Kanjonde w Angoli

Kanjonde w Angoli

Idziemy przez Kanjonde. Robię zdjęcie. A ludzie dziękują. Odwzajemniam uśmiech i podziękowanie. Nie chcą pieniędzy. Nie zabraniają. Proszą o zdjęcia. Zapraszają. Pozują. Mówią „Amigo, obrigada”. Każą iść do następnego domu. I znów robić zdjęcia. Tak obchodzimy całą wieś. Fotografujemy kilkadziesiąt osób. Dzieci, dorosłych i staruszków. Najstarszy mężczyzna ma 89 lat. Najstarsza kobieta – nikt nie wie.

Pierwsze chwile w Angoli

Pierwsze chwile w Angoli

Trzypasmówka na wyjeździe z Luandy. Oczy dookoła głowy. Wszystko jeździ wszędzie. I ludzie na ulicy. Sprzedawcy wszystkiego. Kobiety z wiadrami na głowach. Biało – niebieskie minibusy, tuk tuki, motocykle. Nowoczesne samochody terenowe i zdezelowane gruchoty. Spaliny. Czarny dym z rur. Dwupasmówka. W końcu jednopasmówka. Samochody jeden za drugim. Coraz gorsza droga. Wolno. Zygzakiem.