Panie Pigmejki z Gabonu

Bwiti w Gabonie

Bwiti w Gabonie

Przebrani i przepakowani ruszamy w drogę do Koulamoutou. Nocna jazda po szutrowych gabońskich drogach to przygoda. Szczególnie, gdy kierowca gazu nie oszczędza. Czas mija szybko. Po godzinie łapią nas skurcze od zasiedzenia. Z trudem wychodzimy z samochodu żeby rozprostować nogi. Po drodze wywiązuje się całkiem ciekawa rozmowa na temat gabońskich zwyczajów, przede wszystkim inicjacji – Bwiti w Gabonie. To zupełnie nieznany nam zwyczaj i ceremonia. A dziś u Pigmejów po raz pierwszy doświadczyliśmy namiastkę tego ważnego wydarzenia. Zaledwie fragment przygotowań do wielodniowych obchodów.

Inicjacja

Ceremonia inicjacji to tajemnicza uroczystość. Często temat tabu, o którym się nie mówi, ale o którym wszyscy wiedzą. I większość ją przechodzi. To obrzęd praktykowany w Afryce Centralnej, głównie na terytorium obecnego Gabonu, DR Kongo oraz Kamerunu, przede wszystkim wśród ludów Babongo, Mitsogo i Fang. Ceremonia Bwiti odnosi się zarówno do religii – Bwiti, jak i grupy praktykującej tą religię, szacowaną na 2 – 3 miliony. Religia po częściowym zaadaptowaniu do innych grup etnicznych korzysta głównie z tradycyjnych wierzeń Pigmejów.

Pigmejska wioska w Gabonie
Pigmejska wioska w Gabonie

Rodzajów inicjacji jest kilka, szczególnie u mężczyzn. Odnoszą się do kilku aspektów wiary i życia. Są to między innymi Ngonde (bwiti of visions and diagnostics), Mioba (bwiti of healing with platns and herbs), Bosuka (bwiti of knowledge of creation), Mabundi (bwiti of women) i Senguendia (bwiti of protection). Nasi rozmówcy nie do końca potrafią wskazać na różnice. Inaczej wygląda sama ceremonia i obrzędy z tym związane u chłopców, a inaczej u dziewczynek. Ceremonia u dziewcząt jest znacznie dłuższa, nawet kilkutygodniowa. Stąd nawet dzisiejsza próba tańca. Najpierw tańczyły dziewczyny, a po naszym wyjściu z wioski próbę mieli chłopcy. Inicjację przechodzi się w wieku od kilku do kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Czasem kilkukrotnie, gdy jej efekt nie zadowala starszyzny. Jej celem jest przede wszystkim przyjęcie do grona „dorosłych”, pełnoprawnych członków społeczności.

Trzy fazy obrzędów

Obrzędy składają się przeważnie z trzech faz. Pierwsza to taniec. Przez kilka dni, dzień w dzień rano i wieczorem grupa inicjowanych dziewcząt lub chłopców tańczy. Tańczą, aby wszyscy mieszkańcy wioski ich zobaczyli. To ważne. Dlatego też ludzie, którzy mieszkają w miastach, nawet w Libreville wracają do swoich rodzinnych wiosek, aby uczestniczyć w obrzędach. Tańce odbywają się w specjalnie do tego przeznaczonych pomieszczeniach, „kaplicach”.

Po tej fazie następuje faza druga. Polega ona przede wszystkim na całodniowym przebywaniu w lesie, w towarzystwie osób dorosłych. W tym czasie następuje najbardziej tajemniczy fragment obrzędów. Inicjowana osoba dostaje początkowo niewielką dawkę specjalnych nasion, stymulujących i pobudzających podczas tej fazy inicjacji, polowania i podczas pobytu w lesie. To specjalna mikstura z halucynogennej kory korzenia rośliny Tabernanthe iboga. Starszyzna, pod nadzorem „mistrza ceremonii”, zwanego N’ganga, podczas jednej z nocy podaje również dużo większą dawkę tej mikstury. To właśnie wtedy następuje najważniejsza część obrzędu.

Będąca w transie pod wpływem środków narkotycznych osoba inicjowana kontaktuje się z bóstwami Bwiti. Musi później opowiedzieć jak było, co się działo, co się widziało. Jeśli opowieść zgadza się z tym, czego oczekują starsi, osoba zalicza ten etap inicjacji. Jeśli nie, ceremonię trzeba powtarzać. To jest też czas, gdy na ciele inicjowanych osób umieszcza się symbol, oznaczający, że ta osoba przeszła inicjację, że jest pełnoprawnym członkiem grupy wyznających Bwiti. Kierowca pokazuje nam swój znak na ręku.

Panie Pigmejki z Gabonu
Panie Pigmejki z Gabonu

Kolejna faza polega na przekazywaniu ważnych informacji i rad. O pochodzeniu społeczności, o życiu, o lesie, o zasadach rozwiązywania bieżących problemów, o tym do kogo należą poszczególne części lasu i wiele innych lokalnych mądrości.

Bwiti w Gabonie jest ciekawe, ale bardzo mało dla nas zrozumiałe.

Powrót do Koulamoutou

Droga mija bardzo szybko. Kierowca nawet zapomniał włączyć pigmejskiej muzyki, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Docieramy do Koulamoutou szczęśliwie, choć późno. Trochę marudzimy z wyborem hotelu. W końcu decydujemy się na całkiem niezły hotelik Cafe Jacqueline za 14000 CFA na 3 osoby.

Czas na porządny prysznic. I pisanie wspomnień. To też czas na buteleczkę gorzkiej żołądkowej na cześć jednej z najbardziej męczących górskich wędrówek po Afryce. Zasłużyłem też na ptasie mleczko. Nie wygląda wprawdzie już jak ptasie mleczko, ale smakuje wybornie

Zdjęcia i relacja z podróży do Gabonu

Zdjęcia z podróży do Gabonu

Pozostałe odcinki relacji z podróży do Gabonu na blogu

Informacje praktyczne i wskazówki przed podróżą do Gabonu

Gabon – informacje praktyczne

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.