Wspinamy się na przemian po skałach i osypującym się pod nogami żwirze zmieszanym z wulkanicznym pyłem. Jest ciężko i zimno, ale szczyt jest już na wyciągnięcie ręki. W brzuchu burczy z głodu, bo nie jedliśmy dziś śniadania. Mijani na szlaku ludzie częstują nas rodzynkami. Dzięki temu trochę zapominam o jedzeniu. Został tylko krótki fragment stromego podejścia z łańcuchami i klamrami przymocowanymi do skał. Jeszcze kilka kroków i stajemy na górze Mount Kenya.

Męczący trekking w górach Atlas
Trekking w Górach Atlas. Krok po kroku wdrapujemy się na przełęcz Tizi Agelzim na wysokość 3650 m n.p.m. Zaczynaliśmy w schronisku pod Jebel Toubkal.