotografujemy na kilka aparatów. Słońce coraz wyżej. Nie oznacza to jednak, że jest ciepło. Wręcz przeciwnie. O ile noc w namiocie była całkiem ciepła, to nad kanionem wieje jest zimny wiatr. Dwa polary obowiązkowe.

Przenosimy się z punktu do punktu obserwując kolejne fragmenty kanionu. Bardzo nam się podoba. Po pięciu godzinach wracamy na kemping żeby zjeść śniadanie. Od tego dnia to już będzie w zasadzie codzienne tradycja: kanapki z dżemem.
Zwijamy namioty. Bierzemy też prysznic po dwóch dniach bez kąpieli i ruszamy w dalszą podróż. Przed nami kilkaset kilometrów w kierunku Sossuvlei. Najpierw ponad sto kilometrów równym szutrem. Można nim spokojnie pędzić 100 km/h. Później trochę asfaltem i znowu szutrową drogą. W międzyczasie kilka przerw na zdjęcia. Oryksa, nietypowe znaki drogowe i droga. To dzisiejsze tematy fotograficzne. Przez ponad 100 km minęliśmy się z zaledwie trzema samochodami. Dookoła jest po prostu pusto i cicho.

Pierwszy kemping, na którym moglibyśmy się zatrzymać okazuje się zajęty chociaż widzimy tylko jeden rozbity namiot. Podejrzewam, że właścicielowi nie chce się po porostu obsługiwać nowych gości. Na szczęście bez problemu znajdujemy inny kemping, zaledwie kilka kilometrów dalej, w miejscowości Helmeringhausen. Właściwie nie bardzo mamy po co tu nocować, ale w baku mamy już tylko połowę paliwa, więc powinniśmy zatankować. A tu jest jedna z nielicznych stacji benzynowych na trasie. Poczekamy więc do następnego dnia, bo dziś stacja jest już zamknięta.
Helmeringhausen
Helmeringhausen to zaledwie kilka domów przy skrzyżowaniu drogi C13 i C13. Jest hotel, kemping, stacja benzynowa i sklep. Prawdopodobnie kilkudziesięciu stałych mieszkańców. Można odnieść wrażenie, że jest na końcu świata. Nie dzieje się nic. Dookoła cisza, która jest wspaniała. Można siedzieć i jej słuchać. Patrzeć w niebo i myśleć. Marzyć. To Namibia. Jest obłędna!
Pyszna kolacja, na którą po raz drugi podczas wyjazdu gotujemy sos z makaronem i pomarańczą. Na deser pierwsza od ponad miesiąca coca-cola. Wygłodniali zjadamy wszystko w oka mgnieniu. A po kolacji, dzięki dobremu internetowi udaje mi się nawet porozmawiać z Matim. Tęsknię. Fajnie by było być tu razem z nim. I gdy zamierzamy iść spać, Łukasz przypomina, że na naszym kempingu są wraki starych samochodów. A to oznacza tylko jedno. Nie idziemy spać. Będziemy robić zdjęcia. Zamiast spać, spędzamy jeszcze półtorej godziny na fotografowaniu wraków i rozgwieżdżonego nieba.

Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii
Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.