Podsumowanie podróży do Gabonu. Wyjazd był udany. Intensywny, męczący i wymagający. Warto stawiać sobie ambitne cele i je realizować.

Podsumowanie podróży do Gabonu. Wyjazd był udany. Intensywny, męczący i wymagający. Warto stawiać sobie ambitne cele i je realizować.
Pamiątki z Gabonu. Maski, zabawki zwane tikitaki, maleńkie maski – paszporty. Każda inna. Każda charakterystyczna dla innej grupy etnicznej.
Akanda National Park. Park położny na wybrzeżu Gabonu. Flamingi, pelikany i inne ptaki. Rejs kanałami, do których wpływa woda podczas przypływów.
Wieloryby na São Tomé. Pływamy z daleka od brzegu. Wypytujemy rybaków w malutkich pirogach, czy widzieli dziś wieloryby. Niestety widzieli je wczoraj.
Urodziny na São Tomé. Oryginalnie. Daleko. Gdzieś. Wyciągam przywiezione specjalnie na tą okazję Delicje, Ptasie Mleczko, Prince Polo i wiśniówkę.
Najwyższa góra São Tomé. Podejście jest wymagające i okrycia niezbyt nam się przydają. Raczej przeszkadzają. Wspinaczka po błocie i korzeniach.
Pico de São Tomé – najwyższa góra Wysp Św. Tomasza i Książęcej. Ma 2024 m n.p.m. Znajduje się na terenie Parku Narodowego Obô – jedynego na São Tomé.
Alkohol z São Tomé. Zielonkawy napój nazywa się mosquito. Brzmi dziwnie. Chyba nie robią go z komarów? A może warto nim popić malarone?