Plaże na północy Mauritiusa

Plaże na północy Mauritiusa

Plaże na północy Mauritiusa

Planujemy odwiedzić najładniejsze plaże na północy Mauritiusa, ale niespieszny poranek w La Margaricie zaczynamy od śniadania w hotelowej restauracji. Niczym w zasadzie nie odbiega od tego z poprzedniego hotelu, a jest o kilka euro droższe. To było pierwsze i ostatnie śniadanie w tym miejscu.

Panie Maurytyjki z obsługi zachwycają się Mateuszkiem. Gdy go widzą biorą go na ręce i przekazują między sobą. Mati chyba nie podziela ich zachwytu. Już po paru chwilach ma dość i chce wrócić do nas na rączki. Niby się uśmiecha do wszystkich dookoła, ale gdy idzie w obce ręce pojawia się blokada. Ryfka na buzi i często płacz. Może zbyt nachalnie go od nas zabierają.

Z Matim na plaży
Z Matim na plaży

Na dzisiejszy dzień nie mamy wielkich planów. To chyba będzie dzień na plażing. Ale na początek niespodzianka dla Matiego, czyli wspólna kąpiel w basenie. Mateusz jest zachwycony. Śmieje się w głos. Szałem są podskoki w wodzie. W końcu oprócz przemieszczania się po podłodze i ciekawskiego wspinania się na każdy przedmiot znajdujący się w pobliżu ma coś dla siebie.

Plaże na północy Mauritiusa. Trou-aux-Biches i Mont Choisy Beach.

Dopiero około południa docieramy na pierwszą plażę w Trou-aux-Biches. Nie zostajemy na niej zbyt długo. Chyba jesteśmy zbyt wybredni. Na kolejnej plaży spędzamy już nieco więcej czasu. To kilkusetmetrowa szeroka piaszczysta plaża Mont Choisy Beach. Leżymy tu prawie trzy godziny. Słońce w końcu nas opala. Nawet tego nie czujemy. Mati wciąż na coś wchodzi. Zamiast na kocu woli leżeć na piachu. Chyba tak mu dobrze.

Plaże na północy Mauritiusa
Plaże na północy Mauritiusa

Przy każdej plaży są spore parkingi, toalety, czasem prysznice i przebieralnie. Bywają budy z jedzeniem. Serwują ryby, hamburgery, frytki, soki i owoce. Wygląda to trochę jak nad polskim morzem, choć tu większość rzeczy jest tańsza i przede wszystkim lepsza i świeższa. Ale najważniejsze jest to, że nie ma tłumów i parawanów.

Grande Baie

Kolejne miejsce, które dziś odwiedzamy to Grande Baie. To spore turystyczne miasteczko. Jednocześnie niewielki port. Jak dla mnie zbyt duży tłum. Zbyt ciasno i zbyt głośno. Chyba rzeczywiście odwykłem od miast i tłoku. Nie lubię tego.

Targ rybny w Grande Baie
Targ rybny w Grande Baie

Chodzimy po miasteczku to tu, to tam. Robię kilka zdjęć sprzedawcom ryb. Szukamy pamiątek i przyjemnej knajpki. Trwa siesta, więc większość miejsc jest wciąż zamknięta. W końcu mamy otwartą restauracyjkę przy głównej drodze. Zamawiamy ryby i sałatkę owocową. Ryba jest przepyszna. Bez problemu zjadłbym dwa razy więcej.

Zachód słońca w Grande Baie
Zachód słońca w Grande Baie

Wracając do La Margarity wstępujemy do jakiegoś supermarketu, gdzie kupuję rum waniliowy i bananowy dżem, którego wciąż w Polsce nie ma, a bardzo go lubię. Dlatego czasem sam go sobie robię. W hotelu jesteśmy o dość późnej godzinie. Za późno na kąpiel. Mati kąpie się w dmuchanej wanience i tak samo, jak wczoraj schodzimy na dół i próbujemy go uśpić przy basenie. Delektujemy się przyjemnym ciepłem wieczora. Mati zasypia w namiociku. Ja piszę dalszą część wspomnień. Aga czyta. Prawdziwe wczasy. Sączymy rum z coca colą i Amarulę. Przed północą wracamy do pokoju. I tak kończy się plażowy dzień na Mauritiusie. Nocą wszystko się powtarza. Pobudka około 4. Karmienie i ponowny sen. Tym razem niezbyt długi. O godzinie 6 Mati jest już gotowy do zabawy i szaleństw.

Zdjęcia i relacja z podróży na Mauritius

Zdjęcia z Mauritiusa

Dalsze odcinki relacji z podróży na Mauritius znajdziecie na blogu z podróży na Mauritius

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.