Safari w Namibii
Budzę się przed 6:00. To już normalne na tym wyjeździe. Chwilę zastanawiam się, gdzie jestem. Tak, wciąż jestem na safari w Namibii. Ciemno przed namiotem. Mimo wszystko czas wyjść na zewnątrz. Nie chce mi się leżeć. Sprawdzę więc, czy sowa jest na drzewie.
Szlarogłówka siedzi na gałęzi z małym gryzoniem w dziobie. Kręci się chwilę i momentalnie połyka zdobycz w całości na moich oczach. Po chwili przenosi się na sąsiednie drzewo.
Po kempingu kica też zajączek, a w koronach drzew znów widzę świecące kolorowe światełka. Teraz już wiem, że to są galago, czyli takie malutkie zwierzątka przypominające gremliny. Są niesamowicie szybkie, a ich od ich oczu światło odbija się w różnych barwach.
Świta. Przy wodopoju spokój. Nie spieszymy się za bardzo. Dopiero przed 9:00 ruszamy na safari. Naszym celem są oczka wodne, nad którymi byliśmy wczoraj. Niestety nie widać zbyt dużo zwierząt. Dopiero w pobliżu naturalnego zbiornika Nuamses jest nieco lepiej. Stoją oryksy i żyrafy. Oprócz tego nic.
Punkt widokowy na solnisko
Jedziemy więc w stronę punktu widokowego na nieckę Etoszy. Robi wrażenie. Ogromna pustka. Płaska powierzchnia sezonowego jeziora ciągnie się w białą nieskończoność. Kilka zdjęć na pamiątkę i wracamy do Halali.
Wszędzie dookoła trawy. Wyglądają jak ogromne morze. Jasnożółte niekończące się falujące morze traw. Doskonałe miejsce na spotkanie geparda. Ale niestety zamiast gepardów są chodzące pośród traw impale, zebry, gnu i dikdiki.
Na kemping wracamy tuż przed południem w największy upał odbierającą wszelką energię. Dziś już naprawdę musimy się zmobilizować i wykąpać się. Ale nie tylko pod prysznicem. Chcemy też popływać w basenie. Teoretycznie plan jest dobry. Gdyby nie to, że zaraz po zaparzeniu popołudniowej kawy dostrzegam na drzewie sowę. No i znowu się zaczyna. Nie możemy się powstrzymać. Fotografujemy szlarogłówkę i liczne toko, które próbują upolować owady w trawach.
Mija godzina. I gdyby nie naprawdę silna motywacja, znów nie wykąpalibyśmy się w basenie. Pływamy więc tylko kilka chwil i ruszamy na popołudniowe safari.
Safari w Namibii – senne chwile
Jest przyjemnie ciepło. Oczy z niewyspania niemal zamykają się same, bo nie widzimy żadnych zwierząt. Ucinamy więc sobie krótką drzemkę nad jednym z jeziorek. I po paru minutach odzyskujemy energię. Dziwnym trafem pojawiają się też zwierzęta. Przychodzą dikdiki. Na drzewie ląduje żołna, a tuż obok niej łowiec. Niestety w pięknych gepardzich trawach znów nie ma geparda. Tak samo, jak w kolorowym lamparcim lesie nie ma lamparta. Może jutro go wytropimy. Albo pojutrze. Nie poddajemy się jeszcze.
Wracając, tuż przed kempingiem Łukasz zauważa małą sóweczkę sawannową. Żałujemy tylko, że nie ma możliwości zrobić jej zdjęcia z pełnią księżyca w tle. Po powrocie do Halali z jednej z dziupli wychodzą te małe skrzaty galago przypominające gremliny. Jest ich kilka. To bardzo rzadkie zwierzęta, szczególnie trudne do zobaczenia i sfotografowania poza nocą.
Kolejny wieczorny spektakl nad wodą
Nad wodą w Halali trwa wieczorny spektakl przyrodniczy. Cztery nosorożce, stado słoni i hiena. Zupełnie, jak wczoraj. Stado słoni zaspokaja pragnienie. Jeden z większych nosorożców niepokoi olbrzymy. W końcu słonie mają dość. Sprawiają wrażenie, jakby wołały o pomoc. Jakby wołały tatę. I rzeczywiście. Z buszu wychodzi ogromny samiec, największy z całej grupy. Podchodzi i wywołuje popłoch pośród nosorożców. Uciekają w krzaki porykując złowrogo. Samiec stoi jeszcze dłuższą chwilę upewniwszy się, że nosorożce nie wrócą, a pozostałe słonie w spokoju odejdą. Sama jego obecność wzbudziła strach pośród niemałych przecież nosorożców. Jest ogromny, o wiele większy niż cała reszta.
Ciągle nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę to wszystko widzę jak w kinie. Ale nie! To dzieje się naprawdę kilkadziesiąt metrów przede mną. Zapadła cisza. Wiadomo, że to nie koniec. Widzowie oczekują w spokoju na kolejne sceny. Ja też. Patrzę i cieszę się, że naprawdę tego doświadczam.
Gdy w brzuchu burczy nie do wytrzymania, opuszczam widownię i idę ugotować ryż. Tak po prostu. Nalewam więc sobie szklankę wina Four Cousins i opisuję kolejne chwile z trwającej podróży po Namibii. Opisuję też wrażenia ostatnich godzin. Na kempingu jest już cicho. Większość ludzi śpi. Czasem tylko ciszę przerywa pohukiwanie sowy, nieprzyjemny niby śmiech hien albo ryk słoni. Czasem krótki śpiew nocnego ptaka. To wszystko w samym środku parku narodowego Etosha w Namibii. Delektuję się magicznymi chwilami, ciszą, spokojem i zasypiam.
Zdjęcia i relacja z fotograficznej podróży do Namibii
Zdjęcia z fotograficznej podróży do Namibii z 2022 roku znajdziesz w galerii zdjęć z Namibii. A relację z podróży znajdziesz na blogu w kategorii „Blog z fotograficznej podróży do Namibii„.