Zimorodek malachitowy

Birding w delcie rzeki Okawango

Birding w delcie rzeki Okawango

Główną atrakcją, dla której przyjechaliśmy do tego miejsca jest rejs łódką rzeką Okawango i oglądanie ptaków, czyli po angielsku Birding w delcie rzeki Okawango. Zastanawialiśmy się jeszcze, czy nie zdecydować się na łowienie ryb, ale ostatecznie dajemy sobie z tym spokój. Ptaki! Już od samego rana liczę na mnóstwo zdjęć. I po cichu liczę też na zdjęcie wyjątkowej sowy. Nigdy jeszcze nie sfotografowałem sowy.

Wchodzimy na łódź. Mamy ją tylko dla siebie. Możemy robić tyle zdjęć, i tam, gdzie sobie tego zażyczymy. Jedyny minus jest taki, że zimno. Szczególnie, gdy szybciej płyniemy. Ptaki zaczynają się od razu. Przy brzegu rośnie sporo drzew. Jak zwykle nie za bardzo znam nazwy. Kierowca łódki stara się je podawać. Dobrze to robi i widać, że się zna. Ale nazwy zapominam momentalnie.

Zimorodek malachitowy
Zimorodek malachitowy

Bardzo mi się podoba. Obserwujemy czekającego na gałęzi rybaczka wielkiego. Z dziur w piaszczystej skarpie wychodzą żołny białoczelne. Czeka na nie wielka jaszczura. Może nawet nie na ptaki, które próbują ją przepędzić. Jaszczura próbuje dobrać się do jajek. Nie udaje się. Przepędziły jaszczurę.

Gdy drzewa się kończą, ptaków jest mniej. Pojedyncze czaple, kormorany i wężówki afrykańskie. Nagle dostrzegamy jednego z moich ulubionych ptaków. Zimorodek malachitowy siedzi spokojnie na trawie i czeka aż go sfotografuję. I odlatuje. Jest przepiękny.

Birding w delcie rzeki Okawango – sowy nad rzeką Okawango

Zdecydowaliśmy się aż na trzy godziny pływania. To była świetna decyzja, bo pozwala dotrzeć do wszystkich miejsc i tuż przed półmetkiem znajdujemy się w jednej z przybrzeżnych wiosek. Tu podobno są sowy. Rzeczywiście. W konarach drzewa jest dziupla, a z niej wystaje malutka głowa młodej sówki. Rodziców nie ma w pobliżu. Przepływamy pod inne drzewo. Jest! Samiczka. Robię zdjęcia. Ale żeby były jeszcze lepsze wychodzimy na brzeg. Stąd mamy lepsze zdjęcia. Ale to nie wszystko. Zza płotu, który okala brzeg byłoby jeszcze lepiej. Ktoś, kto mieszka za płotem zgadza się i przeskakujemy przez płot. Targam ze sobą ten wielki obiektyw ze statywem. Było warto. Robię zdjęcie sowy. Chyba dobre. Sprawdzę po powrocie.

Birding w delcie rzeki Okawango - Żołny białoczelne
Żołny białoczelne

Płyniemy kolejnych kilkaset metrów ze sporą prędkością aż do miejsca, gdzie w wodzie lenią się hipopotamy. Całe stado. Chrumkają coś po swojemu i uważnie nas obserwują. Dla nas to atrakcja. Dla nich zagrożenie. W sumie dla nas też. Gdyby taki podwodny krążownik zderzył się z łódką, raczej byśmy z niej powypadali. Żegnamy je i szybko wracamy. Kierowca funduje nam jeszcze szybki rajd po jednej z odnóg Okawango. Szybko, wąsko, z zakrętami. Czuję się, jakbym grał w grę.

To w ogóle był fajny rejs warty zapłaconych pieniędzy. Birding w delcie rzeki Okawango jest godny polecenia. Pierwsze chwile nad deltą Okawango za nami. Udane. Ciekawy jestem kolejnych atrakcji. Tymczasem zwijamy namiot w towarzystwie biegających po drzewach koczkodanów tumbili i wiewiórek.

Pająk w toalecie

Z przyjemnością korzystamy jeszcze z prysznica. Choć dla mnie to tym razem wyjątkowe przeżycie. Powiedziałbym raczej, że to chwila jak z horroru. Tajemnica tkwi w rolce papieru toaletowego. Gdy jej dotykam nagle wylatuje z niej ogromy pająk. Wielki jak dłoń. Chyba zaraz padnę na miejscu na zawał. Wolałbym tego typu sceny oglądać tylko na filmach. Chwilę patrzymy na siebie. Pająk decyduje się wycofać za drzwi łazienki. Tylko na chwilę, bo kilka minut później wraca. Przywędrował obserwować, co się dzieje pod prysznicem. Niech on już stąd sobie pójdzie. Nie lubię pająków.

Po krótkiej przygodzie wyjeżdżamy. To było fajne miejsce. W recepcji przestrzegają nas, że droga do Maun jest bardzo dziurawa i bardzo dużo zwierząt na drodze. To się sprawdza. Tak jest rzeczywiście. Nie da się jechać szybciej niż 40 km/h. Dziury tak wielkie, że czasem nie da się ich ominąć. I co z tego, że droga asfaltowa. W takim tempie to możemy przed zmrokiem nie zdążyć do Maun. I te zwierzęta. Krowy, konie, osły, kozy. Zupełnie się nie przejmują samochodami. Osły jak na złość wychodzą zawsze na środek wtedy, gdy przejeżdżamy. Nie reagują na sygnał. Na nic. Krowy są bardziej uważne. A z kozami nigdy niewiadomo. I jeszcze jedzą asfalt! Serio. Stoją tam, gdzie dziury i żrą. To może one są sprawcami tych dziur? Na to wygląda.

Birding w delcie rzeki Okawango
Rzeka Okawango

Dziurawe drogi Botswany

Męczy mnie ta droga. Do przejechania około 400 km. W tym tempie się nie da. Denerwujące są też wioski. Nawet, gdy nic w nich nie ma przez długi czas ciągną się ograniczenia prędkości do 60 km/h. Za długo. Kilometry mijają. Droga się nieco polepsza. Aż w końcu, gdy zbliżamy się do skrzyżowania naszej drogi A35 z drogą A3 w Sehitwa droga robi się zdecydowanie lepsza. Można ciąć przepisowe 120 km/h. Pojawia się cień szansy na Maun przed zachodem słońca. Ale to jeszcze nie oznacza końca podróży. W Maun musimy zrobić zakupy, choć nie mamy Puli. No i musimy odnaleźć Old Backpacker’s, czyli camping, na którym zarezerwowaliśmy namiot.

Maun

Wszystko układa się po naszej myśli. Docieramy przed zachodem. Znajdujemy sklep, w którym można zapłacić kartą. Jest też sklep monopolowy, gdzie też płacimy kartą za piwo i wino Four Cousins. Pod sklepem kupuję też trzcinę cukrową. Kosztuje 70 groszy. Tu kartą nie płacę. Camping znajdujemy bez problemu. Aż jestem zaskoczony jak to wszystko nam się bezproblemowo układa.

Maun ciągnie się przez wiele kilometrów. Przejeżdżamy w zasadzie przez całe miasto. Nie można się zgubić. Na campingu rezerwacja już czeka. Nocujemy w domku, a w zasadzie w obszernym namiocie, w którym są łóżka, a tuż obok wypasiona łazienka. Podoba mi się. To była dobra decyzja. Przy recepcji spotykamy Polkę, ale nie chce nam się z nią za bardzo gadać, więc rozchodzimy się w swoje strony. Bezproblemowo załatwiamy też na jutro spływ Mokoro. Całodzienny. Tak, jak zaplanowaliśmy. I na koniec odpoczywamy w barze, czekając na steki, popijając wino i przyglądając się jednocześnie zgrabnym ruchom kelnerki. Nie wytrzymujemy jednak długo. Już się chyba przyzwyczailiśmy do tutejszych godzin funkcjonowania i najlepiej nam idzie od świtu do zmierzchu. Dziś noc spędzimy w wygodnych łóżkach. Będzie ciepło. To przyjemna dwudniowa odmiana.

Relacja z podróży i zdjęcia z Namibii i Botswany

Zdjęcia z podróży do Namibii

Zdjęcia z podróży do Botswany

Pozostałe odcinki relacji z podróży do Namibii i Botswany na blogu

Wskazówki i informacje praktyczne przed podróżą do Namibii i Botswany

Informacje praktyczne przed podróżą do Namibii

Informacje praktyczne przed podróżą do Botswany

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.